Wojownicy tom I Zemsta Nocy ( NIESKOŃCZONE)

Prolog

Był środek nocy. Cichej, letniej nocy. Było jasno, gdyż księżyc będąc w najwyższej fazie rozświetlał terytoria, gdy gwiazdy migotały. Ich migotanie odbijało się w jeziorze. Nagle lekki podmuch zmarszczył taflę migoczącej wody. Jednak zaraz znów się uspokoiło. Nagle wysokie trawy zatrzasły się, a z pomiędzy nich wyszedł czarny, zielonooki kocur o białym koniuszku ogona i podłużnej plamie na głowie. Podszedł on do brzegu lustra gwiazd po czym usiadł. Przyglądając się gładkiej powierzchni wody, zapytał cicho:
- Klanie Gwiazdy, jesteś tu, prawda?
Jakby na odpowiedź zaszumiał lekki , ciepły Wietrzyk- Widzisz co się dzieje w naszych klanach, prawda? - spytał, po czym znów pojawił się lekki wiaterek.
- czy jesteś z tego dumny? - wtem , z nikąd księżyc zasłoniła mała chmurka. Kocur zrozumiał to jako odpowiedź "nie".
- a więc czemu nic nie zrobisz? Czyżbyś nie panował nad takimi sprawami? Czyżbyś się bał? - kocur mówił te rzeczy z lekkim uśmiechem na pysku. Księżyc przysłoniła druga, większa chmura. Czarny kocur planował już coś jeszcze dopowiedzieć, gdy nagle usłyszał za sobą szelest. Odwrócił się gwałtownie, po czym spojrzał się na wysokie trawy. Panowała cisza, przerywana pojedynczymi odgłosami świerszcza. Nagle rośliny uchyliły się, a z nich wyszedł rudy kocur o przyciemnionych uszach, łapach i pyszczku. Spojrzał on zdziwiony na wcześniejszego kocura po czym miauknął:
- Nocna Gwiazda? Co tu robisz? Powinieneś być w obozie.
- a ty co tu robisz? Nasz obóz jest teraz nie pilnowany, Rdzawe Ucho
- ale skąd miałem wiedzieć że wyszedłeś? Mniejsza z tym. Wyczuliśmy przed chwilą stary zapach lisa.
- lisa?
- tak, lisa. Znaleźliśmy też jego niby norę. Próbował ją wykopać jednak zmienił zdanie
- mhmm , jutro wyślesz dodatkowy patrol w tamto miejsce i zobaczymy wtedy.
- Dobrze Nocna Gwiazdo. Ale teraz wracajmy, reszta patrolu czeka
Przywódca Klanu wstał, po czym ruszył za zastępcą. Obejrzał się raz jeszcze na migoczącą taflę wody, za nim wszedł w wysokie trawy.