______________________________15
Yoru nie mógł się ruszyć, tam gdzie właśnie się znajdował, odczuwalna była niebotycznie wielka grawitacja. Widział, jak Obito i jego dawny przyjaciel, biegną na przeciw Kaguyi, chcąc osłonic własnymi ciałami, dwójkę nastolatków. Już mieli dostać białymi prętami, gdy Yoru wykonał pieczęć i wysyłając czakrę przed mężczyzn, stworzył dwa hito. Wyglądały niemal jak mężczyzna, którego widział we „śnie". Dlaczego akurat pomyślał o nim? Może dla tego ze gdyby nie on, nawet by nie wiedział, że tamten świat był iluzją?
Białowłosa wydawała się przez ułamek sekundy zlękniona, po chwili jednak na nowo przyodziała pustą od emocji twarz.
- Po co ich uratowałeś, Yoru? - odezwał się czarny Zetsu, z rękawa kobiety. - W końcu skończyło by się twoje cierpienie. Uratowałeś człowieka, należącego do klanu, od którego to wszystko się zaczęło... Zdradził przyjaciół, a następnie nas. Z obu stron to zwykła kanalia.
Ikimono czuł na sobie wzrok wszystkich. Co miał odpowiedzieć? Sam nie był pewien czemu to zrobił. Był to szybki impuls, krótka myśl, nawet nie skupił się nad tym co robił.
- Byłeś cały czas zwodzony przez Paina. On sam okazał się marionetką osoby, która robiła z tobą to samo, co z nim. - kontynuował. - Mógłbyś zakończyć to wszystko, łapiąc ich w sidła hito...
- Yoru! Nie słuchaj tego, co on mówi! - zawołał Naruto. - Spotkało cię wiele zła, ale tak jak nas wszystkich... Będąc nauczeni bólem jakiego doświadczyliśmy, możemy zmienić przyszłość dla następnych pokoleń... - mówił desperacko blondwłosy chłopak.
- Takie gadanie na mnie nie działa. Nie jestem... - zaczął z przekąsem Yoru.
- Nichi cały czas się obwinia, za to co się z tobą stało. - przerwał mu Kakashi. - Wiele razy wspominał o tobie, nie mogąc sobie wybaczyć, że zrobił coś na co nawet nie miał wpływu.
Obito nie patrzył się na Ikimono. Czuł, że jak coś powie, zepsuje to jeszcze bardziej. Wbił wzrok w Kaguyę, czekając na rozwój zdarzeń.
- Hoshi ma koszmary z tobą. Ledwo cię pamięta ale widzi cię w snach. Widzi tamte noce, nie raz budził się z krzykiem w nocy... - zwrócił się do niego Sasuke, z powagą w głosie. - Często uniemożliwiało mu to normalne funkcjonowanie, ale miał wiele planów i chciał je realizować, a teraz może nie mieć do tego okazji.
Yoru był już wyraźnie podirytowany ich nawoływaniem i czystą próbą manipulacji. Naprawdę myśleli, że powołanie się na jego rodzinę, cokolwiek zmieni w jego decyzji? Myśląc o starszym bracie, nadal miał mdłości. Młodszego mimo, że nadal go kochał, praktycznie nie znał. Empatia do obcej osoby, nie będzie nigdy tak silna, jak do rodziny czy przyjaciół, z którymi spędził całe życie. Których na ten moment, było brak w jego życiu.
- Łał Sasuke, to chyba najmądrzejsza rzecz jaką usłyszałem z twoich ust. Nie spodziewałem się. - skwitował Yoru. - Ale wracając, za nim mi bezczelnie przerwano. Wasze ładne słówka na mnie nie zadziałają.
Obito wiedział, że sprawa jest już z góry przegrana. Gdyby mógł cofnąć czas, chociaż o ten moment, gdy pozwolił dopuścić do siebie białowłosego. Nie pozwoliłby na to, aby był ponownie rozczarowaniem, dla ostatniej ważnej mu osoby.
- Dotyczy to oczywiście obu stron. - powiedział tworząc pieczęć.
Złapał białowłosą w silne ramiona hito, po czym zakręciło mu się w głowie i tracił kontakt z rzeczywistością. Ostatnie, co ujrzał, to Obito, który ledwo uratował go przed upadkiem. Czy właśnie tak umrze? Od wycieńczenia i braku czakry? Technika w którą był złapany musiała wyjątkowo na niego zadziałać. Poczuł to już od razu po wyjściu z niej, a teraz musiał się zmierzyć z jej następstwem...
CZYTASZ
Klan Ikimono || NARUTO
Fanfiction„Klan pochodzący ze słońca" tak o nich mówili w całym kraju wiatru. „Przybysze" tak nazywali ich w Wiosce Ukrytej w Liściach. „Rodzina" tak nazywa ich najmłodszy z braci Uchiha. Jest to odpowieść, o wymyślonym przeze mnie klanie oraz kilku nowych p...