Dzisiaj postanowiłem, że przejdę się do szpitala, aby odwiedzić mojego przyjaciela.
Chciałem mu wszystko wygadać, mam nadzieję, że on mnie zrozumie. Około godziny 16:00 po szkole od razu udałem się do szpitala. Wszedłem po cichu do sali i usiadłem na starym, bujanym krześle.
-Hm? Jim, to Ty! Krzyknął zachwycony Weston. Próbując wstać prawie upadł, złapałem go śmiejąc się.
-Stary, jak Ty się trzymasz? Zapytałem.
-Ostatnio jest zajebiście! Parę tygodni, góra miesiąc i wychodzę z tej budy.
-Wiesz jak bardzo się cieszę?! Jak wyjdziesz każdy z nas zrobi się na skinheada!
-A wiem! Widzę to. Obiecuje Ci, że jak tylko wyjdę to obowiązkowo piwko i szarpanie druta. Gdzie moje pałeczki? Hahaha - Śmiał się Weston.
-Nie mogę się już doczekać..
-Ah, ja też bracie..
-West, możemy pogadać? To ważne.
-Ważne, nieważne.. Lecisz
Miałem wrażenie, że się domyślał.
-Mam problem z narkotykami
-Jim, a co Ty myślałeś, że ja głupi i nie widzę? Dlaczego to robisz? Od kiedy?
-Nie wiem, od dawna. Miewam takie złe sny.. Ale sny na jawie.
-Często je miewasz?
-Nawet częściej niż myślę..
On tylko spojrzał na mnie z rozczarowaniem.
-Najgorzej wieczorami.. Staję przed lustrem i uświadamiam sobie, że tak naprawdę nie mam zupełnie nic.. Nawet kasy na fajki.
-Jim, każdy boi się stawać przed własnymi problemami twarzą w twarz.
On miał rację, nie wiem, czy czegoś boję się bardziej.
-Tęsknisz za mną, nie?
-Taa..
-Źli ludzie z nas wyrośli.. Palimy papierosy, pijemy, wciągamy.. Nawet siebie nie umiemy kochać..- Rzekł i złapał mnie za rękę.
CZYTASZ
Z Pamiętnika Punka
Non-Fiction„Jeśli sam ze sobą nie będziesz żyć dobrze to nikt Ci nie pomoże". Nowy Jork - miasto wolności oraz marzeń, tylko jak tu żyć skoro można wszystko? Perypetie nastolatka, który zgubił bieg życia. Punk zawsze żywy! *rozdziały krótkie, bo to miało być...