Rozdział VI

36 3 46
                                    

Per. IV Rzeszy

Już jutro to wszystko się zacznie. Już jutro to wszystko będzie moje. Właśnie się przechadzałam koło tysięcy samolotów. Myśliwców, szturmowców, bombowców gotowych do zaczęcia wojny. Kiedy już dotarłam na koniec hangaru zobaczyłam mój już gotowy do wylotu myśliwiec. Tak. Też będę brała w tej wojnie czynny udział. Piękny myśliwiec w ciemno-zielone moro z moją jak i dziadka flagą po dwóch skrzydłach.

Rz - Piękny ten twój samolot.

Nie spodziewałam się go w tamtym miejscu ale nie wystraszyłam się. To by tylko pokazało że jestem słaba. Odpowiedziałam mu na spokojnie.

IVRz - Dziękuję dziadku. Ja też bardzo go lubię.

Rz - A mogę wiedzieć czym zasłużyłem sobie że jest tam moja flaga?

IVRz - Chciałam cię w ten sposób jakoś uhonorować i mieć blisko siebie kiedy w końcu nim wylecę.

Rz - Czemu nie zostajesz w biurze jak my to zawsze robiliśmy?

IVRz - Powiedzmy że zemsta wymierzona własnymi rękami smakuje lepiej niż cudzymi.

Rz - Chodzi o twoją matkę mam rację?

IVRz - Niestety.

Rz - Co ta suka ci zrobiła kochanie?

Mogłam wyczuć jak mimo spokoju zachowanego w głosie i tak się cudem powstrzymuje od powiedzenia kilku słów na jej temat.

IVRz - Można powiedzieć że dzięki niej jestem tu gdzie teraz stoję.

Rz - Wiem jak to jest być nieakceptowanym przez kogoś kto powinien cię kochać z szczególną uwagą.

IVRz - Też tak miałeś?

Rz - Tak. Brak akceptacji przez tych co powinni nas szczególnie kochać bardzo boli i pozostawia ślad już na zawsze.

Wtedy cichutko i bardzo delikatnie się zaśmiałam a Rzesza patrzył na mnie pytająco.

Rz - A ciebie co teraz tak śmieszy?

IVRz - Zastanawiam się ile jeszcze mamy ze sobą wspólnego.

Rz - Chyba bardzo dużo.

IVRz - Racja.

Wtedy zaczęłam wracać powolnym krokiem do siebie dalej rozmawiając z dziadkiem na różne tematy.

Per. Zzsrr

Właśnie przechadzałem się po składzie broni piechoty lądowej. Było tam pełno pistoletów P. 08 Parabellum, Colt wz. 1911, Glock, Browning HP, karabiny Mauser 98K, karabinki M16 i AK 47, pistoletów maszynowych MP40 i Uzi i wielu innych. I pomyśleć że już jutro to wszystko będzie w ciągłym ruchu.

Kiedy tak szedłem zobaczyłem mojego dziadka Zsrr.

Zsrr - Stres jest?

Zzsrr - Bym wyszedł na słabiaka jakbym powiedział że tak?

Zsrr - Nie. Szczerze? Bym był pod wrażeniem jakbyś nie był. W końcu to wojna nie?

Zzsrr - Tak. Ale nie to mnie martwi.

Zsrr - To co w takim razie?

Zzsrr - Co będzie potem? Co jak jakieś państwa będą usiłowały zrobić zamach na nas?

Zsrr - To wy się im po prostu nie dajcie. Coś czuję że nie w tym kwi problem mam rację?

Miał rację. Cały czas myślałem o Rzeszy. Przecież ona ma jutro prowadzić swój samolot. A co jak zostanie zeszczęlona? Przecież jak taki pocisk ją trawi to po niej. W piechocie lądowej jest łatwiej uciec bo wystarczy się gdzieś schować ale w powietrzu? Tam są tylko chmury.

Czas Skończyć To Co Oni Zaczęli!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz