Rozdział V

34 4 64
                                    


Per. Rzeszy

Siedziałam sobie w biurze i wypełniałam papiery. Nie było to jakiś męczące a i tak nie miałam co robić. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi.

IVRz - Wejść.

Po tym jak to powiedziałam jeden z żołnierzy wszedł. W jego rękach mogłam zobaczyć kolejny list.

IVRz - Położyć i odmaszerować.

Jak powiedziałam tak też uczynił. Położył list na biurku, zasalutował i wyszedł.

IVRz - Jeśli to będzie znowu od niego to będzie pierwszym państwem które zaatakuję oczywiście zaraz po Polsce. - Wzięłam list do ręki i przeczytałam od kogo na głos.

IVRz - Nie nosz kurwa zajebiście. Znowu od tego pieprzonego Amerykanina.

Najwyraźniej musiałam to powiedzieć tak głośno że moi dziadkowie musieli usłyszeć bo się pojawili za mną.

Rz - Czego ten aliant od ciebie chce?

P - Chwila. Czy ten Amerykanin nie jest przypadkiem z Rosją? Czemu do ciebie pisze bo raczej nie chce współpracować.

IVRz - Szkoda słów do niego po prostu.

Otworzyłam kopertę nożem i wyjęłam list. Od razu zaczęłam czytać.

IVRz - ... Kocham Cię Ameryka.

W tamtym momencie czułam jak się wewnętrznie gotuję.

IVRz - Nosz kurwa czy ten Amerykanin nie może po prostu zginąć?!

Rz - Czekaj. Ile on już ich w takim razie do ciebie pisał?

Otworzyłam wtedy szafkę mojego biurka i wyjęłam dość duże pudło.

P - Ty chyba sobie teraz z nas żartujesz. Tyle?!

IVRz - Niestety nie żartuję.

Otworzyłam pudełko i wsadziłam kolejny list do środka. Będę musiała załatwić sobie jeszcze większe pudło bo z tego wkrótce się będzie wysypywać. Kiedy schowałam pudełko usłyszałam pukanie do drzwi.

IVRz - Wejść.

Wtedy zauważyłam że wszedł Zzsrr.

Per. Zzsrr

Dosłownie żyć mi nie dadzą dziadkowie. Cały czas mi mówią abym zagadał do Rzeszy. Nie wiem o co im chodzi ale niech będzie. Dla dobra świętego spokoju postanowiłem w końcu wziąść Rzeszę na spacer a potem do baru. Ona nigdy była taka jak inne dziewczyny. Nigdy nie lubiła chodzić do wytwornych restauracji czy na zakupy. Ona zawsze preferowała bar, opicie się tak że nie będzie mogła mówić a następnego dnia faszerować się tabletkami na ból głowy. Nigdy nie widziałem pijanej Rzeszy która nie może chodzić. Zawsze jak się opiła to przestawała mówić, przepraszała że musi już wracać i normalnie se wracała.

Kiedy dotarłem pod drzwi biura Rzeszy zapukałem.

IVRz - Wejść.

I wszedłem. W środku zastałem Rzeszę przy biurku razem z dziadkami.

P - To ja już z Rzeszą idziemy. Do zobaczenia.

I duchy się rozpłynęły. Wtedy popatrzyłem na Rzeszę a ona na mnie. Już chciałem się jej zapytać czy by wyszła ale ona mnie wyprzedziła.

IVRz - O co chodzi Zzsrr? - Zawsze potrafiła wszystko dobrać. Nie dość że ton, to też barwę i umiała dobrać odpowiednie słowa. Podziwiam ją za to. Ja tak w życiu bym nie potrafił.

Zzsrr - Chciałem się zapytać czy byś nie chciała pójść ze mną na spacer a potem do baru. Co ty na to?

Ona wtedy spojrzała się na swoje papiery na biurku i od razu wiedziałem że się nie zgodzi.

Czas Skończyć To Co Oni Zaczęli!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz