<Rozdział 15>

7 3 0
                                    

Długa Łapa czuł się okropnie, nie dość że zrobił to przy swoim mentorze, to jeszcze przy zastępcy klanu!
To wszytko wina Kamiennej Łapy - rozmyślał - to on mi dokuczał!
Zastępca klanu poszedł ze swym uczniem do obozu, gdy zaś Drozdowy Pazur zabrał swojego ucznia na polowanie.
- jestem zawiedziony twoim zachowaniem - powtarzał cały czas - myślałem że jesteś mądrzejszy
Podczas tego krótkiego polowania, udało mu się złapać drozda. Następnie skierowali się w stronę obozu.
- może chciałbyś wytłumaczyć swoje zachowanie? - miauknął  brązowy wojownik przez ciało królika, które niósł - wiesz, że nie powinno do tego dojść? - dodał
- wiem.. - miauknął ciemnoszary kocur, unikając wzroku swojego mentora.
Czuł się okropnie.
Jak zareaguje ich ojciec, gdy się o tym dowie? Jaką karę nam da?
Chciałbym teraz porozmawiać z Poplamioną Łapą, ale ona ma pewnie jeszcze trening - pomyślał.
Po dłuższej, cichej wędrówce, dotarli do obozu.
Długa Łapa poczuł dreszcz. Nue chce widzieć nikogo, zwłaszcza Kamiennej Łapy. Obóz wyglądał jak zwykle.
Parę wojowników siedziało przed legowiskiem wojowników, gdy zaś przed wyjściem zbierał się patrol.
Kwitnąca Jabłoń i Ostrokrzewiasty Krzyk obserwowały wspólną zabawę swoich kociąt. Z legowiska starszyzny wyłonił się Błotna Łapa, a koło niego Małe Serce.
Wszystko wydawało się być tak jak zawsze, normalnie.
Lecz tak nie było. Kocurek nigdzie nie dojrzał pezywodcy i zastępcy klanu. Czyżby rozmawiali na ich temat? Czyżby ustalali karę dla nich
- idź do medyczki, niech ci oparzy grzbiet - wyrwał go z rozmyśleń głos Drozdowego Pazura - a następnie idź coś zjeść i odpocznij - mruknął, odchodzącą w stronę legowiska przywódcy.
Ciemnoszary uczeń skierował się do legowiska Tulipanowego Liścia. Wzdrygnął się ba samą myśl, że w środku może się znajdować jego brat. Niepewnie zajrzał do jamy, za stertą kamieni. Rozejrzał się, lecz nigdzie nie dostrzegł srebrnej sierści brata.
- o witaj Długa Łapo! - miauknęła nagle błękitnooka medyczka - ci się stało? - miauknęła podbiegając i oglądając grzbiet.
  - za długa historia, by opowiadać
- mhmm - odparła - usiądź na posłaniu, a ja już ci to zaraz opatrzę - dodała, znikając w jednym z tuneli. Po chwili wróciła.
- użyje teraz tych , na twoją ranę - mruknęła, po czym przykucnęła przy ziole, szykując z niego papkę . Gdy skończyła, podeszła do pleców ciemnoszarego ucznia i rozłożyła ją na jego rany.
- ach! To piecze! - Syknął
- to znaczy że działa - odparła kotka kotka - Poczekaj jeszcze chwilę. Muszę owinąć pajeczyną. O już wróciłeś Błotna Łapo! Przyniesież mi coś do jedzenia? - spytala
- dobrze - Skinął głową, po czym zostawił wiązkę ziół i wyszedł.
Tymczasem Tulipanowy Liść owinęła mu pajeczyną zadrapania, po czym oznajmiła :
- dobrze, teraz idź coś zjeść i odpocznij - mruknęła, chwytając następnie swoją wiązkę ziół, a potem wiązkę Błotnej Łapy.
Ciemnoszary uczeń wyszedł z legowiska medyczki, po czym skierował się do stosu zwierzyny. Stos był spory, więc wybrał sobie puchną mysz, po czym skierował się do legowiska uczniów.
Bał się wejść.
Bał się, że w środku znajduje się jego brat. Długa Łapa nie planował go widzieć tak wcześnie, więc przkucnął koło kępki paproci, przed legowiskiem uczniów. Po zjedzeniu myszy, rozciągnął się na piasku, z pojedynczymi kępkami trawy, mrucząc.
  - może chwilowa drzemka, mi pomoże się odstresować - mruknął cicho, pozwalając zabrać się odpoczynku.

✧✧✧

Ciemnoszarego ucznia obudził głos Drozdowego Pazura, nakazującego mu pójść z nim do legowiska przywódcy, jego ojca
- już idę - miauknął, wstając, po czym ruszył za mentorem. Uczeń rozejrzał się.
Musiałem długo drzemać, skoro słońce już znika za drzewami - pomyślał, spoglądając na niebo. Po chwili doszli do Wielkiej Kamienia, zza którym znajdowało się legowisko przywódcy. Osłonięte one było bluszczem, oraz innymi  zwisającymi roślinami. Brązowy wojownik zatrzymał się, sygnalizując, by Długa Łapa wszedł do środka. Ciemnoszary kocur posłusznie wszedł do środka.
Uczeń musiał chwilę pomrugać, by jego wzrok przyzwyczaił się do lekkiej ciemnoty, panującej w legowisku jego ojca.  Gdy jego oczy przyzwyczaiły się do mroku, dostrzegł Burzową Gwiazdę, siedzącego na swym posłaniu i Kamienną Łapę, siedzącego blisko wejścia.
- usiądź - miauknął uważnie obserwując kolejne ruchy syna - jak wytłumaczycie się z tego, co się wydarzyło na dzisiejszym treningu?  - spytał chłodno
-  to wszystko wina Długiej Łapy! - miauknął niespodziewanie srebrny uczeń.
- nieprawda! - odparł - to Kamienna Łapa wszystko zaczął!
- Spokój! - warknął ciemnoszary przywódca, zaś jego synowie natychmiast zamilkli - Kamienna Łapo, jakim sposobem to Długa Łapa zaczął?
Uczeń wstał, zerknął przelotnie na brata, po czym zaczął opowiadać:
  - Trenowaliśmy uderzenie przednią łapą, na początku w miejscu, potem robiąc uniki. W pewnym momencie, Długa Łapa się na mnie rzucił jak nigdy nic! To że ktoś nie potrafi czegoś opakować, to nie znaczy, że musi się mścić na swoim bracie. Potem to się już tylko broniłem. Gdy nie Drozdowy Pazur, mógłbym mieć gorsze rany - ostanie zdania powiedział, spoglądając na zirytowanego brata.
- Długa Łapo, twoja kolej
-  chciałbym najpierw wspomnieć, że Kamienna Łapa rozdrażnił mnie przed treningiem, a potem w czasie ćwiczeniem dokuczał mi - opowiadał, a gdy srebrny kocur chciał mu przerwać, Burzowa Gwiazda podniósł ogon, nakazując mu milczeć -  powtarzał mi cały " a ja wiem to, a ja wiem tamto, postaraj się" w końcu nie wytrzymałem i go zaatakowałem. On jednak, zachował się jak ja, czyli jak mysi móżdżek i mnie zaatakował również
- podoba mi się, że sam się potrafiłeś nazwać mysim móżdżkiem - mruknął przywódca - ale kara i tak was nie ominie - długowłosy kocur wstał. Następnie podszedł trochę bliżej, nakazując im machnięciem ogona wstać.
-  Zostajecie zawieszeni w treningach, przez najbliższe dwa wschody księżyca, do tego, do następnego zgromadzenia będziecie się zajmować starszyzną. Zrozumiano? I żadnych więcej walk na pazury między sobą. Możecie już odejść - odparł, odwracając się i ponownie kładąc na posłaniu.
Bracia posłusznie wyszli z legowiska przywódcy klanu. Długa Łapa skierował się do legowiska uczniów, unikając wzroku brata, lecz on nawet nie próbował na niego zerknąć. Ciemnoszary uczeń,  upewniwszy się, że jego brata nie ma w pobliżu, rozejrzał się. Po chwili dostrzegł jego ogon, znikający w legowisku starszyzny.
- przynajmiej będę miał spokój - mruknął cicgi
- o już wróciłeś! - miauknęła Poplamiona Łapa znikąd pojawiając się przed nim. Długa Łapa Syknął zaskoczony, lecz zobaczywszy, że to tylko ruda kotka w czarne plamy, natychmiast się rozluźnił - jak tam? Masz jakąś karę? - spytala
- tak - odpowiedział, kontynuując drogę do legowiska uczniów - przez następne dwa wschody słońca jestem zawieszony w treningach i do tego do następnego zgromadzenia, muszę się zająć starszyzną! - miauknął
- Kamienna Łapa ma taką samą karę? - spytala kotka.
- taką samą
- nudne będą teraz treningi, ale przynajmiej nie będę musiała się zajmować starszyzną! - miauknęła uradowana odbiegając kawałek.
- ja ci pokaże! - miauknął Długa Łapa biegnąc za Poplamioną Łapą. Ich futra oblewały ostatnie, znikające promyki słońca, zaś oczy błyszczały łobuzarsko, mogąc znów się bawić. Dopiero, gdy zaczęło się ściemniać, dwójka kotów weszła do legowiska, gdzie zmęczona gonitwą, zaraz zasnęła.

Wojownicy tom I Zemsta Nocy ( NIESKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz