<Rozdział 7>

28 6 0
                                    

Srebrny uczeń skierował się do legowiska starszyzny, czyli jamy osłoniętej z przodu krzakiem jeżyn. W wejściu jednej z większych jam zastał Lisiego Kła

- o przyszedłeś jednak? - mruknął Lisi Kieł swym chropowatym głosem - Gotowy?

- tak - odparł Kamienna Łapa

- A więc było to tak.... Był słoneczny ranek, kiedy razem z Małym Sercem -starszy spojrzał na swojego przyjaciela - zostaliśmy wybrani na patrol łowiecki wraz z Ostowym Kłem i Beżową Plamą. ruszyliśmy w stronę klifu, w najlepsze ze sobą rozmawiając szliśmy do granicy. Jednak gdy już tam dotarliśmy zobaczyliśmy..

Wtem rozległ się grzmot, jeszcze głośniejszy od poprzedniego. Kamienna Łapa wzdrygnął się gdy dostrzegł , że niebo nad ich obozem zostało przysłonięte szarymi obłokami.

- Lepiej wracaj do siebie - miauknął Lisi Kieł - nie wiemy kiedy zacznie lać - na te słowa starszy kocur wzdrygnął się. Srebrny kocur wstał a następnie wrócił do legowiska uczniów

- A ty gdzie byłeś? - miaukneła ruda kotka gdy srebrny uczeń wszedł do jama za bukszpanem, stanowiącej ich legowisko

- Nie twoja sprawa - miauknął spokojnie kocur siadając obok brata- słyszeliście ten grzmot?

-tak- miauknęła Słoneczna Łapa spoglądając na wejście do jamy.

- po co ta burza tu w ogóle przyszła?- miauknęła ruda kotka obrażonym tonem

- z jednej strony to dobrze że spadnie deszcz - miauknął srebrny kocur - od dłuższego czasu było upalnie i sucho. Rośliny też potrzebują czegoś do picia
Wtem rozległ się kolejny, głośniejszy grzmot i na polanę w środku zaczęły spadać kropelki wody. Na początku wolno jednak coraz szybciej i szybciej, aż kropelki zamieniły się w strugi deszczu.

- no i zaczęło się - miauknął Trawiasta Łapa i poszedł w głąb legowiska. Słoneczna Łapa rozejrzała się

- Co będziemy teraz robić?- spytała- by powalczyć jest za mało miejsca - wtem niebo przecięła błyskawica a z tym nierozległ się grzmot. Ruda kotka podskoczyła, a brat Kamiennej Łapy zadrżał.

- boisz się ?- miauknął z uśmieszkiem srebrny kocur

- umm nie? - odparła kotka siadając koło Słonecznej Łapy - czego miałam się niby wystraszyć?

Srebrny uczeń przewrócił oczami po czym spojrzał na otwór stanowiący wyjście z jaskini. Z ciemnych chmrur lały się strugi wody.

- musimy czekać - odparł spoglądając na resztę uczniów.

- jak długo?- spytała ruda kotka w czarne plamy

- nie wiem - mruknął po czym ułożył się wygodniej koło brata. Jego szczęki rozwarły się w szerokim ziewnięciu.
Przymknął oczy próbując zignorować spojrzenie rudej kotki

- Co spać idziesz? - spytała Słoneczna Łapa

- mhm- mruknął potakująco próbując od tej chwili zignorować wszystkie głosy, szelesty i odgłosy burzy.

✧✧✧

Gdy uczeń podniósł głowę zobaczył że nie jest już w legowisku uczniów. Znajdował się on w lesie. Był dzień, piękny słoneczny dzień. Kamienna Łapa wiedział jednak że to sen, zwykły i zwyczajny sen. Srebrny kocur wstał po czym ruszył przed siebie. Nie znał tej części lasu. Możliwe że było to wgłąb ich terytorium gdzie rzadko chodzili. Nagle przed jego bursztynowymi oczami przebiegła mysz. Kocur przypadł do pozycji łowieckiej i zaczął się powoli skradać do zwierzątka. Następnie skoczył i szybkim ruchem zabił mysz. Uczeń wziął mysz po czym ruszył przed siebie rozglądając się ciekawsko. Chodził tak przez jeszcze dłuższą chwilę gdy dotarł do terenu który obniżał się do rzeki. Uczeń w paru podskokach tam dotarł. Spojrzał w jasną wodą migoczący w blasku promieni słońca. Był to piękny widok. Kocur usłyszał nagle za sobą trzask i...

Obudził się. Obudził się legowisku. Rozejrzał się zaspany widząc Długą Łapę śpiącego koło niego i dwie kotki siedzące przy wyjściu.

- coś się stało - spytał zaspany patrząc na dwie kotki siedzące koło wyjścia

- nie ale burza już przeszła. Teraz pada tylko deszcz- mruknęła ruda kotka znów spoglądając na otwór - Twój brat zaraz jak ty zasnąłeś zdecydował się przespać - dodała z błyskiem rozbawienia w oczach po czym spojrzała na ruch w kącie legowiska. Przed chwilą śpiący jeszcze brązowy uczeń szedł powoli w ich stronę.

- Burza już przeszła?- spytał rozciągając się

- tak, pada już tylko deszcz- miauknęła ponownie Poplamiona Łapa - fajnie się spało?

- tak - mruknął Kamienna Łapa przypominając swój sen. Deszcz zaczął się powoli zmniejszać jednak uczniowie tego nie zauważyli.Wtem do legowiska zajrzał zastępca klanu

- Wszyscy są? - mruknął, a gdy przeliczył że nikt nie znikł dodał - Kamienna Łapo, Trawiasta Łapo idziecie na patrol graniczny. Musimy sprawdzić czy nic nie ucierpiało na naszym terytorium oraz odnowić zapachy - miauknął po czym wycofał się i ruszył do wyjścia z obozu. Srebrny kocur niechętnie wstał. Czemu akurat on ma iść na ten patrol? Czemu nie może któraś z kotek? Mógłby zadać jeszcze nie jedno pytanie na temat wyboru zastępcy, jednak ruszyli on tylko do zbierającego się patrolu. Po burzy została tylko mżawka, a daleko na niebie można było dostrzec błękitne skrawki czystego nieba. Oprócz niego w patrolu był jeszcze Sroczy Chłód, Morska Mgła. Olchowy Sęk i Płomienne Echo. Gdy doszedł Trawiasta Łapa Morska Mgła wyprowadziła swoich pobratymców z obozu. Gdy weszli w gęsty, liściasty las, srebrny uczeń wziął głęboki wdech ciesząc się smakiem świeżego powietrza. Kocur rozglądał się wchłaniając rześkie powietrze. Wiedział że od dłuższego czasu była susza i że deszcz dobrze by zrobił drzewom. Gdy dotarli do brzegu jeziora zauważył że poziom wody lekko się podniósł.

- Ciekawe jak sytuacja wygląda w innych klanach - miauknął Sroczy Chłód spoglądając za oddalającą się burzę- u nas na razie nie widać szkód. Czy to możliwe że zahaczyła nas tylko krawędzią?

- możliwe - mruknęła Morska Mgła patrząc na ciemne kłębiące się chmury - oznaczymy zapachy wzdłuż granicy z klanem Błyszczącej Kropli i zaczniemy wracać - dodała idąc do granicy a następnie wzniesienia. Olchowy Sęk niepewnie ruszył za kotką, zaś srebrny kocur obejrzał się. Czuł się dziwnie. Czuł się jakby był obserwowany. Wstrzymał oddech oczekując że zaraz ktoś wyskoczy. Gdy nic się nie wydarzyło spróbował określić pozycję tajemniczych oczu, gdy usłyszał głos Morskiej Mgły, pytający go czy już idzie.

- już idę - miauknął jeszcze raz przemierzając wzrokiem jezioro i teren wokół niego, po czym odwrócił się i pobiegł za patrolem. Wchodząc ponownie w głęboki, liściasty las poczuł ulgę. Może to tylko on sobie coś wyobraził? Jak jakiś strachliwy kociak? Phi, na pewno nie! Jednak zatem... Czyi wzrok czuł na sobie? Czy to był kot czy może jakieś inne stworzenie? Jakie miało ono zamiary?

Wojownicy tom I Zemsta Nocy ( NIESKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz