Zastanówmy się czym tak właściwie jest szczęście. Dla niektórych to chleb, rodzina, kariera, czy miłość. Ja oprócz zdartych opuszków, muzy, fajek i wolności do szczęścia nie potrzebuję zupełnie nic. Od zawsze ważne było dla mnie bycie jedynym w swoim rodzaju oryginałem. To ja byłem tym dziwnym, nieco zbuntowanym dzieciakiem, który kochał wyrażać siebie nie tylko poprzez wygląd, a także przez czyny, czy słownictwo. W wieku trzynastu lat zrobiłem pierwszy kolczyk. Ten bunt wciąż ze mną jest. Punk to taka muzyczna wolność. To granie, tak jak chcesz. Wiara w co chcesz, a wygląd to już w ogóle..
Bliskie mojej definicji Punka jest biblia, śmierć czy też wolność od cierpienia i bólu. Muzyka to moja ucieczka, religia, odskocznia.. Muzyka jest moim powietrzem, którym oddycham. To w nią wierzę, o nią się troszczę, nie daję jej umrzeć. To krew, która płynie w moich żyłach wraz z kokainą. To trzyma mnie przy życiu. Jestem tu, nie za bardzo zadowolony z tego faktu, lecz jestem i żyję sekundą. W każdej chwili mego życia jestem sobą, szalonym idiotą. Być może szczęściem jest to, że po prostu jesteśmy, budzimy się do życia, mamy siebie, mamy własne uczucia i własne style życia. W tej definicji je czuję, w tym znaczeniu tego słowa jestem bardzo szczęśliwy.
Jestem tu, jestem sobą. Lecz jeśli nie będę sam ze sobą żył dobrze to.. Nikt mi nie pomoże.. Lecz to nieistotne. Punk to coś, co zostanie w naszych sercach i krwi na zawsze.
CZYTASZ
Z Pamiętnika Punka
Nonfiksi„Jeśli sam ze sobą nie będziesz żyć dobrze to nikt Ci nie pomoże". Nowy Jork - miasto wolności oraz marzeń, tylko jak tu żyć skoro można wszystko? Perypetie nastolatka, który zgubił bieg życia. Punk zawsze żywy! *rozdziały krótkie, bo to miało być...