PROLOG

2.8K 90 14
                                    

zostaw cos po sobie!!

Chłodne powietrze wpadało przez moje okno, a niesforne kosmyki włosów rozwiewały się w różne strony.

Pomimo zimowych dni, nie umiałam pozwolić sobie na brak dostępu świeżego powietrza w moim pokoju. Nienawidziłam kiedy było tu duszno, i wprawiało mnie to w dyskomfort.

Zbliżał się luty, co było równoznaczne z moim corocznym wyjazdem na obóz łyżwiarski.

Uwielbiałam to. Dwa tygodnie, które poświęcałam całą swoją uwagę na ukochanym sporcie.

Wiele osób pewnie pomyślałoby, że jestem nienormalna, jeśli cieszę się z faktu spędzenia całych ferii zimowych z dala od domu, gdzie codzienna pora wstawania to godzina 7, ale ja cieszyłam się jak małe dziecko.

Kolonie miały to do siebie, że były po prostu wyjątkowe. Czas spędzony z ludźmi podzielającymi twoją pasję, ogniska, i wiele innych atrakcji.

A to wszystko miało mieć miejsce już za nie cały tydzień.

W drodze do szkoły rozmyślałam o moim wyjeździe, a w głowie dobierałam stylizacje, które będę zakładać na każdy pojedyńczy trening.

Z letargu wyrwała mnie Chloe.

- Co ty taka zamyślona - zapytała blondynka.

- Myślę o... - nie zdążyłam dokończyć, słysząc głos dziewczyny.

- Obozie łyżwiarskim, wiem. Zadałam to pytanie retorycznie - uśmiechnęła się i wywróciła oczami.

Poza szkołą miałam dziś trening, a po nim razem z dziewczynami i trenerką miałyśmy omówić szczegóły wyjazdu, zakwaterowania i tym podobne.

Wchodziłyśmy razem z Chloe do sali chemicznej. Nienawidziłam tego przedmiotu równie mocno, jak i hokeistów ze szkoły.

Chodzili dumnie po korytarzach, z uniesionymi brodami i idealnie równymi uśmiechami. Uważano ich za „łamaczy serc", a każda dziewczyna śliniła się na ich widok. Podziwiały ich.

Nie rozumiałam tego fenomenu, ponieważ według mnie, poza paroma osobami, większość była po prostu przeciętna.

Wydawali się tacy, sztuczni?

Podejrzewałam, że większość po prostu grała dla popularności, a nie z faktycznej chęci rozwoju czy dążenia do sukcesu.

~

Cały dzień tak naprawdę minął w miarę szybko. Żaden z nauczycieli nie zapytał mnie, i bardzo mi to odpowiadało.

Teraz przed feriami dzieję się sporo, a my jako uczniowie zostajemy zawaleni masą nauki, przez co często nie wyrabiam.

Pośpiesznie kierowałam się na lodowisko, z obawą że spóźnię się na trening, a wręcz nienawidziłam wszelkich opóźnień. Psuło mi to bardzo poczucie czasu, i odczuwałam wtedy nieład.

Przechodziłam obok szatni hokeistów, ponieważ ich treningi odbywały się na tym samym lodowisku co nasze. Widziałam, jak większość kręci koszulkami nad swoimi głowami i idiotycznie krzyczą jakieś teksty.

Wywróciłam oczami, i już po chwili byłam w swojej szatni. Większość dziewczyn już przyszła, więc jak najszybciej mogłam, przebrałam się w leginsy i body. Wzięłam moje śnieżnobiałe łyżwy, i razem z Tracy oraz innymi ruszyłyśmy na halę.

Nie trzymałam się mocno z moimi koleżankami z klubu, bo nie czułam takiej potrzeby. Tracy uważałam za tą najnormalniejszą, i to ona stanowiła moją towarzyszkę na rozgrzewkach, duetach i różnych ćwiczeniach.

perfect senceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz