ODWIEDZINY

351 33 11
                                    

Przepraszam was za tak długą nieobecność, ale już wracam, a rozdziały będą pojawiać się regularnie co wtorek. Mam nadzieję, że dalej jesteście ciekawi tej historii. Miłego czytania:)

Mia

Ręka zmarła mi w bezruchu kiedy miałam podpisać się pod zwolnieniem. Naturalnie podpisem mojego taty. Że też akurat on, a nie np. Matthias, który ledwo nie robi błędów ortograficznych przy podpisie. Ale nie to musi być mój ojciec wielki biznesman, Pan i władca kurwa, który ma taki podpis, że nikt go nie podrobi. Mimo, że ćwiczyłam go już od dobrych paru miesięcy dalej nie byłam na to gotowa.

- Co ty robisz tyle czasu? Modlisz się nad tą kartką? - Zapytała May wchodząc do łazienki.

- Łatwo Ci mówić ty nie musisz podrabiać tak zawiłego podpisu. - Powiedziałam dalej nie przykładając długopisu do kartki. - Co to w ogóle jest za ,,B'' wygląda jak jakaś ósemka - Poskarżyłam się przyjaciółce.

- Oj daj mi to. - Odparła wyrywając mi z rąk kartkę. Nawet nie siląc się za bardzo postawi,ła na niej parę mało czytelnych zawijasów.

- Jak?! - Zapytałam nie dowieżając w to co moja przyjaciółka właśnie zrobiła.

- Oj proszę cię to tylko szkoła, Apollo zawsze piasał parę zawijasów i dawał to jako zwolnienie. Dyrektor się boi waszej rodziny i nawet nie dyskutuje. - Wzruszyła ramionami i podała mi kartkę. - No to chodź już, bo jeszcze się rozmyślisz. Podrzuciłaś jej telefon? - Zapytała przykuwając tym samym całą moją uwagę.

- Tak, akurat zostawiła torebkę w przedpokoju. Jeśli ona nie ucieknie ze szkoły to mój tata będzie myślał, że jestem właśnie tam. A co do mojego ochroniarza to cały czas się zastanawiam czy go mam. Ostatnio go w ogóle nie widuję, a jak jestem gdzieś gdzie nie powinnam to on zmyśla, że byłam gdzieś indziej. Podejrzana sprawa powiem ci. No, ale puki co to dla mnie na plus. - Powiedziałam trochę do May, a trochę do siebie. - Udało ci się skontaktować z Jacobem? - Dziewczyna pokiwała głową więc nie zadawałam na razie więcej pytań.

Zerwanie się ze szkoły nie było dla mnie nowością, ale zazwyczaj robiłam to z braćmi. Dziś jednak było inaczej. Mat z Polem pojechali na jakieś zawody, a że z domu jest mi coraz ciężej uciec to wagary są jedyną możliwością, by zająć się tajemnicą mojej matki. W domku w lesie mieli na nas czekać Emily i Jacob. Em nie miała problemu z tym by nie pójść do szkoły i razem ustaliłyśmy, że będzie na nas czekać na miejscu. Emily nie raz nam opowiadała, że jej rodzice nie za bardzo się nią przejmowali. Mówiła, że są zbyt zajęci swoją pracą i rodzeństwem Em, któremu poświęcali więcej czasu, gdy juz go oczywiście znaleźli. Robiło mi się naprawdę przykro jak tego słuchałam, bo choć ja miałam dużo liczniejsze rodzeństwo to tata nigdy nie przejmował się którymś z nas bardziej, a którymś mniej. Emily twierdziła, że jej to nie przeszkadza, że już się przyzwyczaiła i dostrzega w tym plusy takie jak np. to, że nikt jej nie kontrolował. Mogła wyjść ze szkoły i poprosić tylko rodziców o podpis w przeciwieństwie do mnie i May.

Em miała też w sobie dużo samodyscypliny i umiała sama sobie wyznaczać granice oraz wymagające i ambitne cele. Była bardziej dojrzała niż niejeden dorosły. Chociaż były momenty gdy tą powagę mogła odstawić na bok i jak to na 16-latkę przystało zwyczajnie się zabawić czy też po prostu podroczyć się z Jacobem co było jej hobby. W jego towarzystwie czuła się jak ryba w wodzie. Mówiła nam, że coraz częściej przesiaduje w domku w lesie, bo czuje się tam lepiej niż w jakimkolwiek innym miejscu na tej ziemi. Szczerze mówiąc byłam niemal pewna, że to nie o miejsce chodzi, a o kogoś kto tam mieszka Ona sama nie chciała tego przyznać i wypierała się jak mogła. Choć ja i May dobrze wiedziałyśmy co tam się między nimi dzieje. A właśnie a propos May...

Spadająca Gwiazda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz