Hanniel
Poszedłem z powrotem do mojej pracowni, ale Draven nie odpuszczał. Zastąpił mi drogę i znowu chwycił za pelerynę.
- Nikt cię nie nauczył szacunku do dorosłych, gówniarzu? - wysyczał.
- Nikt cię nie nauczył prawa i matematyki?
Od osiemnastego roku życia jestem dorosły, czyli od pół roku nie możesz nazywać mnie gówniarzem.
- Ja mogę wszystko.
- Naprawdę? Wiesz, co ja mogę? Zmienić decyzję i następnej nocy zamiast liścia podać ci korzeń zielonej śmierci. Jeśli wiesz, co to jest, to wiesz też, w co się pakujesz.
- Wiem, w co się pakuję i mam nadzieję, że ty też. Znasz moją pozycję w królestwie?
- Owszem, już niepotrzebna pozycja łowcy.
- Potrzebna.
- Niby do czego? Zrobiłeś, co miałeś zrobić. Kto cię jeszcze potrzebuje?
- Verena.
- Verena? Och, błagam. Naprawdę w to wierzysz? Ma mnie.
Puścił mnie i poszedł korytarzem, z którego przyszedł. Ja powoli zmierzałem do pracowni.Kiedy dotarłem pod drzwi pracowni, usłyszałem głos Vereny:
- To niemożliwe. Hanniel by nikogo nie skrzywdził.
- Nie wierzysz mi? - spytał męski głos, który doskonale znałem.
- Nie.
- Vereno, on cię skrzywdzi.
- Przestań, Draven. On nic mi nie zrobi.
- Dokładnie - powiedziałem, wchodząc do pracowni.
- Widzisz?
- On kłamie! - wykrzyknął Draven.
- Idź już stąd i nie denerwuj mojej pacjentki.
Wypchnąłem go z pracowni i zatrzasnąłem drzwi. Podszedłem do biurka i chwyciłem strzykawkę. Wróciłem do Vereny. Wbiłem jej strzykawkę w nogę, a ona momentalnie zemdlała.
- Dobranoc - szepnąłem.
Wziąłem jeszcze jedną strzykawkę. Zawartość wstrzyknąłem Verenie w żyłę.Minęło pół godziny, a Verena się obudziła. Od razu zadała pytanie:
- Co się stało?
- Nie wiem. Zemdlałaś. Próbowałem ci dać zastrzyk, żeby cię obudzić i chyba mi się udało.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
"Dosłownie" - pomyślałem.
- Hannielu - wołała Verena słabym głosem pod koniec dnia.
- Co się dzieje?
- Czuję się jakbym... jakbym umierała.
Dotknąłem jej czoła. Miała gorączkę. Zapytałem, czy może się przejść po pracowni. W połowie upadła na kolana. Pomogłem jej wstać. Zastanowiłem się chwilę nad sytuacją. Już wiedziałem, kogo trzeba było posądzić za nagłe pogorszenie się stanu Vereny. Rozkazałem jej, żeby leżała, a ja miałem coś załatwić.
- Królu! Królu!
- Tak, Hannielu?
- Należy aresztować Dravena.
- Niby dlaczego?
- W trakcie mojej krótkiej nieobecności wszedł do mojej pracowni. Stan Vereny się pogorszył. Jestem pewien, że to on za tym stoi. Na pewno jej coś podał.
- To poważne oskarżenia.
- Wiem. Wiem też, że Draven jako łowca ma wiedzę o podstawowych ziołach, a do tych ziół zaliczają się też te trujące. Na przykład zielona śmierć, która sama w sobie nie jest ziołem, ale się ją pod nie podpina. Do tego...
- Hannielu, nie rób mi wykładu z całej roślinności w Królestwie Ognia. Felix! Idź po Dravena. A ty, mój magu, idź do dziewczyny z przepowiedni. Chyba nie chcesz, żeby Draven znów jej coś podał?
- Oczywiście, że nie.
Niemal pół godziny później odbyła się rozprawa. Draven długo pytał się w kółko, po co tu jest. Król za każdym razem odpowiadał tak samo: Jesteś oskarżony o poważne przestępstwo. Kiedy zaś Draven pytał, o jakie, król odpowiadał, że odpowiednie by wsadzić go do lochów. Kiedy w końcu Draven dowiedział się, co zrobił, wykrzyknął na cały głos, tak że każdy na sali rozpraw usłyszał:
- To jest jakiś absurd! Ja nic nie zrobiłem! Nikogo nie otrułem! Nikomu nic nie podałem! To na pewno on! - Wskazał na mnie. - Mnie już otruł!
- Słucham?! Królu, niech mu król nie wierzy! - wykrzyknąłem, udając niewinnego jego otrucia.
- Stop! Oboje macie natychmiast przestać! - zarządził władca. - Hanniel ma wrócić do poszkodowanej, a Draven zostanie wysłany do lochów. Następna rozprawa odbędzie się jutro.
Żołnierze wzięli oskarżonego za ręce i wyprowadzili z sali. Nawet nie protestował, ale było widać, że już coś planował. Spojrzał na Felixa, który siedział w kącie. Felix uniósł głowę. Znał ten wzrok, tak jak ja. Draven coś od niego chciał, a on jako posłaniec króla i całej Służby Królewskiej Wyższej, musiał spełnić jego polecenie. Felix poszedł więc za żołnierzami.
- Królu - odezwałem się.
- Hannielu, wracaj do Vereny.
- Ale...
- Już!
Wyszedłem z sali. Felix już wracał. Zapytałem go, co chciał od niego Draven. Odpowiedział tylko: Pomocy.
![](https://img.wattpad.com/cover/353915332-288-k166599.jpg)
CZYTASZ
Czerwień przelanej krwi
FantasiaVerena Quantrell była szukaną od lat dziewczyną z przepowiedni. Miała zburzyć granicę między dwoma królestwami, o których istnieniu nie miała pojęcia. Nie było to jednak takie proste. Nigdy nie uczyła się magii, a jej łatwowierność prawie ją zabiła...