Rozdział VII

49 4 44
                                    

Per. IV Rzeszy

Po jeszcze godzinnej rzezi ludzi w końcu mogłam wsiąść do mojego samolotu i ruszyć z powrotem. Cała byłam we krwi ale nie przeszkadzało mi to. Moja część wykonana, teraz pora na część Zzsrr ale to już on sam musi niestety załatwić.

Per. Zzsrr

Za niedługo podobno Rzesza ma wrócić i bardzo dobrze. Martwię się o nią. Przysięgam że jeśli coś by jej się stało w życiu bym sobie tego nie wybaczył. Właśnie został ogłoszony cynk że Rzesza za dosłownie chwilę ma lądować. Mam nadzieję że jest cała.

Wszyscy poszliśmy do hangaru kiedy to właśnie wszyscy zobaczyliśmy lądujący samolot Rzeszy. Kiedy wylądowała wszyscy czekaliśmy aż wysiądzie. Kiedy wyszła wszyscy na nią spojrzeliśmy osłupieni. Cały jej płaszcz i nogawki spodni miała całe we krwi. Ona w tamtym momencie jakby nigdy nic zaczęła powoli iść z hangaru i kierować się w stronę swojego biura. Ja który dotrzymywałem jej kroku postanowiłem zapytać.

Zzsrr - Ile ty ich zabiłaś?

IVRz - Około dwustu. - Powiedziała to głosem całkowicie obojętnym.

W tamtym momencie stanąłem na środku korytarza oniemiały a ona sama sobie spokojnie szła w stronę swojego biura. Wtedy odwróciła się do mnie i reszty przyjaciół i zapytała:

IVRz - Co powiedzie aby uczcić nasze połowiczne zwycięstwo lampką wina?

Spojrzałem wtedy na resztę a oni mi tylko skinęli głowami.

Zzsrr - Czemu nie. Idziemy.

Poszliśmy wtedy do biura Rzeszy po drodze zgarniając dziadków. Kiedy byliśmy już w biurze Rzesza wyjęła butelkę wina i dziesięć kieliszków. Każdemu rozlała i zaczęła mówić.

IVRz - Dzisiaj moja część III Rzeczypospolitej Polskiej została zdobyta. Teraz kolej na Zzsrr. Jeśli pójdzie wszystko po naszej myśli nasz plan będzie skazany na zwycięstwo. Za nas!

Wtedy ona uniosła swój kieliszek do góry i my wtedy dołożyliśmy swoje krzycząc:

Wsz (Wszyscy) - Za nas!

I zaczęliśmy pić. Po paru kieliszkach każdy był już na lekkim stopniu spania ale oczywiście nasi kochani germanie trzymali się równo na nogach jakby nic nie wypili. Kiedy tak się rozglądałem po biurze Rzeszy zauważyłem że stoi sama oparta o swoje biurko bo nasi dziadkowie sobie gdzieś dalej stoją i gadają ze sobą. Postanowiłem że do niej podejdę i tak też zrobiłem.

IVRz - Hej jak tam?

Uff. Na szczęście pierwsza zagadała i nie ja musiałem.

Zzsrr - Dobrze a ty?

IVRz - Chyba troszkę przegięłam z tym winem ale jeszcze się trzymam.

Kiedy na nią spojrzałem zauważyłem że nie zmieniła munduru i dalej miała ten pokryty krwią. Postanowiłem się jej o to zapytać.

Zzsrr - Czemu nie zmieniłaś munduru?

IVRz - Postanowiłam że zostawię tą krew na nim.

Zzsrr - Czemu niby?

IVRz - Bo to krew niewinnych.

Czasem ta kobieta potrafi zmrozić mi krew w żyłach. Po jeszcze chwili rozmowy każdy poszedł się zbierać do siebie. Wziąłem swoich dziadków i razem poszliśmy w stronę swojej kwatery. Po tym od razu usnęliśmy.

Per. IV Rzeszy

Kiedy wszyscy już poszli ja razem z dziadkami posprzątaliśmy bałagan i od razu poszliśmy spać.

Czas Skończyć To Co Oni Zaczęli!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz