ROZDZIAŁ 14

16 1 0
                                    

Minął miesiąc, Marcusa nie widziałam do tego czasu, chyba dał sobię spokój a z Matteo, jestem szczęśliwa, proponował byśmy pomyśleli o wspólnym zamieszkaniu, ale powiedziałam mu, że jeszcze nie jestem na to gotowa, cieszę się, że zrozumiał. W pracy idzie mi coraz lepiej, nie raz zastąpię któraś z dziewczyn. Jeśli chodzi o tę imprezę, na którą umówiliśmy się całą paczką to tak poszliśmy na nią, było super, ale trochę brakuję mi mojej paczki z NY, na następny dzień obdzwoniłam wszystkich, Max ze swoim partnerem zaręczyli się Sofia zbytnio nie chciała rozmawiać, za to Harry strasznie tęskni za mną, będzie tworzył nowy film również o tematyce romansu, miał już Casting, lecz nie może znaleźć odpowiednie osoby, chciał abym wróciła i zagrała główną rolę, powiem wam, że zastanawiam się nad tym, za dwa miesiące lecę na ślub Britany i Stalenya, do tego czasu przemyśle jego propozycję, w zasadzie tutaj nawet nie rozglądałam się za aktorstwem, chyba potrzebowałam przerwy oznajmiłam, że zastanowię się i że będę za dwa miesiące w NY, ucieszył się i stwierdził, że na razie nie będzie szukał aktorki, bo już ma mnie, zaczęłam się śmiać z niego. Dziś dostałam wolne, ponieważ ostatnio miałam mieć jeden dzień wolnego, lecz zostałam poproszona o zastępstwo. Matteo za to był dziś potrzebny w swojej pracy, ja dzisiejsze popołudnie postanowiłam spędzić w bibliotece, natchnęło mnie, aby przeczytać jakaś ciekawą książkę, włożyłam sukienkę i czarne rajstopy a na wierzch wzięłam czarną skajke, w sumie jest 15 maja zaczyna powoli robić się ciepło, zamknęłam drzwi i sprawdziłam najbliższą bibliotekę, schodząc znalazłam, okazało się, że znajduje się nie daleko mnie, droga zajęła mi pół godziny, weszłam do środka, rozglądałam się, aby znaleźć swój ulubiony gatunek, w końcu udało się zatem znalazłam wolny stolik, rozsiadłam się wygodnie, pochłonięta czytaniem nie zwróciłam uwagi, że ktoś dosiadł się do mnie.

M: Co czytasz? - zapytał ściągając swoje przeciwsłoneczne okulary.

A: Co ty tu robisz? - uniosłam lekko głos.

M: Chciałem porozmawiać.

A: Czy ty mnie śledzisz ? - spytałam gniewnie.

M: Skarbie, być może-uśmiechnął się szyderczo.

Nie chciałam go słuchać, wstał i zabrał mi książę i odłożył ją na stolik, chciałam wstać, lecz on popchnął mnie i z powrotem usiadłam na miejsce  on kucnął trzymając moje dłonie.

M: Tęskniłem - mówiąc to dotknął mnie w polik.

A: Czego chcesz- krzyknęłam.

Chciałam uciec, ale on uniemożliwił mi to.

M: Gdy rżnę Jasmin myślę o tobie, wyobrażam sobie twoją mokrą cipkę-podgryzł dolną wargę.

A: Jesteś obrzydliwy-czułam, że zaraz zwymiotuje.

Zaczęłam się cała trząść, byłam przerażona chciałam krzyknąć, gdy on zorientował się zasłonił mi usta i szepnął do ucha, że nigdy się od niego nie uwolnię, nawet gdy wyjadę, nagle mój telefon zaczął wibrować, on wyjął go zobaczył kto dzwoni, była to Lili ten drań odebrał słyszałam że Lili zaczyna krzyczeć na niego, kazał mi jej powiedzieć, że chcę do niego wrócić, podając mi telefon, ja nie odezwałam się ani słowem, on zrobił to za mnie.

M: Amy i tak wiem, że mnie kochasz-dodał.

A: PUŚĆ MNIE!! JESTEŚ CHORY-KRZYKNĘŁAM NA CAŁY GŁOS.

W końcu ktoś nas zauważył i zwrócił uwagę i kazał mnie puścić, on to zrobił, gdy odchodził powtarzał, że jeszcze się spotkamy, siedziałam płacząc, Lili próbowała się dodzwonić, nie mogłam odebrać, bo ręce mi się strasznie trzęsły, że telefon mi upadł, jakaś dziewczyna podeszła podniosła i odebrała go oraz podała mi go do rąk, Lili próbowała mnie uspokoić, powiedziałam jej gdzie jestem przyjechała bardzo szybko.

L: Czy Matteo wie? - zapytała.

A: Nie-oznajmiłam.

L: Boże albo powiesz mu to ty, albo ja to zrobię.

A: Nie!!

Usłyszałam głos Matteo za plecami.

M: Amy, co masz mi nie mówić? - spytał krzyżując ręce.

A: O niczym.

L: Boże, jej były ją znalazł, gość, który zabił ci brata- krzyknęła.

Matteo wściekł, się nigdy nie widziałam go wściekłego, aż dotąd.

M: Na razie, zapytam grzecznie, od kiedy wiesz, że on tu jest ?!.

A: To nie ma znaczenia- wzruszyłam ramionami.

Matteo spytał ponownie podniesionym głosem.

M: OD KIEDY, WIESZ- mówiąc to uderzył pięścią w ścianę.

A: Niech ci będzie, od jakiegoś czasu.

M: To dlatego, jak wybiegłaś z baru, spytałaś.

A: Tak, on jest niebezpieczny- dodałam.

Chciałam się do niego przytulić, lecz on odszedł i oznajmił, że musi ochłonąć, byłam wściekła na Lili za to, że się wygadała, poszłam za Matteo, Lili wsiadła do auta i pojechała z Jonatanem, wołałam go, ale on nie reagował, postanowiłam stanąć na moment, on oddalił się na tyle, że straciłam go z oczu, usiadłam na ławce i zaczęłam płakać, zadzwoniłam do Britany, powoli zaczynała mnie przekonywać do tego aby wrócić, na jakiś czas do domu rodzinnego, miałam powoli dość Marcusa, przez niego wyjechałam, przez niego straciłam dziecko i teraz to, on jest moim pechem, skoro znalazł mnie tu to znajdzie mnie wszędzie.

Gdzie Jesteś M ? ( TOM 2) [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz