- Williamie? - odezwał się do telefonu szatyn.
- Tak, Adrienie. O co chodzi? - spytał odrazu brat.
- Przyjdź proszę do sali numer trzysta dwadzieścia jeden. To ważne i dotyczy Hailie.
- Daj mi chwilę. - odpowiedział po czym zakończył połączenie.
Adrien przez ten czas pomógł mi wstać i usiąść przy jakimś stoliku.
Po krótkiej chwili do pokoju wszedł Will. Jego spojrzenie niemal odrazu powędrowało na mnie.- Co się stało? - zapytał zmartwiony.
- Zostawię was. Pójdę po jedzenie. - szatyn wyszedł z pokoju, zostawiając mnie z bratem.
Will podszedł do mnie i usiadł na krześle obok.
- Malutka? O co chodzi?
A no wiesz, nic nie jem przez dwa tygodnie, a co u ciebie?
- Ja.. - nabrałam powietrza - Nie zjadłam normalnego posiłku od dwóch tygodni.. - robiłam wszystko, by nie spotkać się z jego spojrzeniem. Wiedziałam, że zaboli mnie za bardzo.
- Hailie.. - patrzył na mnie i czekał, aż powiem, że to nieprawda, że wcale tak nie było, ale tak się nie stało. - Chryste, malutka.. - przytulił mnie.
Z oczu znowu ciekły mi łzy.
- Przepraszam Cię, Hailie. To nasza wina, że tego nie zauważyliśmy i, że tak się zachowywaliśmy. Przepraszam. - powiedział po chwili.
Zaczęłam kręcić powoli głową i odsunęłam się o brata.
- To nie twoja wina. Nie chcę żebyś się obwiniał..
- Nie obwiniam się, mówię to co wiem. Napewno nie była to twoja wina.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, gdy wszedł Adrien z talerzem i kubkiem herbaty. Na talerzu była kanapka z jakimś mięsem i serem.
Kochani! Przerwa na ogłoszenia bo wiem że pomijacie te na końcu XD Zapraszam na nową książkę Ihy, bardzo mi tym pomożecie. Dzięki!
Podał mi posiłek i stanął obok.
Zjadłam kilka gryzówz powstrzymując się przed chęcią zwymiotowania.- Myślę, że powinnaś powiedzieć dla Wiliama również o tym co mówiłaś mi. - położył swoją dłoń na moim ramieniu.
Na początku nie zrozumiałam o co chodzi, ale potem wszystko wróciło.
Żyletka, fentanyl, okno, próba samobójcza.
Przełknęłam ślinę. Will czekał spokojnie. Nie pospieszał.
Przygryzłam środek policzka. Chwilę później, poczułam na nim dłoń Santyna.
Posłał mi wymowne spojrzenie.- Możliwe, że wspomniałam coś o chęci próby samobójczej..? - wyszeptałam w końcu.
Brat wciągnął powietrze, ale nic nie odpowiedział.
- Chcesz wrócić do domu? - zapytał po chwili.
Skinęłam lekko głową.
Pożegnałam się z Adrienem i wyszłam z Willem z budynku. Drogę przebyliśmy w ciszy. Zatopiłam się w swoich myślach. O tym co mnie czeka. O tym co powiedziałam, co zrobiłam. Will najwidoczniej też potrzebował chwili dla siebie i swoich myśli.
Gdy dotarliśmy do domu brat przyszedł do mojego pokoju. Dał mi czas na przebranie się i zmycie makijażu. Usiadłam obok niego na łóżku.
- Jak bardzo jesteś zły? - zapytałam po chwili wpatrywania się w ścianę.
- Na ciebie? W ogóle. Jestem zły na nas, że nikt tego nie zauważył. Nie mam prawa być zły na ciebie, przez twoje problemy.
Podniosłam na niego wzrok.
- Chciałabym chodzić na terapię. - zaczęłam - Tylko, że to ja chcę wybrać swoją terapeutkę. Nie chce, żeby żadna sytuacja z przeszłości się powtórzyła.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Jestem z ciebie dumny. Terapia to jest już ogromny krok, i oczywiście, masz prawo do wyboru terapeuty. - uśmiechnął się lekko, co odwzajemniłam.
Nastała chwila ciszy, którą przerwał Will.
- To dzięki Adrienowi? - spytał.
Przełknęłam ślinę, ale powoli skinęłam głową.
Pokręcił głową z lekkim rozbawieniem z siebie.
- Gdy widziałem, jak płaczesz, albo mówisz nam o jakiś ważnych rzeczach typu samookaleczanie dopiero po spotkaniu z nim, myślałem, że cię zmusza czy coś takiego. Zabawne, że naprawdę mogłem tak sądzić.
- Może i to wygląda jakbym zawsze przy nim płakała, ale to dlatego, że się przed nim otwieram, Will. Kocham go, on mnie, dzięki niemu mogę być i czuję się sobą. Nie boję się przy nim płakać, krzyczeć, czy coś. A to, że zawsze potem z wami rozmawiam o takich sprawach, to dlatego, że on to widzi. Widzi kiedy coś sobie zrobię, widzi gdy czuję się gorzej, lub gdy nic nie zjem. - wywróciłam oczami. - Musisz go w końcu zaakceptować.
- Wiem, malutka. I cieszę się, że masz osobę, przy której czujesz się dobrze, nawet jeśli to nie jesteśmy my.
Objął mnie mocniej, przyłożyłam głowę do jego klatki piersiowej.
- Kiedy chcesz zacząć chodzić na terapię? - zapytał po długiej ciszy.
Wzruszyłam ramionami.
- Jak najszybciej. Poszukam kogoś jutro.
Skinął głową.
- Odpocznij. Dobrej nocy, malutka. - pogłaskał mnie lekko po głowie i wstał z łóżka.
- Dobranoc.
Brat wyszedł z pokoju.
Ruszyłam do łazienki przebrać się w piżamę i zrobić wieczorną pielegnację. Po nałożeniu wszystkich kremów, wzięłam do ręki telefon.
Ja
Dziękuję.Adrien Santan
Dobrej nocy, perełko. Musisz odpocząć.Uśmiechnęłam się pod nosem i odłożyłam telefon. Może teraz wszystko się ułoży?
CZYTASZ
Rodzina Monet- historia Hailie.
FanfictionHejaa, witam was w kolejnym opowiadaniu o RM. Jeśli jeszcze nie widzieliście poprzednich to zapraszam 💗 UWAGA MOZLIWE SPOILERY DIAMENTU