Nie zapomnijcie o gwiazdce i komentowaniu!
Jeśli macie czas, zachęcam do przeczytania całego tekstu znajdującego się na smaym końcu rozdziału. Może wzbudzi w was jakieś refleksje?Obudziłam się po ósmej.
Tej nocy w końcu, jako tako, się wyspałam i mało się budziłam.Po porannym prysznicu, przebraniu się i pielęgnacji, zeszłam na dół.
Na śniadanie miałam zamiar zjeść jogurt z owocami. Albo chociaż jego połowę.- Kurwa przestań! - usłyszałam krzyk z salonu.
Odwróciłam głowę w tamtą stronę, ujrzałam bliźniaków z padami w ręce. Wywróciłam oczami.
- Ale to ty nie umiesz grać! Pogódź się z tym! - okrzyknął Tony.
- Jesteś pieprzonym cheaterem!
- Naucz się grać!
- Chuj ci w dupę!
- Zamknij cipsko!
Zdziwiłam się, że naprawdę o tak wczesnej porze mieli siły na takie sprzeczki.
Wyjęłam z lodówki jogurt i wzięłam łyżeczkę.- Słownictwo! - krzyknął Will.
- Nie drzyj ryja! - odpowiedział Shane.
- Sam to robisz, poza tym, Hailie jest w kuchni. Nie przeklinajcie. - powiedział starszy idąc w moją stronę.
- O! Siema młoda! - krzyknął bliźniak.
Posłałam mu uśmiech.
- Hej.
- Ale respawn jebłaś. - powiedział bardziej wytatuowany - Siema.
- Taaa. Cześć.
- Jak się czujesz? - Will podszedł bliżej i usiadł przy stole.
Oczekiwał tego też ode mnie, więc usiadłam obok.
- Dobrze, dzięki.
- NIE DRZYJCIE MORDY Z RANA! KTOŚ PRÓBUJE ĆWICZYĆ W SPOKOJU! - Dylan wparował do salonu.
Bliźniacy wzruszyli ramionami i grali dalej.
- O, cześć dziewczynko. Co tam? - podszedł brat i odstawił swój bidon z jakimś białkiem.
- Cześć, wszystko okej.
Między salonem a kuchnią, stanął najstarszy z braci. On to dopiero się respawnuje.
- Prosiłbym o ciszę, lub choćby przyzwoite słownictwo podczas krzyków. - zwrócił się do bliźniaków. - Dzień dobry, Shane, Tony, Dylan, Will. Dzień dobry, Hailie.
- Cześć Vince. - odpowiedzieliśmy wszyscy w tym samym czasie.
Otworzyłam jogurt i zaczęłam go jeść. Najstarszy zaparzył sobie kawę i usiadł przy stole z laptopem.
Dylan otworzył lodówkę, rozejrzał się po czym spojrzał na mnie.
- Jesz mój jogurt? - zapytał podejrzliwie.
- Nie. To mój.
Spojrzał na opakowanie.
- SHANE? - poszedł w stronę salonu.
- NO PRZEPRASZAM, BYŁEM GŁODNY!
- W takim razie od teraz sam wracasz z imprez!
Wywróciłam oczami.
Czułam się naprawdę dobrze. Nawet nie wiem kiedy zjadłam całe opakowanie jogurtu.
Teraz czułam się tak jak powinnam. Tak, jakbym od zawsze wychowała się z tymi ludźmi. Tak, jakbyśmy byli najlepszym i najnormalniejszym na świecie rodzeństwem. Tylko tego potrzebowałam.
Tylko i aż tego.
CZYTASZ
Rodzina Monet- historia Hailie.
FanfictionHejaa, witam was w kolejnym opowiadaniu o RM. Jeśli jeszcze nie widzieliście poprzednich to zapraszam 💗 UWAGA MOZLIWE SPOILERY DIAMENTU