XI

1.5K 86 33
                                    

Pamiętajcie o gwiazdce!!

Dwa dni później siedziałam już w swoim pokoju.
Byłam nadmiernie pilnowana przez braci, ale czego innego mogłam się spodziewać?

Vincent dzisiaj z rana oznajmił mi, że chce ze mną porozmawiać, ale z racji tego, że odzyskałam jeszcze całkowicie sił, miał przyjść do mnie.

Czułam się z tym faktem dziwnie.
Wiedziałam, że będzie to poważna rozmowa, a takie zawsze przeprowadzane były w bibliotece, lub co gorsza, gabinecie Vincenta. No nie tym razem.

Siedziałam przy biurku czytając książkę. Nie miałam pojęcia czym mam się zająć. Od powrotu do domu, byłam strasznie nie spokojna, gorzej niż wcześniej stresowałam się dosłownie byle czym.

Usłyszałam pukanie do drzwi, zanim zdążyłam odpowiedzieć, do pomiesznia wszedł najstarszy z braci.
Usiadł na łóżku i poczekał aż odłożę książkę.

- Chciałabyś mi może wytłumaczyć, po pierwsze, dlaczego nie oddałaś mi wszystkich żyletek, a po drugie, dlaczego brałaś narkotyki?

Nie, nie chciałabym.

- Bo miałam wrażenie, że mi to pomagało. - odpowiedziałam bez emocji.

Westchnął.

- Myślałem, że rozmawialiśmy na tem temat w bibliotece.

- Mhm.

- Od kiedy bierzesz narkotyki?

- Nie wiem. Już jakiś czas.

- Ciągle fentanyl?

- Nie.

Spojrzał z oczekiwaniem, że powiem mu co brałam.

- Metaamfetaminę. - spuściłam głowę lekko w dół.

- Hailie. Jeśli w tym momencie, gdziekolwiek jeszcze masz narkotyki, musisz mi je dać. To jest strasznie uzależniające i okropnie wpływa na twoje zdrowie.

Serio? Nie wiedziałam.

- Jeśli jeszcze gdzieś masz, wstań proszę i go mi podaj.

Westchnęłam, ale wykonałam polecenie.

Podałam mu dwa woreczki z resztkami metaamfetaminy.

- Przedawkowanie. Nieumyślne czy odwrotnie? - zapytał.

- Odwrotnie.

Jego mimika twarzy zmieniła się. Wiedziałam, że bracia podejrzewali, że zrobiłam to umyślnie, ale najwidoczniej nie przyjęli do siebie tego faktu.

- Dlaczego to zrobiłaś?

- Czułam, że to potrzebne. Wiedziałam, że dla każdego będzie lepiej - postanowiłam być z nim szczera. Ten jeden raz. Zobaczyć, do czego potem to wykorzysta - pomocy, czy wręcz przeciwnie.

- Dziecko, w żadnym wypadku próba samobójcza nie byłaby potrzebna. - gdyby nie był Vincentem, na stówę uniósł by głos - Nie możesz myśleć w ten sposób, a co gorsza tego robić. - Już chciałam się odezwać, ale brat kontynuował - Martwimy się o twoje zdrowie, ale jest to dla nas nowa sytuacja, bo nikt z nas się nie spodziewał, że nagle będziemy opiekować się czternastolatką, która po czasie będzie miała problemy. Ciężko jest nam ciebie zrozumieć, dlatego oferujemy ci pomoc osób trzecich. Zawsze mam z tyłu głowy twoje uwagi, ale nie zawsze mogę z nimi coś zrobić. Czasami nie jestem w stanie, a czasami poprostu nie umiem. Nie jestem osobą, która zmieni się w sekundę. Nikt nie jest. Ale bez znaczenia jacy my jesteśmy, ty musisz być sobą. Nie możesz więcej przez kogoś, albo przez siebie chcieć zrobić sobie krzywdę. - przerwał na chwilę - Czy zastanawiałaś się już czy chcesz chodzić do tej psycholog?

Rodzina Monet- historia Hailie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz