10
Yoru znowu wykonał źle powierzone mu zadanie. Czuł jak pręty wbijane przez jego pana, rozrywają mu skórę.
- Ja... Zrobię to jeszcze raz. - wymamrotał ledwo żywy.
- Ewidentnie, byt mało bólu doświadczyłeś, aby stać się silnym, Yoru. - powiedział Pain, z dezaprobatą.
- Przepraszam, poprawię się... - wyjęczał po czym stracił przytomność.
Obudził się, gdy było już późno. Na wielkim posągu oparty o ramie lidera. Jego rany były starannie naszyte ale nadal piekielnie go bolały.
Rozejrzał się po wiosce ukrytej w deszczu. Zawsze wydawała się taka smutna ale ten człowiek ja kochał, przez co sam Yoru, również ją pokochał. Mieszkańcy go znali jako posłannika Boga. Zawsze, gdy tu był, Pain posyłał właśnie go, aby przynosił wieści. Często też pomagał mieszkańcą w drobnych czynnościach. Tworzył hito i rozmawiał z nimi, gdy stworzenie wykonywało pracę.
Nigdy nie mógł przestać się nadziewać, jacy ci ludzie potrafią być wdzięczni za takie drobnostki. Będąc tu zawsze utrwalał w sobie przekonanie o wielkości Paina i słuszności jego poczynań.
Spojrzał się, po raz kolejny na lidera i zamknął oczy. Przypomniał mu się ojciec. Często siedzieli tak i oglądali małe osady z jakiś gór. Poczuł jak coś go ściska, łamiąc mu powli kości. Chciał krzyknąć, zawołać Paina ale nigdzie go nie było. Na jego miejscu pojawiała się znana Yoru kreatura. Zakrwaiwone części ciała jego rodziców, twarzące makabryczną całość, ściskały go co raz mocniej, aż ten nie mógł złapać oddechu.
Obudził się obok Obito. Patrzył się chwilę na niego, próbując unormować oddech. Na jego nieszczęście, ten musiał wyczuć jego wzrok i się obudził.
- Znowu ten sen? - spytał podkładkładając rękę pod głowę.
- Może. Idz spać. - powiedział Ikimono.
- Nie ma co. - odpowiedział Uchiha. - Muszę wymyśleć co zrobić z ósmo i dziewięcioogoniastym.
Yoru przewrócił oczami. Gdy tylko Obito plan się ziści, wszystko się skończy. Całe to jego cierpienie. Ale po co on wchodził w tą relacje? Czym ona w ogóle była? Spojrzał na wychodzącą z pomieszczenia sylwetkę mężczyzny, po czym ponownie zamknął oczy.
Słyszał szepty, które przerodziły się w krzyki. Słyszał płacz. Znajomy dziewczęcy głos. Mara?
Korzystając z sytuacji, szedł właśnie na grób matki, który znajdował się na pustyni. Co rudowłosa dziewczyna robiłaby na pustyni? Przyspieszył kroku ruszając w stronę odgłosów. Zza horyzontu ukazała mu się ruina jakiegoś grobowca, nieopodal jakieś sylwetki i znajomą rudą czuprynę. Zbliżając się do nich, zauważył, że wszędzie znajdowała się krew.
Gdy napastnicy zauważyli Yoru, natychmiast go zaatakowali. Był na to przygotowany, przywołał mały odział złotych hito, zajmując tym przestępców a sam podbiegł do poturbowanej dziewczyny.
- Dziękuję za ratunek... - powiedziała, gdy byli już bezpieczni.
- Co tam się stało? Jak tam trafiłaś? - spytał, podjąc jej bidon z wodą.
- Ja... - zaczęła słabo. - Należę do dawno wymarłego już klanu. Jestem prawdopodobnie ostatnią osobą, która posiada wyjątkową moc widzenia... Oni po prostu chcieli mnie schywtać. Porwali mnie a ninja wysłanych za mną zabili na moich oczach... - mówiła przez łzy.
- Już spokojnie. Odprowadzę cię do Suny, jak tylko poczujesz się lepiej. - oznajmił, opatrując jej rany.
Yoru przez całą drogę musiał nieść dziewczynę. Po utracie adrenaliny, nie mogła postawić samodzielnie ani jednego kroku.
CZYTASZ
Klan Ikimono || NARUTO
Fiksi Penggemar„Klan pochodzący ze słońca" tak o nich mówili w całym kraju wiatru. „Przybysze" tak nazywali ich w Wiosce Ukrytej w Liściach. „Rodzina" tak nazywa ich najmłodszy z braci Uchiha. Jest to odpowieść, o wymyślonym przeze mnie klanie oraz kilku nowych p...