Six.

401 29 4
                                    

Śniadanie skończyliśmy w ciszy, dosłownie. Po tym jak Bradley zaczął coś mówić o wczorajszej nocy,  już naprawdę nie wiedziałam o co chodzi a, że nie byłam w stanie słuchać jego głosy, to odeszłam od stołu i skierowałam się spowrotem do swojego pokoju. Zamierzałam tam leżeć cały dzień, chociaż nie powinnam, bo uważam, że jest to strata naszego cennego czasu. Uważam, także, że sen też jest nam nie potrzebny, bo podczas tych dziewięciu godzin można robić o wiele ciekwsze rzeczy od spania. Zastanawiam się jedynie co się stało z Natalie, wydawała mi się poukładaną dziewczyną, ale nie wracać do swojego pokoju po pierwszej randce, tylko spać u chłopaka? Usiadłam na łóżku, ale po chwili coś przerwało mój spokój, usłyszałam pukanie, więc wstałam gwałtownie i skierowałam się w stronę drzwi. Otworzyłam je, przekręcając oczami, bo myślałam, że zobaczę w nich Nat, ale stał tam smutny Simpson. To był dziwny widok dla moich oczu, bo jeszcze nie dawno siedziałam przy stole i co chwilę nabijał się z mojego wczorajszego zachowania. Zepsuł mi tym zdecydowanie humor.
-Czego chcesz?- przymrużyłam oczy, bo nie spodziewałam się jego osoby tutaj. Chłopak podrapał się po głowie i chyba dobierał słowa, bo język to on ma cięty.
-Słuchaj, bo Dominic jest już w pokoju, a.. nie ma Natalie.- opuścił głowę. Widać było, że nie był siebie w tamtej chwili pewny.
-Może jeszcze wróci? Spokojnie, ona jest rozsądna.- już chciałam zamykać drzwi, ale Brad zatrzymał je ręką i zacisnął szczękę. Zobaczyłam niebezpieczny błysk w jego oczach, więc ponownie otworzyłam drewniane drzwi.
-Boje się, że coś jej się stało. Proszę, pomóż mi jej szukać.- zaczął mnie błagać, klękając na jedno kolano. Walnęłam się w głowę otwartą dłonią i od razu tego pożałowałam. Która normalna osoba to robi, wiedząc, że cholernie boli ją głowa?
-Okej. To chodź.- wyszłam z pokoju i po raz kolejny dziś, zamknęłam go za pomocą klucza. W sumie to nigdy tego nie robiłam, nawet jeszcze nie ogarniam w którą stronę się go przekręca. Może to nie normalne skoro mam tyle lat, ale ja tego nie rozumiem.
-Na serio powinnaś schudnąć.- powiedział Bradley, kiedy byliśmy już na świeżym powietrzu. Miałam ochotę go uderzyć w tą jego fałszywą twarz, ale miał rację co do tego. Powinnam to zrobić już dawno temu, jednak jak na razie w ciągu dwóch tygodni schudłam tylko pięć kilogramów, zresztą nie ważne. Powinnam się raczej martwić o moją nową przyjaciółkę, która nie wróciła na noc. Rozejrzałam się po okolicy, zastanawiając się co my tu dokładnie robimy, przecież to niemożliwe żeby dziewczyna tu była. Ciekawe kto by ją tutaj zostawił samą.
-To ja pójdę w stronę tamtej rzeczki, a ty do tego lasu, okej?- wskazywałam palcem na opisywane przeze mnie miejsca. Chłopak kiwnął głową i ruszył w swoją stronę, a ja w przeciwną. Rozglądałam się, ale nie potrafiłam wykrzyczeć jej imienia, ponieważ dziewczyna na kacu nie potrafi tego zrobić. Tymbardziej, że jest to jej pierwszy w życiu porządny kac.
-Nat!- krzyknęłam jak najgłośniej potrafiłam, ale po chwili po raz kolejny dziś, złapałam się za moją głowę. Szłam wzdłuż pięknego jeziorka którego wcześniej w tym miejscu nie zauważyłam, a powinnam, ponieważ jestem zwolenniczką takich spokojnych miejsc. Zobaczyłam w oddali jakąś butelkę, a w niej była chyba jakaś zwinięta kartka, więc podeszłam tego i ją podniosłam. Była już otwarta, więc wystarczyło wyciągnąć tą kartkę, która mi wyglądała bardziej na list. Włożyłan ją do swojej torebki i zajęłam się ponownym szukaniem przyjaciółki, co w sumie jest dla mnie bezsensowne.
Tracę tylko czas przez Bradley'a i nawet nie wiem dlaczego. W pewnym sensie, on mnie intryguje.

Po dwógodzinnym szukaniu dziewczyny, razem z Bradley'em wróciliśmy już do ośrodka.
-O co ci chodziło z tą nocą?- spytałam się go, gdy odprowadzał mnie do mojego pokoju. Ale zrobił to pewnie tylko dlatego, żeby sprawdzić czy może jego siostra nie wróciła.
-Żartowałem z tym. Naprawdę myślisz, że przespałbym się z tobą?- podkreślił ostatnie słowo i zaczął się głośno śmiać, zwracając tym na siebie uwagę. Uderzyłam go w policzek i wbiegłam do pokoju, zatrzaskując drzwi przed jego nosem.
Poczułam, że łzy spływają mi po policzku, ale je zignorowałam. Po prostu mam go gdzieś, tak samo jak całe moje życie. Żyje tylko dlatego, że wierzę w to, że w niedalekiej przyszłości czeka mnie coś wspaniałego i warto o to walczyć, zwłaszcza, że nie do końca zdaję sobie sprawę z tego co to zbaczy być szczęśliwym, albo szczerze się uśmiechać.
Otarłam oczy ręką i spojrzałam się na łóżko, przy którym siedziała Natalie. Podbiegłam do niej i wtuliłam się w jej szyje, bo była ode mnie dużo wyższa.
-Gdzie ty się podziewałaś?- pociągnęłam nosem i starałam się uśmiechnąć, ale niestety słabo mi to wychodziło. Nigdy nie potrafiłam kłamać.
-Byłam u przyjaciółki. Nie wiedziałam, że się tak z Brad'em zmartwicie.- pogłaskała mnie po głowie i odsunęła od siebie, jakbym była jej o wiele młodszą siostrą. I tak właśnie się czułam. Pierwszy raz w życiu myślałam, że ktoś naprawdę mnie lubi i nie jest to kłamstwo, tylko szczera prawda.
-Co się stało?- znowu mnie do siebie przysunęła, ale tym razem wtuliłam się w jej brzuch. Była płaska, więc to ułatwiało sprawę.
-Jestem po prostu szczęśliwa.- uśmiechnęłam się sama do siebie i wstałam z podłogi, kierując się na swoje łóżko.
-To wiem. Ale jesteś też smutna.- niestety ale musiała i to zauważyć.
Przekręciłam oczami, bo nie chciało mi się opowiadać o wczorajszym wieczorze, tym bardziej, że naprawdę nic z niego nie pamiętałam, może i nawet lepiej.
-Nigdy więcej nie zostawiaj mnie sam na sam z twoim bratem, rozumiesz?- chciałam żeby to zabrzmiało jak groźba, ale po chwili zaczęłam się śmiać, co chwilę dławiąc się powietrzem.
-Okej. Idź się umyj, bo cuchniesz alkoholem.- Nat skończyła się śmiać i od razu spoważniałam.
Weszłam do łazienki i przypomniałam sobie o butelce którą znalazłam nad jeziorkiem. Wzięłam ją do ręki i powoli wyjęłam z niej kartkę papieru. Rozwinęłan go, żeby upewnić się czy to aby na pewno jest zwykła, pusta kartka, ale nie.
To był list. Długi list.

Love Letter (B.S)- zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz