ROZDZIAŁ V

1.7K 75 21
                                    

zostaw coś po sobie!

Siedziałam właśnie na macie razem z Tracy, bo miałyśmy trening siłowy.

Głównie polegał on na sprawdzeniu naszej wytrzymałości mięśni, i rozciąganiu.

Dalej mój humor nie był najlepszy przez tą sytuację z Georgią i Megan, ale starałam się w stu procentach skupić na treningu.

Sama hala była dosyć spora. Miała ogromne lustro przed nami, a podłoga była wyłożona miękką pianką.

Jak to już zostało w zwyczaju, byli z nami hokeiści. Zmieniłam lekko swoje podejście do nich, bo okazali się być tacy... ludzcy?

Miałam lekko inne wyobrażenie o nich, chociaż wiem, że dalej mieli wybujałe ego, a część nawet nie kręcił ten sport.

- Moje drogie panie - powiedziała pani Wilson - teraz weźcie gumy, i zaczniemy rozciągać nogi. Przełóżcie gumy na kostki, i jak najbardziej możecie, wykonajcie szpagat - przekazała nam, i sama pokazała jak to zrobić.

Nie miałam ani siły, ani ochoty, i o wiele bardziej chciałabym teraz śmigać po lodowisku, ale to nie był koncert życzeń.

Do końca zostało nam jakieś piętnaście minut, więc postarałam się po prostu przetrwać.

~

Wychodziliśmy właśnie z hali, a ja razem z przyjaciółką i Oliver'em zastanawialiśmy się, co można porobić wieczorem.

- Nie mam zielonego pojęcia - powiedziałam - odpadło nam wymykanie się - zrobiłam skwaszoną minę na wspomnienie poprzedniej nocy - poddaje się.

- Zawsze możemy po prostu posiedzieć gdzieś w pokoju - dodał Oliver, i w sumie nie był to najgorszy pomysł.

- Możemy dziś u nas, jako wasze bardzo gościnne koleżanki - powiedziała Tracy.

Rozejrzałam się, czy żadni trenerzy za nami nie idą, i oznajmiłam:

- Ale dziś bez picia, bo wychodzimy na jebanych alkoholików - zaśmiałam się.

- Jasne jak słońce.

Dotarliśmy do naszych pokoi, i po rozejściu się usiadłam na łóżku.

Byłam przemęczona, ze względu braku snu, i jeszcze tego głupiego sprzątania.

Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza trzydzieści, więc musieliśmy poczekać do 22, aby napewno trenerzy nie robili już tych swoich obchodów, które swoją drogą - zupełnie nic nie dają.

Przeglądałam zdjęcia, które w ostatnim czasie zrobiłam, i były na prawdę niczego sobie.
Lubiłam fotografować chociażby naturę, albo krajobrazy. Najwięcej zdjęć w mojej galerii zajmowały albo screen-shoty, albo wakacyjne fotki.

Weszłam w naszą grupę dla tych „wybrańców", i wystukałam szybko:

Ja: o 22 w naszym pokoju, BEZ alkoholu, bo was zabije.

Oliver Shawton: masz to jak w banku - dodał przewracającą oczami emotkę.

Aaron Rodrigo: a co to jakaś abstynencja czy co???

Ava Adams: po wczoraj chyba wszyscy zgodzimy się, że nam to już chyba wystarczy.

Zaśmiałam się patrząc na ekran mojej komórki, i wygodniej ułożyłam się na łóżku, w oczekiwaniu na innych.

Pare minut po dwudziestej drugiej przyszły dziewczyny, potem Aaron i Scott, a na końcu Oliver i jego współlokator.

On to się tu nie musiał fatygować - pomyślałam i przewróciłam oczami.

perfect sence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz