I walnęłam głową w ścianę. Cała ja.
Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie siedział niewyspany Jaś, z drugiej strony Sally w równie złym stanie. Zmarszczyłam brwi na znak fochu i założyłam ręce na piersiach.
- Sally! O Mój Boże! Sally! - moja siostra zerwała się z krzesła i wymachiwała rękami w górze. Jaś robił podobnie. Ja siedziałam cicho obrażona.
- Tak bardzo się martwiliśmy! Sally kocham cię - dostałam całusa w usta ale nie odwzajemniłam go. Zdziwiony Jasiek oderwał się ode mnie. Nie zmieniałam pozycji.
- Dzięki za troskę, a tak w ogóle to z nami koniec - powiedziałam ze złością. Zszokowany Jasiek próbował coś powiedzieć. Dopiero po dłuższej chwili udało mu się coś wyjąkać.
- Czy możesz zostawić nas samych? - zwrócił się do Sally, ale zamiast niej odpowiedziałam ja.
- Oczywiście, romansujcie sobie kiedy ja jestem w chorobie, bólu i cierpieniu. Ale co tam, macie siebie i swoje wielkie uczucie, ja wam najwyraźniej przeszkadzam - trajkotałam oburzona. Żadne z nich nie wiedziało o co mi chodzi. Albo dobrze grali. W każdym razie Sally wyszła a ja zostałam zdana na łaskę pana Jana.
- Dlaczego chcesz mnie rzucić i wygadujesz takie bzdety? Przecież wiesz że cię kocham - złapał moją dłoń.
- No wiesz, wieczorem nie wyglądaliście na zachwyconych moim towarzystwem. Nie lubicie trójkącików
- O czym ty dziewczyno mówisz?? - Jasiek zrobił wielkie oczy - Tej samej nocy kiedy zaczęliśmy chodzić spadłaś z łóżka i poważnie walnęłaś się w głowę. Leżysz tu już trzeci dzień i nic takiego się nie wydarzyło - patrzył na mnie jak na idiotkę, ja nie odstawałam ani trochę.
- Jak to spadłam? A pobicie? A wy w łóżku? A ściana??!! - kręciłam głową z niedowierzeniem.
- No spadłaś i tyle. Randka została oczywiście przełożona
- A czemu całowałeś się z Sally po urodzinach??
- Bo ja.. Chciałem żebyś była zazdrosna..
*PERSPEKTYWA JASIA*
- Bo ja.. Chciałem żebyś była zazdrosna..- powiedziałem. Ale to nie do końca prawda. W pewnej części zakochałem się w obu ale to Ally jest tą jedyną, wiem to.