ROZDZIAŁ XVII

966 44 11
                                    

zostaw coś po sobie!

Byłam gotowa do wyjścia, kiedy to moja mama złapała mnie w kuchni.

- Skarbie, gdzie idziesz?

- Pamiętasz tego chłopaka... który pomaga mi w sprawie, no wiesz? - zapytałam zmieszana. Nienawidziłam wymawiać jego imienia.

Mama pokiwała głową, i pogodnie się uśmiechnęła. Jej blond włosy opadały teraz luźno na ramiona, a sama była ubrana w jakąś starszą sukienkę. Starszą, mam na myśli taką, której nie pamietam z przed x lat kiedy podkradałam jej ubrania i udawałam księżniczkę.

- Nie wiem ile mi to zajmie, ale jakby co to dzwoń - powiedziałam szybko, i zamknęłam za sobą drzwi.

Był czwartek, ale dziś wyjątkowo nie poszłam do szkoły. Mogłabym wymyślać, że źle się czuję, ale tak naprawdę nie chciało mi się do niej iść. Dochodziła dwunasta, i szczerze dziwił mnie fakt, czemu White'a również nie było w szkole. Wydawało mi się, że jako przewodniczący musi mieć jakiś super ważny powód aby się zwolnić, a przecież jedyne co dzisiaj robił to spotykał się ze mną. Chociaż nie wiem, czy mogę to określać to spotkanie jako nasze. Miałam rozmawiać z jego ojcem, i czułam się lekko zestresowana. Nie wiedziałam, czego ten człowiek się dowiedział, ale jeśli to miało pomóc w sprawie Gabriela, to byłam w stanie zrobić wszystko.

Było dzisiaj naprawdę ciepło, jak na tą porę roku. Byłam ubrana w czarne leginsy, a na górę zarzuciłam oversizową bluzę. Miałam słuchawki w uszach, a do domu Conner'a zostało mi jakieś pięć minut.

Kolejną rzeczą o jakiej myślałam, były moje urodziny. Wypadały w sobotę, a to już za dwa dni. Nie lubiłam tego święta, ale starałam się tego nie okazywać. Zawsze widziałam tą ekscytację moich rodziców, kiedy wręczali mi prezenty. Zastanawiałam się też przez chwilę, czy by czegoś nie zorganizować - w końcu to były moje osiemnaste urodziny. Ten pomysł znikł tak szybko jak się pojawił, bo kiedy uświadomiłam
sobie, ile byłoby z tym zamieszania, zrezygnowałam.

Teraz skupiałam się tylko na domie White'a, i szczerze mnie zatkało. Sam budynek był naprawdę duży, i miał dwa piętra. Jako pierwsze rzuciło mi się w oczy jakieś duże granatowe auto, które nie należało do chłopaka. Przed domem mieli wielki podjazd, na którym teraz kręciła się jakaś młodsza dziewczynka. Jak mogłam się domyślić, to była chyba jego siostra. Miała równie ciemne włosy jak Conner, które teraz były spięte w dwa warkocze. Miała na oko z jedenaście lat.

Dziewczynka podniosła na mnie wzrok, i spojrzała się podejżliwie.

- Hej, jestem Leila, i przyszłam do twojego brata - powiedziałam jak najmilej potrafiłam, i czekałam na jej reakcje.

- To on ma jakieś koleżanki? - w tym momencie zza drzwi wyszedł White, a jego siostra kontynuowała - już myślałam, że jest gejem.

Nie wiedziałam czy się śmiać, bo chciałam stworzyć wrażenie ułożonej, ale nie wytrzymałam, i wybuchłam głośnym śmiechem.

Widziałam, jak Chłopak patrzy się morderczym wzrokiem na siostrę, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić.

- Cześć - powiedział krótko - wchodź Davis.

Otworzyłam bramkę, i czułam się dziwnie będąc tu. To wszystko wyglądało tak bogato, i nawet nie miałam pojęcia, że mają tyle pieniędzy.

- Widzę, że poznałaś już Darcy.

Pokiwałam głową, i zastanawiałam się, jak przebiegnie rozmowa ze starszym White'm. z młodszym idzie całkiem specyficznie.

perfect sence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz