Adam
Stanąłem z kotem przed drzwiami frontowymi nie wiedząc, czy przez nie przejść. Światło w pokoju dalej się paliło, więc moja matka nie spała. Wchodząc z nim do domu nie byłoby odwrotu, rodzicielka nie pozwoliłaby mi go oddać.
Spojrzałem w jasnozielone ślepia. Kot nie bał się mnie ani trochę, a mimo to nie miał jakiś oznak wścieklizny. Może był już udomowiony? Tylko nie wiem w takim razie jaki byłby sens go zostawiać na pastwę losu.
Westchnąłem przeciągle, po czym nacisnąłem na klamkę. Raz kozie śmierć.
Przełożyłem kota do jednej ręki i zdjąłem obuwie. W kuchni odbywała się jakaś rozmowa, co upewniło mnie, że dzisiejszą noc zwierzę spędzi z nami.
Stanąłem w progu, a Rachel siedziała do mnie tyłem, rozmawiając z kimś przez telefon.
- Tak tato, Adam jutro ci podrzuci te sadzonki. Pokiwała żywo głową i odwróciła się w moją stronę, chyba wyczuwając moją obecność.
Roztwarła szeroko usta w uśmiechu, od razu dostrzegając zwierzę w moich rękach. Prawie krzyknęła do telefonu, w porę się hamując. Dziadek by chyba do reszty ogłuchł, a już trzeba do niego głośno i wyraźnie mówić.
- Do usłyszenia tato. Powiedziała najbardziej spokojnym głosem, na jaki było ją wtedy stać.
Odłożyła telefon na blat i wstała delikatnie ze stołka, podchodząc do kota. Podeszła do mnie i wyjęła go z rąk, przyglądając mu się w świetle żarówki. Głaskała go delikatnie, a on zaczął mruczeć.
Znalazł swój swego.
- Gdzie znalazłeś tą ślicznotę? Nienaturalnie wysoki głos opuścił jej usta.
- On mnie znalazł. Podszedłem do lodówki i wyjąłem kawałek żółtego sera, bo szynka się skończyła. Mam nadzieję, że nie będzie wybrzydzał.
- Zostałeś wybrany? Nawet nie wiesz, jaki to zaszczyt. Uściskała kota, a on wtulił się w moją matkę.
- Może mieć pchły. Zaznaczyłem, podając jej jedzenie.
- To silniejsze ode mnie. Kot, wyczuwając ser, od razu zaczął go wcinać. Był mały i wychudzony, raczej niemożliwe, że uciekł sam.
- Jutro pojadę z nim do Jane na badania. Wchodząc z nim wiedziałem, że już tutaj zostanie. Lepiej od razu sprawdzić, czy jest zdrowy. Wyjąłem telefon z kieszeni, pisząc wiadomość.
Matka pocałowała mnie w policzek, dalej dając kotu ser. Ta, nie ma za co.
- Idę się umyć. Wyminąłem ją, kierując się do pokoju po jakąś piżamę.
- Jak Lily po pierwszym dniu?
Czułem, że padnie to pytanie.
- Lepiej niż zakładałem. O dziwo nie stłukła żadnej szklanki. Powiedziałem z udawanym rozczarowaniem, a Rachel skarciła mnie wzrokiem, dalej dając kotu jedzenie.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Kochałem ją denerwować. Okropne ze mnie dziecko.
Zgarnąłem z szafy spodnie i udałem się pod prysznic. Stałem pod wrzątkiem dobre dwadzieścia minut, układając w głowie wszystko, co mam zrobić na dniach. Young, uczelnia, praca na uczelni, teraz doszedł kot, ale z nim powinno pójść szybko. Po badaniach kończę opiekę nad nim. Jak chcieli kota, niech się nim zajmują.
Wyszedłem spod strumienia, wytarłem ręcznikiem twarz i przetarłem ręką lustro, które jak zawsze zaparowało. Po moim myciu panuje tu sauna.
Sińce zaczęły pojawiać mi się pod oczami, ale byłem dziwnie rozbudzony. Zganiam to na wodę - może miała za dużą temperaturę.
CZYTASZ
Teenage Dream
TienerfictieJezioro, nad którym spędzałam większość wakacji, ulubione drzewo, dom z werandą, pomost. Szum wody, wiatru, stare radio grające w tle. Spokój i bezpieczeństwo. Ale czy na pewno? Bo czasem musimy sobie pozwolić na wyidealizowane wizje świata, bo...