Tydzień później
Dzisiaj miałam mieć pierwszą wizytę z nowym terapeutą. Pomijając fakt, że po tych dwóch sytuacjach czułam się nieswojo będąc sam na sam z mężczyzną, którego nie znałam, byłam w miarę spokojna.
Spotkania odbywały się w naszej bibliotece i trwały godzinę. Usiadłam na fotelu.
- Hailie, jak się dziś czujesz? - spytał.
- Okej.
- Dobrze. Kiedy ostatni raz się samookaleczałaś?
Chwilę. Skąd on wie? To raczej ja powinnam mu o tym powiedzieć.
- Emm.. jakieś półtora tygodnia temu?
- Dobrze. A co z zaburzeniami odżywiania?
Nie czułam się komfortowo. Dziwiła mnie jego bezpośredniość. Wyglądał jakby nigdy w życiu nie rozmawiał z kimś o uczuciach.
- A mam pytanie, czy mówi pan braciom o rozmowie? - spytałam marszcząc brwi.
Terapeuta wynurzył głowę zza zeszytu.
- No wiesz, Hailie, bracia mają prawo...
Prychnęłam.
- Nie mają. - wstałam z miejsca.
- Minęło dopiero pięć minut! - krzyknął za mną brunet.
Wyszłam z pomieszczenia, w salonie siedzieli bliźniacy.
Ledwo co zdąrzyłam wejść na schody, zatrzymał mnie głos najstarszego.
- Czy wyjaśnisz mi, dlaczego wyszłaś po kilku minutach z terapii? - był zły. Tak jak ja.
Spojrzałam mu w oczy. Zeszłam do kuchni, w której był.
- Oczywiście! - uśmiechnęłam się przesadnie i poprawiłam swoją pozycję. - Może dlatego, że rozmawiałeś wcześniej z tym pseudo terapeutą i powiedziałeś mu o MOICH problemach, o których to ja miałam z nim rozmawiać i na dodatek kazałeś mu wszystko mówić? Myślisz, że to dobry powód?
Byłam wściekła. O ile mogłam w jakiś sposób zrozumieć nadmierne martwienie się, to nie zrozumiem rozmawiania o czyichś problemach za plecami.
- Po pierwsze, nie tym tonem. Pamiętaj z kim rozmawiasz. - miałam ochotę zaśmiać się mu prosto w twarz. - Po drugiez to normalne, że..
- Nie, Vince. - przerwałam - Nic z tego nie jest normalne. Skoro kazałeś mu wszystko o mnie mówić, dlaczego mnie nie zapytasz?
Zamilczał.
Moja złość przeradzała się w smutek, żal.
- Nie ufasz mi. - stwierdziłam po chwili.
Przygryzłam wargę aby powstrzymać łzy.
- Hailie, jak po tym jak wielokrotnie nas okłamałaś, okaleczałaś się i głodziłaś mamy ci..
- Te wszystkie głupie wspólne kolacje.. - znów mu przerwałam - Wszystko po to aby widzieć, że jem..
W oczach pojawiły mi się łzy. Zacisnęłam usta.
- Tak ciężko wam zrozumieć, że się staram? Że to nie jest takie łatwe?
- Hailie, nie mam zamiaru rozmawiać z tobą, jeśli nie potrafisz się uspokoić.
Pokręciłam głową. To było tak żałosne, że aż śmieszne.
Schowałam telefon do kieszeni, wzięłam do ręki torbę wiszącą na wieszaku i wyszłam z domu.
Zaczęłam biec, na początku z posesji, potem przed siebie.
CZYTASZ
Rodzina Monet- historia Hailie.
FanficHejaa, witam was w kolejnym opowiadaniu o RM. Jeśli jeszcze nie widzieliście poprzednich to zapraszam 💗 UWAGA MOZLIWE SPOILERY DIAMENTU