POZORY MYLĄ

448 27 16
                                    

Mia

Gdy wyszłam z budynku poczułam przyjemny podmuch wiatru, który muskał moje włosy. Dzisiejszy wieczór był dość ciepły dzięki czemu sukienka, którą na sobie miałam w zupełności wystarczyła. Spojrzałam na rozgwieżdżone niebo, które prezentowało się przepięknie. Nie mogłam jednak tracić za dużo casu na zachwycanie się pogodą, bo w końcu nie po to tu przyszłam. Włączyłam sobie nawigacje na restauracje Państwa Roberts i ruszyłam w jej kierunku.

Miasteczko, w którym się znajdowałam nie było duże po ulicach nie szwendało się tyle ludzi co po ulicach Nowego Jorku Nie ma porównania. Co jakiś czas widziałam pojedynczych przechodniów. Wbrew pozorom nie zwracali za dużej uwagi na mój nieco nie codzienny wygląd. Jakby nie patrzeć byłam w sukni balowej. Jednak miejsce to cieszyło się dużym powodzeniem wpływowych ludzi. Widocznie mieszkańcy przywykli do takich strojów.

Po drodze mijałam przeróżne wystawy od znanych projektantów. Niesamowicie piękne i drogie ubrania oraz dodatki to był chleb powszedni w takich miejscach jak to. Choć dość niepokojąco wyglądały zaułki, które pojawiały się po paru sklepach. Zawsze jak obok nich przechodziłam wyjmowałam ze swojej torebki gaz pieprzowy i ściskałam go w dłoni. I to właśnie przy jednym z nich poczułam czyjąś mocno zaciśniętą na moim przed ramieniu dłoń. Zareagowałam niemal od razu. Odwróciłam się gwałtownie w stronę swojego oprawcy i psiknęłam mu w oczy swoim jedynym narzędziem do samo obrony. Od razu go rozpoznałam.

- J...John? - Wyszeptałam dalej zszokowana widokiem dawnego prześladowcy. Myślałam, że ten etap mojego życia mam już za sobą i, że to zamknięty rozdział.

Chłopak mnie na chwile puścił jednak nie trwało to długo i chwilę później przyciskał mnie do murowanej ściany z załzawionymi oczami. Musiałam jak najszybciej wykorzystać fakt, że nie był w 100% sprawny. Zobaczyłam okazję gdy wyciągną nóż, który planował przyłożyć do mojej szyi. Nie tym razem. Kopnęłam go prosto w czułe miejsce na co on momentalnie zginą się w pół wypuszczając z ucisku mnie jak i nóż. Nie czekając ani chwili dłużej podniosłam narzędzie z ziemi i podeszłam do chłopaka. Przycisnęłam go do tego samego muru do, którego on sam zaciągną mnie przed chwilą. Role się odwróciły

- Nie ruszaj się nie chce sobie upierdolić nowej sukienki. - Syknęłam do Jochn'a, który chyba sobie jeszcze nie poprzestawiał w swoim małym móżdżku kto tu aktualnie rozdaje karty. 

-  Zawsze byłaś zwykłą żałosną dziewczynką. - Spojrzał na mnie z politowaniem, a we mnie się coraz bardziej gotowało. - Chociaż tutaj jesteś warta trzydzieści pięć milionów. Jak pewnie się domyślasz nie trzeba było mnie dwa razy namawiać bym przyleciał na drugi koniec półkuli. Nie ma chyba na świecie tak łatwych pieniędzy. - Przeniósł wzrok na nóż, który trzymałam w ręce. - I tak wiem, że tego nie zrobisz słodka.

- To się kurwa zdziwisz. - Powiedziałam wbijając nóż w jego podbrzusze. Chłopak od razu padł na ziemię.

- Suka - Syknął ledwo słyszalnie przez ból, który mu towarzyszył.

- No i co? Jak się czujesz ze świadomością, że ta żałosna dziewczynka sprawiła, że zostały ci ostatnie minuty życia? - Zapytałam nie czując najmniejszych wyrzutów sumienia. 

- Oni już tu jadą. Nie uciekniesz - Chłop umierał i za ostatnie słowa wybrał właśnie coś takiego. Nie żebym się po kimś takim spodziewała czegoś w stylu "Powiedz mojej matce, że ją kocham" Przede wszystkim dla tego, że wychowywał go ojciec. 

Jednakże no cóż jeśli uznał, że zastraszenie mnie to jest jego ostatnia wola. Może i rzeczywiście bym się przestraszyła gdybym nie czuła takiej satysfakcji. Normalnie pewnie nie byłabym w takim dobrym humorze kiedy kogoś zabiłam. Ba myślę, że w każdej innej sytuacji taka skrajność to byłaby zupełna ostateczność, ale jeśli chodzi o tego kutasa to mogłabym go przywrócić do żywych tylko po to by znowu mu odebrać życie i jeszcze tak z pięć razy.

- Nie zesraj się - Rzuciłam tylko zanim odeszłam z miejsca zdarzenia. Dojrzale.  Nie mogłam przecież zapomnieć o swoich priorytetach.

Na nawigacji pokazało mi się, że moje miejsce docelowe jest za 20m. W drodze do restauracji zastanawiałam się gdzie w tym czasie jest mój ochroniarz. Nie wiem czy bardziej cieszył czy niepokoił mnie fakt, że nie ma go przy mnie. Na szczęście tym razem sobie jakoś poradziłam no, ale cholera jasna z tego co się przed chwilą dowiedziałam to jestem jakimś pierdolonym towarem na czarnym rynku. Z drugiej strony przynajmniej mój ojciec się niczego nie dowie, chociaż w takiej sytuacji bym już wolała dożywotni szlaban niż śmierć, więc chyba jednak bardziej bałam zaniepokojona jego brakiem. 

Nie miałam jednak czasu na dłuższe rozmyślanie o tym bo właśnie dotarłam do restauracji i już w wejściu usłyszałam dobrze znany mi głos.

- Niech Pani się nie wydurnia proszę nam powiedzieć to o co prosimy, a znikniemy Pani z oczu - Mówił rozemocjonowany Jacob kłócąc się z jakąś starszą kobietą. 

- Powiedziałam już, nic ci nie powiem. Sam zresztą sam mówiłeś, że jesteś tylko dalekim kuzynem, a ja mogę to powiedzieć jej dzieciom bądź James'owi nikomu innemu. 

- Przepraszam? - Zapytałam niepewnie podchodząc do przyjaciół zwracając przy okazji uwagę wszystkich siedzących przy stoliku i kobiety górującej nad nim.

- Clarissa? - Nie no zajebiście własna rodzina mnie nie poznała, a jakaś obca kobieta od razu wiedziała, że muszę być spokrewniona z Clarissą Blite. W jakim ja uniwersum żyję?!

- Nie. Lilyana Blite miło mi. - Powiedziałam wyciągając dłoń w jej stronę, na co ta ją od razu uścisnęła - Jestem córką Clarissy. - Przedstawiłam się, a kobieta momentalnie zmieniła swój wyraz twarzy i mnie przytuliła. Nie byłam gotowa na taką reakcję z jej strony jednak  chwilę później ja również ją objęłam.

- Dziecko jak dobrze cię widzieć. - Powiedziała gdy już się od siebie odkleiłyśmy. - Nie wiem jak James nie mógł cię poznać. Naprawdę nie wieżę w to po prostu. - Ja chyba aktualnie też nie  - To co byś zjadła moja droga?

- Dziękuję bardzo, ale nie jestem głodna. Właściwie to przyszłam tutaj po to samo co reszta. - Powiedziałam wskazując ruchem ręki na przyjaciół. 

- Ah jasnę już lecę - Odpowiedziała i poderwała się od stołu by chwilę póżniej gdzieś zniknąć. 

- To co jesteś moim kuzynem? - Zapytałam ze śmiechem patrząc na Jacoba.

- Musiałem jej coś powiedzieć, bo by nas stąd nie wywaliła. - Bronił się, a ja pokręciłam głową z rozbawieniem, a następnie przeniosłam wzrok na resztę stolików.

Wnętrze restauracji było subtelne i eleganckie od ludzi też się jakoś bardzo nie roiło, ale również ich nie brakowało. Na każdym stoliku stała świeca i kwiaty. Wyglądało to naprawdę ładnie i schludnie. Klienci również nie odstawali od całej kompozycji. Byli ubrani elegancko jednak nie aż tak ekstrawagancko jak ja przez co czułam lekki dyskomfort.

- Proszę bardzo tu jest karteczka, ktorą od niej dostałam. - Powiedziała kobieta podając mi małą złotą kopertę. - Dostałam ją po pogrzebie. Było tam napisane, że gdy twój tata, albo któryś z braci bądź ty się o nią zapytacie to mam wam ją przekazać. Nie czytałam nawet tego co jest w środku. - Powiedziala, a ja wzięłam się za dalikatne otwarcie koperty. 

Na kartce starannie wypisanymi literami widniał cytat: "Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie  sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku. "                              Dobrze go znałam był to jeden z cytatów z Małego Księcia, w dodatku chyba jeden z tych popularniejszych. Spojrzałam na resztę przyjaciół, którzy również pzryglądali się kartce. 

- I jak? Pomogło? - Zapytała Panie Roberts patrząc na nas

- Chyba tak. Dziękujemy Pani bardzo. - Powiedziałam po czym spojrzałam na resztę - Ja już muszę się zbierać. Idziecie ze mną czy zostajecie? 

- Idziemy - Odpowiedzieli jednocześnie i już mieliśmy się zbierać kiedy zatrzymała mnie starsza kobieta. 

- Musisz mnie kiedyś odwiedzić. Najlepiej z całą resztą chętnie się dowiem jak ta żyjecie. - Powiedziała, a ja ją objęłam 

- Na pewno tu przyjdę. Mam jeszcze do Pani prośbę. Proszę nie mówić mojemu ojcu, że tu byłam. - Powiedziałam na co kobieta spojrzała na mnie podejrzliwie. - Nie mamy ostatnio najlepszych relacji. - Wyjaśniłam na co skinęła głową. - Dowiedzenia! - Rzuciłam tylko zanim wyszliśmy. 

Spadająca Gwiazda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz