ROZDZIAŁ XI

1.6K 65 29
                                    

zostaw coś po sobie!

Dni mijały tutaj naprawdę szybko. Nim się obejrzałam, nagle nastał przed ostatni dzień. Już jutro miały odbyć się występy naszych duetów, a mnie rozpierała ekscytacja. Nie mogłam się doczekać tego wydarzenia, ale z drugiej strony stresowałam się. Bałam się, że źlę postawię łyżwę, krzywo wykonam jakiś ruch, albo wywrócę się na lodzie, i zepsuję cały nasz taniec. Próbowałam odpędzić z mojej głowy te myśli, ale nie było to takie proste.

Jechałam gładko po lodzie wraz z moją przyjaciółką, a w tle grała nam muzyka układowa. Ćwiczyłyśmy ten układ już milion razy, ale wolałam przećwiczyć to do perfekcji, aby nie zaliczyć żadnej wtopy. Przez moją parodniową przerwę nie miałam jak jeździć, więc teraz chciałam dopiąć wszystko na ostatni guzik.

Mijałam się z brunetką w półkolu, i wykonywałam potrójny piruet, idealnie lądując. Cały czas na mojej twarzy widniał szczery uśmiech, bo naprawdę kochałam jeździć, i mieć poczucie wolności. Jakby nic innego się nie liczyło. Tylko ja, lód, i moje śnieżnobiałe łyżwy.

Było mi szkoda, że rodzice nie mogli zobaczyć mnie na żywo, bo zawsze mnie wspierali, i kiedy wiedziałam że mnie widzą, dodawało mi to jakiejś dziwnej motywacji.

Trening minął spokojnie, głównie przez fakt braku Megan i Georgii. Nie umiem opisać, jak szczęśliwa byłam, kiedy nie widziałam ich twarzy, nie słyszałam ich głosu, ani nie musiałam się już udręczać ich nie miłymi komentarzami.

Udało mi się nawet zarobić pochwałę od pani Lindy, a to naprawdę było coś. Nie chce jej obrażać, ale miałam wrażenie, że ma do nas dziwne podejście. Była bardzo wymagająca, mimo że znała nas krótko, i na dodatek jej ulubioną formą przekazywania nam informacji była cisza.

Mogłeś zadać jej pytanie, a ona tylko się na ciebie patrzyła, i nie dostawałeś odpowiedzi. Taka była już jej natura.

Rozmawiałam właśnie z Tracy i Avą, na temat jutrzejszego występu.

- Jestem tak podekscytowana, że zaraz chyba eksploduję. No bo co jeśli mi się nie uda? albo się wywrócę.. - Ava zawalała nas słowotokiem, a ja się tylko śmiałam i kręciłam głową.

Adams była naprawdę utalentowana, i wiedziałam, że jej obawy są zbędne.

- Nie stanie się żadna katastrofa - powiedziała Dowson - pójdzie wam zajebiście, i nawet nie mów, że tak nie będzie.

Nagle za nami pojawiła się trenerka Wilson, i z ciepłym uśmiechem powiedziała:

- Leila, możesz na słówko?

Od razu się spięłam. Co prawda była uśmiechnięta, ale czemu nie mogłaby powiedzieć mi tego przy dziewczynach? Zrobiłam coś?

- Jasne - odpowiedziałam zdezorientowana.

Ruszyłam za panią Celią do ich prowizorycznego kantorka, i zajęłam miejsce na niebieskim krześle, które swoją drogą - wyglądało jakby miało się zaraz rozpaść.

Trenerka usiadła naprzeciwko mnie, i zaczęła:

- Zanim zapytasz, nie, nie zrobiłaś nic złego - po tych słowach spadł mi kamień z serca - ktoś chciałby zobaczyć twój jutrzejszy występ, ale nie mogę ci powiedzieć kto, to ma być niespodzianka - znowu się szeroko uśmiechnęła, a ja główkowałam kto to mógł być.

Na pierwszą myśl przyszła mi moja mama bądź tata, ale przecież oni musieli być w pracy, i nie ma opcji że przylecieli by tu tylko po to, aby obejrzeć mój występ. Drugą opcją była Chloe, ale z tego co mi mówiła, miała gdzieś wyjeżdżać. Może chce zrobić mi niespodziankę, a ten wyjazd to taki blef?

perfect sence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz