Dziś randka z Jasiem. Doczekałam się tego dnia :) a już traciłam nadzieję heh. Ubrałam czerwoną rozkloszowaną sukienkę a włosy rozpuściłam. Na nogi włożyłam czarne baletki a na rękę srebrną bransoletkę. Do tego jasnoczerwona szminka i grube kreski. W pół do dziewiętnastej chwyciłam Jasia pod rękę i wyszliśmy z mieszkania. Wyglądał zabujczo w czarnych spodniach i białej koszuli której dwa guziki odpiął. Urocza grzywka w nieładzie. Zanim jednak opuściliśmy mieszkanie Sally nas zatrzymała i prześwidrowała od stóp do głów.
- Szałowo wyglądacie! - wyściskała nas oboje. Zaśmialiśmy się z Jasiem. Kiedy byliśmy nareszcie sami na klatce stanęlismy i uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Jesteś piękna Ally - przytulił mnie a potem pocałował. Ruszyliśmy do samochodu, srebrnego Citroena i wyjechaliśmy na miasto. Po dwudziestominutowej drodze dotarliśmy do lasu. Zdziwiona popatrzyłam na Jasia który tylko się do mnie uśmiechał.
- Zamknij oczy i uważaj pod nogi - powiedział a ja wykonałam jego polecenie. Dość długo mnie prowadził w nieznanym kierunku. Przez chwilę chciałam otworzyć oczy i zobaczyć ale Jaś, jakby to przewidział zatkał mi oczy swoją dłonią. Aż kazał się zatrzymać. Otworzyłam oczy i zamrugałam żeby przyzwyczaić oczy do światła. Kiedy mi się to udało ujrzałam malutką łączkę na środku której ustawiony był okrągły stolik z białym obrusem. Na stoliku była misa z owocami, dwa kieliszki oraz przykryty talerz pod którym kryła się kolacja. Stała tam też świeca. Wokół polanki rosły młode drzewa liściaste połączone łańcuchem z lampek choinkowych. Było jeszcze widno ale wyobrażam sobie co by było w nocy.
- Kochanie, kiedy zdążyłeś to przygotować? - pytałam zauroczona tym miejscem. Jaś się usmiechnął.
- Pomogło mi kilka osób ale to nie ważne. Najważniejsze że jesteśmy tu razem - przytulił mnie - I najważniejsze czy ci się podoba
- Jest przepięknie - uśmiechnęłam się i podeszłam do stolika. Jaś odsunął moje krzesło a potem zajął swoje miejsce. Przez chwilę uśiechaliśmy się do siebie.
- Cieszę się że nareszcie wybraliśmy się na prawdziwą randkę - powiedział w końcu.
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo - uśmiech znowu zagościł na mojej twarzy. Podniosłam srebrną pokrywę i zobaczyłam na talerzu dwa kawałki ryby oraz sałatkę.
- Sole, twoje ulubione - wytłumaczył Jaś.
- Ale skąd wiedziałeś?
- Sally
Pokiwałam głową i nałożyłam sobie porcję na talerz. Janek zrobił to samo po czym wyjął spod stołu czerwone wino i nalał do kieliszków. Jedliśmy w ciszy którą nagle zakłucił odgłos mojego telefonu.
- Skarbie to nasz wieczór, nie ma żadnych telefonów
- Poczekaj chwilkę, przepraszam
Odebrałam wiadomość od Sally.Powodzenia siostra, trzymam kciuki za was :)
W załączniku było zdjęcie moje i Jana całujących się na klatce przed wyjściem. Uśmiechnęłam się i pokazałam zdjęcie chłopakowi.
- Już chowam telefon, masz rację że to nasza chwila
Dokończyliśmy posiłek tym razem bez zakłuceń. Potem Jasiek wstał, chwycił mnie za rękę i odprowadził od stołu. Powoli robiło się ciemno. Na oko było ok 21. Spacerowaliśmy polanką trzymając się za ręce. Było pięknie. Nagle Jaś mnie puścił i stanął przede mną.
- Ally, zakryj oczy na dwie minuty a potem pójdź tą ścieżką - wskazał na dróżkę usłaną płatkami róż. Wzdłuż niej również powieszone były kolorowe lampki więc było wszystko widać.
- Jesteś pewien? - nie do końca byłam pewna co do tego pomysłu.
- Tak, zaufaj mi - złapał moje ręce.
- No dobrze - uległam i zasłoniłam oczy. Co on wykombinował? I dlaczego stoję sama nocą na polanie w lesie? A może wcale nie byłam sama? Może Jaś nadal ze mną był? Nie, słyszałabym go. A poza tym nie kazałby mi iść ścieżką. Po upływie dwóch minut odkryłam oczy i poczekałam jeszcze chwilę dla pewności że za wcześnie nie wyruszam. Teraz już było prawie całkowicie ciemno. I zaczęłam wędrówkę pięknie oświetloną drogą prowadzącą przez las. Dobrze że wybrałam baletki bo byłoby ciężko. Szłam i szłam rozglądając się wokoło z obawą że coś nagle na mnie wyskoczy. Każda sekunda była dla mnie nieskończonością. Po kilku minutach nawet myślałam że zabłądziłam ale w głębi serca wiedziałam że to nie może być prawda bo lampki prowadziły mnie dalej w głąb lasu. Nie wiem ile przeszłam. Może zaledwie dwieście metrów, a może jednak pięć kilometrów? W każdym razie dostrzegłam w oddali coś jakby światło i przyspieszyłam. Biegłam ile sił jakby to zależało od mojego życia az dotarłam. Kolejna polanka, tym razem nieco większa. Te same lampki wokół terenu. Było tu małe jeziorko a przy nim dwa leżaki. Trochę dalej paliło się ognisko a jakieś dwadzieścia metrów ode mnie stał mój książę. W blasku płomieni widziałam jak się uśmiecha. Coś trzyma. Czerwoną różę. Pędzę najszybciej jak umiem i wpadam w ramiona Jasia, chłopaka mojego życia. Dziś 8 lipca, trzeba zapamiętać tą datę jako tą szczęśliwą. Wręczył mi różę i pocałował w policzek. Potem położyliśmy się obok siebie, na leżakach, i patrzyliśmy w gwiazdy. Wypatrzyłam Wielki Wóz, nawet Gwiazdę Polarną. Przypomniało mi się jak tata uczył mnie o gwiazdach gdy byłam bardzo mała. Wychodziliśmy na taras w domu w Krakowie i długo obserwowaliśmy światełka na niebie.
[ - Tatusiu, kiedyś chyba zostanę astronomką - mawiałam raz po raz. Tata się zaśmiał.
- Ally, słońce. Ja to czasem marzę o tym żeby podziwiać gwiazdeczki z bliska
- Co masz na myśli?
- Kiedy byłem małym chłopcem chciałem zostać astronautą
- To dlaczego nie jesteś?
- Bo wybrałem mamę, Sally i ciebie kochanie - pocałował mnie w czoło
- Ale marzenia są po to żeby je spełniać tatusiu!
- Wy jesteście moim marzeniem ]
Westchnęłam. Wspomnienia często wywołują u mnie silne przeżycia. Skoro byłam słoneczkiem tatusia i kochałam z nim podziwiać kosmos to czemu wybrał Sally? Chyba była mniej problemowa. Nie chcę się nad tym zastanawiać bo to wywołuje u mnie... No własnie, łzy. Jedna wyślizgnęła się z oka i poszybowała w dół, po policzku. Jaś błyskawicznie ją otarł.
- Słoneczko, co się stało?
- Tata tak do mnie mówił... - chlipnęłam i zamknęłam oczy. Jaś błyskawicznie znalazł się przede mną. Schował moje dłonie w swoją dużą.
- Ally co się dzieje? - był wyraźnie zaniepokojony i nie potrafił tego ukryć. A może nie chciał?
- Ten rozwód mnie wykańcza - wyznałam szczerze. I kolejna łza skapnęła, i kolejną otarł mój chłopak.
- Jesteś silną dziewczyną, dasz sobie radę. Jestem z tobą - przytulił mnie mocno jakby bał się że mu ucieknę. Ale ja nie ucieknę nigdy, za bardzo kocham tego człowieka.Hej hej hej wam :) A oto i nowy rozdział po mojej jakże ekscytującej nieobecności. Od razu sorry, że ostatnio (przed moim wyjazdem) było krucho z rozdziałami, ale teraz wracam pełną parą :) Jak mnie nie było to napisałam pare rozdziałów na zapas więc będzie co czytać. Dzięki za przeczytanie rozdziału :D
Wasza Ola :***