WYCIECZKA

250 7 0
                                    

Mia

W szkole nie wiele się zmieniło od kiedy byłam tu tydzień temu. Nie miałam też zaległości, bo Miriam bacznie pilnowała moich lekcji więc byłam nawet do przodu. Wczoraj w nocy uczyłam się też na kartkówkę z geografii więc ta również mnie nie zaskoczyła mimo, że tego oczekiwała Bethay. 1/0 dla mnie.

Lekcje mijały dość szybko głównie gadałem z dziewczynami nadrabiając cały stracony czas. Opowiadały mi jak to nasz klasowy ship się w końcu zszedł, ale wciąż się kłócą i wszyscy mają z nich bekę. Jak Pani od matmy poślizgnęła się na pisaku do tablicy i wywinęła orła na środku sali. Nic jej się nie stało, ale straciła szacunek wśród uczniów i raczej prędko go nie odzyska. Aż w końcu przeszły do tematu wycieczki kilkudniowej organizowanej w maju.

– Pojedziesz z nami prawda? – Zapytała Emily z takim uśmiechem jakby nie przyjmowała innej odpowiedzi jak tak. No niestety musiałam ją rozczarować.

– Byłoby super, ale już widzę tatę, który pozwala mi jechać na kilkudniową wycieczkę do innego kraju gdzie chodzi się po pokojach i gra się w butelkę na całowanie, albo w nigdy przenigdy. – Powiedziałam dobrze zdając sobie sprawę z tego jaka byłaby odpowiedź mojego taty.

– Ale ta cała Bethay się zapisała – Powiedziała May. Rzeczywiście zdziwił mnie ten fakt, ale dalej wiedziałam, że ona to nie ja. No i na całe szczęście. Chociaż nie koniecznie w tej sytuacji.
– Obiecaj chociaż, że z nim pogadasz – Ciągnęła błagalnym głosem na co pokiwałam głową, a te od razu się odpaliły i zaczęły opowiadać jak będziemy mieszkać razem w pokoju jak za czasów gdy byliśmy w internacie.

I jak będziemy się świetnie bawić całując każdego chłopaka po kolei, a następnie złamiemy im serca mówiąc, że pomimo iż całujemy zajebiście to ten całus wynikał tylko i wyłącznie z wyzwania. Nie chciałam im psuć dobrego nastroju, ale byłam niemal w 100% pewna, że te niesamowite wspomnienia będą tworzyć beze mnie.

Nagle podeszła do mnie Bethay od razu zatruwając powietrze, którym sobie spokojnie oddychałam. Spojrzałam na nią obojętnie.

– Ukradnę ją na chwilkę – Powiedziała z tym swoim fałszywym uśmiechem. Pociągnęła mnie delikatnie za nadgarstek na co od razu się wyrwałam. Stanęłyśmy gdzieś z boku by nie zwracano na nas uwagi. – Chcesz z powrotem siedzieć w domu? – Zapytała ze szczerym zadowoleniem.

– Możesz jaśniej? Mam wiele talentów, ale nie jestem jasnowidzem. – Powiedziałam, w myślach przewracając oczami.

– Śmiej się śmiej do czasu aż powiem twoim braciom i ojcu, że zadajesz się z dziewczynami, które cię pobiły. No patrz właśnie tu idą. – Odparła na co od razu jej twarz złagodniała i pojawiło się coś na rodzaj zmartwienia. – Ja się tylko o ciebie boję Mi. Naprawdę nie chce Ci robić problemów, ale tu chodzi o Twoje bezpieczeństwo.

– Można wiedzieć o czym mówicie? – Zainteresował się Matthias, który właśnie do nas podszedł

– Właśnie prosiłam Bethay by nie mówiła tacie, że spotykam się z May I Emily. – Z satysfakcją obserwowałam jak jej pewność siebie znika a na jej miejsce pojawia się dezorientacja.

– A ja właśnie mówiłam, że zrobię dla niej wszystko, bo jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam, ale się martwię. Ufam ci Mi, ale nie ufam im. – Powiedziała tym swoim słodkim głosem od którego dostałam mdłości.

– Nie martw się jak jej coś zrobią będziemy pierwszymi, którzy im spuszczą wpierdol. – Powiedział Pol, który właśnie złapał mnie za jedno ramie. – Ale jak Mia mówi, że nic złego jej nie zrobiły to może trzeba jej uwierzyć. Nie mówię, że Twoja mama to zrobiła, ale wydaje mi się, że nie zrobiły tego dziewczyny. – Po czym spojrzał na mnie a konkretniej na mój policzek. – Ale kłamstwo ma krótkie nogi więc prędzej czy później przekonamy się kto to był.

Spadająca Gwiazda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz