Wstałam po szóstej. Nie spałam zbyt wiele a na dodatek od rana czułam się okropnie, fizycznie i psychicznie.
Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam się ubrać w codzienny mundurek szkolny. Usiadłam przy toaletce i spojrzałam w lustro nie wiedząc od czego zacząć.
Z trudem hamowałam łzy, które z niewiadomego powodu się pojawiły. Dosłownie nic się nie stało a i tak miałam wrażenie, że wpadnę zaraz w jakąś histerię.
Nałożyłam trochę korektoru, brązowym cieniem zrobiłam kreski, nałożyłam trochę różu i rozświetlacza a na koniec obrysowałam usta konturówką i pomalowałam bezbarwnym błyszczykiem.
Najgorsze było to, że czułam się okropnie nie tylko psychicznie, ale i fizycznie.
Co chwilę miałam jakieś mroczki przed oczami, było mi duszno, albo czułam okropny ból w głowie i pisk w uszach.No trudno, jakoś musiałam z tym żyć.
Poszłam do łazienki pokręcić sobie włosy. Uwielbiałam efekt fal i zawsze przeklinałam swoje włosy, które były proste jak drut.
Po ułożeniu włosów, wzięłam torbę i zeszłam na dół, nikogo nie było.
Nalałam sobie wody i schowałam butelkę do torby.- Już po śniadaniu? - usłyszałam za sobą głos Vincenta na co lekko drgnęłam.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Jeszcze nie, dopiero będę sobie coś robić. Chcesz coś? - uśmiechnęłam się lekko.
- Z kim dziś jedziesz? - brat zlekceważył pytanie i usiadł przy stole.
Zmarszczyłam brwi.
- Sama? Przecież pozwoliłeś mi już jeździć.
- Owszem, ale nie dziś. Ostatnio zauważyłem, że twoje samopoczucie jest gorsze. Jesteś blada, szczególnie dzisiaj. Will albo Dylan. Wybieraj.
- Mona?
- Hailie. Mogę wybrać tę decyzję za ciebie.
- Dobra, Will.
- Przekaże mu, w tym czasie, zjedz coś.
Kiwnęłam głową po czym podeszłam do lodówki.
Wzięłam zrobioną przeze mnie sałatkę owocową i usiadłam przy stole.
Zjadłam kilka kawałków po czym odłożyłam niskę na miejsce.W tym samym momencie zszedł Will.
- Gotowa?
- Tak.
- Napewno dasz radę iść do szkoły? Vincent mówił, że ostatnio źle się czujesz, a dzisiaj jesteś jeszcze bardziej blada. Może powinnaś zostać i..
- Jest okej, dam radę.
- Wyjedziemy za 10 minut, pomyśl jeszcze i dobrze się zastanów.
Kiwnęłam głową.
Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam telefon. Przejrzałam bookmedia, wstawiłam relację i recenzję o nowej książce. Minęło mniej niż 5 minut a i tak miałam mnóstwo komentarzy. To było coś co uszczęśliwiało mnie najbardziej. Nie polubienia, ale komentarze. Wtedy tak naprawdę widziałam, że ludzie naprawdę są zaangażowani w to co robię.
Niedługo potem do salonu przyszedł Shane.
- Siema.
- Cześć.
- Nie idziesz do szkoły?
- Idę, czemu miałabym nie iść?
Brat wzruszył ramionami.
CZYTASZ
Rodzina Monet- historia Hailie.
FanfictionHejaa, witam was w kolejnym opowiadaniu o RM. Jeśli jeszcze nie widzieliście poprzednich to zapraszam 💗 UWAGA MOZLIWE SPOILERY DIAMENTU