NIESZCZĘŚCIA CHODZĄ PARAMI

468 28 15
                                    

Apollo

Siedziałem bezczynnie przy barze wlepiając spojrzenie w szklankę stojącą przede mną. W końcu przyłożyłem ją do ust, a jej zwartość znalazła się w mojej buzi. Gorzki smak rozszedł się po moim przełyku, a ja czułem się coraz bardziej pijany. Nagle usłyszałem za plecami dobrze mi znany głos.

- Widziałeś tą rudą, obczaja cię jak nic. - Zaśmiała się Lauren szturchając mnie w ramie.

- Ta nie ona jedna - Zaśmiałem się po czym przeniosłem wzrok na dziewczynę nazwaną mianem rudej. Wydawało mi się, że już gdzieś ją widziałem. Była dość wysoka i szczupła, a rude fale spływały jej po plecach. Była naprawdę ładna i rzeczywiście wydawała się mną zainteresowana. Moją uwagę jednak przykuł ktoś inny. May Daffodil stała nie daleko z drinkiem w ręce właśnie z kimś rozmawiając. Skrzywiłem się na myśl, że mógłbym w takim miejscu znaleźć swoją siostrę.

- Ale widzę, że ty jesteś zainteresowany kimś innym. No mów kto ci wpadł w oko? Ta małolata - Zarżała Lauren. Zdecydowanie za dużo wypiła.

Przewróciłem tylko oczami na jej słowa po czym poszedłem w stronę May. Sam nawet nie wiem po co. Może byłem zbyt pijany? Dziewczyna nie zwróciła na mnie uwagi była zbyt zajęta rozmową z jakimiś laskami. Obserwowałem ją przez chwilę i naprawdę doznałem szoku była tak podobna do swojej siostry. Nagle dziewczyna złapała ze mną kontakt wzrokowy. Krzyknęła coś do przyjaciół i wyszła na balkon, a ja zaraz za nią.

- Widzę, że nie tylko ja nie umiem przeżyć tego dnia na trzeźwo - Powiedziała zapalając papierosa.

Było mi jej szkoda wiele musiała przejść w tak młodym wieku. Robiło mi się przykro gdy widziałem ją w takim stanie. Pamiętam jak parę lat temu sama krzyczała na Abigail, że sięga po używki, a teraz robi dokładnie to samo.

- Nie powinnaś sobie w ten sposób niszczyć zdrowia. - Powiedziałem stanowczo po czym sam zapaliłem. Byłem pierdolonych hipokrytą

- Wiesz, że gdyby nie fakt iż jestem zupełnie pijana nie odezwałabym się do ciebie słowem? Jak w ogóle mogłeś pomyśleć, że byłabym w stanie coś takiego zrobić? Pomijając już fakt, że wolisz zaufać jakiejś pieprzniętej wariatce zamiast własnej siostrze. Ale serio myślisz, że podniosłabym na nią rękę? - Przez chwile nie wiedziałem o czym mówi, ale w końcu mój pijany umysł przetrawił wszystkie informacje.

- Wiem jakie ma podejście twoja rodzina do mojej więc...byłem skłonny w to uwierzyć, ale... teraz wiem, że tego nie zrobiłyście. Z drugiej strony nie chce mi się też wierzyć, że zrobiła to Miriam. Kurwa to wszystko jest pojebane. - Odparłem zaciągając się dymem.

- Ta w waszej rodzinie sporo się dzieje, ale jak chcesz radę to lepiej bardziej zwracaj uwagę na siostrę i co się z nią dzieje. Ja już nie mam swojej, ale ty dostałeś drugą szansę więc jej nie spierdol Blite.

- Czekaj...o czym ty...

- Ode mnie się niczego nie dowiesz i ją też zostaw w spokoju i nie naciskaj. Po prostu obserwuj i zawsze stój po jej stronie. - Powiedziała i już chciała odejść kiedy złapałem ją za rękaw tym samym odsłaniając coś czego wolałbym nigdy nie zobaczyć. Dziewczyna niemal od razu schowała ręce za plecy.

- Co to kurwa jest? - Zapytałem wystawiając do siebie jej rękę mimo oporu dziewczyny - Od jak dawna?

- Od jej śmierci. Ból był jedyną ucieczką - Wyszeptała a ja widziałem, że łzy zaczynają napływać jej do oczu. - Ty tego nie zrozumiesz! Ciebie nikt nie obwinia za śmierć twojej siostry! Na tobie się nikt nie wyżywa! Po śmierci Abigail wszystko runęło. Moi rodzice zaczęli mnie obwiniać, że gdyby nie ja to nigdy by do niczego między wami nie doszło i gdyby nie stanęła wtedy przede mną... - Nie dokończyła. Zaczęła po prostu płakać w moje ramie a ja mocno ją objąłem. Znałem jej rodzinę,zawsze ich nienawidziłem. Nie pozwalali swoim córkom decydować o sowim życiu. Na każdą mieli swój własny plan, a one miały grzecznie go wypełniać bez mrugnięcia okiem.

Spadająca Gwiazda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz