Kiedy się obudziłam, Jasia już nie było przy mnie. Podniosłam się i przetarłam oczy. Za oknem piękna pogoda, trzeba to wykorzystać. No tak, dzisiaj randka z Jaśkiem :) Wyszłam w swojej piżamie do salonu. Usiadłam na kanapie i spojrzałam w stronę przejścia. Z kanapy był widok na kuchnię, ale nie na tyle dobry żeby widzieć wszystko. Zobaczyłam jednak Sally na wyspie kuchennej. Siedziała tyłem do mnie w majtkach i koszulce i majtała nogami w powietrzu, jednocześnie jedząc jabłko. Uśmiechnęłam się do siebie. Jak dobrze mieć ją znowu przy sobie. Nagle na widok wyszedł Jaś w bokserkach. Podszedł do mojej siostry i pocałował ją krótko ale czule. Nie wierzyłam własnym oczom. W co ten chłopak gra? Miałam dwa wyjścia: iść tam albo nie. Wybrałam drugą opcję. Wróciłam nie zauważona do swojego pokoju i wykonałam poranną higienę. Po wszystkim umalowałam się bardzo mocno i przeszłam do szafy wybrać ubrania. Postawiłam na czarny crop-top, krótkie jeansowe spodenki i baletki. Swoje jasne włosy zostawiłam rozpuszczone i pozwoliłam falom swobodnie opadać. Chwyciłam za czarną torebkę i ruszyłam na miasto. Widziałam za sobą spojrzenia facetów, co mnie satysfakcjonowało. O to właśnie chodzi. Skoro mój chłopak może wyrywać moją własną siostrę to ja mogę wyrywać facetów na dyskotece. Kiedy mijałam fontannę w jednym z parków dostrzegłam jednego mężczyznę który chyba za mną ruszył. Nie przejęłam się tym, facet jak facet. Ale moja podświadomość nie pozwoliła zostawić tego obojętnie. Co jakiś czas oglądałam się za siebie i przez cały czas za mną szedł. Po czwartym razie strasznie się zaniepokoiłam i skręciłam w jakąś ciemną nieplanowaną uliczkę. I guzik, ślepa. Szukałam wyjścia ale go nie było. Nagle poczułam rwący ból w plecach. Padłam na ziemię i zobaczyłam nad sobą tego oblecha z parku. Zaczął mnie podnosić do pozycji pionowej.
- Na kolana i loda! - darł się przy okazji opluwając mi twarz. Rozpłakałam się.
- Loda nie słyszałaś!? - potrząsnął mnie za ramię a ja opadłam na zimny mur. Wielgus począł mnie kopać bez litości. Zamknęłam oczy, czułam że odlatuję. Nagle ból ustał. Czy to niebo? Otworzyłam oczy. Facet leżał z rozbitą głową na ziemi a inna postać okładała go pięściami. Był o wiele mniejszy od brutala. Kiedy facet leżał już nieprzytomny postać podbiegła do mnie i wzięła mnie na ręce jak pannę młodą. Kiedy bezpiecznie spoczywałam w jego ramionach opuścił kaptur żebym mogła zobaczyć jego twarz. Moim bohaterem był Jaś. Chłopak przed którym uciekałam, chłopak który mnie ocalił. Wtuliłam się w jego ramię. Zauważyłam że z jego wargi spływa stróżka krwi. Zaniósł mnie do mojego mieszkania. Nic nie pamiętam, wiem tylko że po drodze odpłynęłam. Obudziłam się wieczorem w swoim łóżku. Rozejrzałam się po pokoju i dostrzegłam mojego iPhona. Miałam trzy nieodebrane wiadomości.
Jaś: Dzień dobry słońce :)
Jaś: Gdzie ty jesteś Ally?
Jaś: Ally daj znak życia bo jak nie to cię szukam! Martwię się :(
Ojej jaki to troskliwy się zrobił! Chwyciłam za słuchawki leżące na szafce nocnej i wyszłam z pokoju. Włączyłam sobie Olly Marsa, Troublemaker. Kocham ten kawałek <3 Bez pukania weszłam do pokoju Sally i to co ujrzałam mnie kompletnie przybiło. Moja siostra półnaga, mój chłopak siedzący na niej. Od razu Jasiek rzucił się do mnie ale ja nie czekając uciekłam i walnęłam głową w ścianę. Cała ja.