Bradley nie puszczał mojej ręki za co w głębi duszy mu dziękowałam. Czułam się przy nim bezpiecznie i nawet zapomniałam o tym, że niedługo umrę.
-Jesteśmy na miejscu.- chłopak szepnął rozkoszując się widokiem, a było czym. Po środku lasku rozciągała się ta sama rzeczka, która znajduje się przy akademiku. Tylko tutaj można by nazwać ją spokojnie jeziorkiem.
-Pięknie tutaj.- zaśmiałam się podbiegając do wody. Usiadłam na mostku mocząc nogi w wodzie. To także przypomina mi moje dzieciństwo. Raz udało się mi i Ninie uciec z ośrodka. Znalazłyśmy małe jeziorko, gdzie spędziłyśmy połowę dnia. Żeby nie martwić naszych opiekunek szybko wróciłyśmy do swojego domu. Po tym wydarzeniu byłyśmy pilnowane przez całą dobę. Byłyśmy zdolne do wszystkiego.
-Tęsknie za dzieciństwem.- oznajmiłam patrząc się na chłopaka przez łzy. Podszedł do mnie bliżej i usiadł obok mnie obejmując mnie ramieniem. Westchnęłam patrząc jak słońce zachodzi za chmury.
-Ja też. Wtedy jeszcze miałem przy sobie ojca i dzięki niemu stawałem się prawdziwym mężczyzną. Nie kłóciłem się z Natalie, nie złamałem żadnych reguł. Bo wiesz, jazda samochodem nie będąc pełnoletnim jest karalna.- zaśmiał się przygryzając dolną wargę. Kiwnęłam głową. Każde dziecko jest takie samo, jednak inne.
Każdy z nas marzył żeby zostać piosenkarką, policjantem, strażakiem czy weterynarzem.
Nie wszyscy jednak mieli rodzinę. Gdy inni wstydzili się, że ich rodzice są starzy- ja wstydziłam się, bo ich nie miałam.
Jednak nigdy nie byłam sama i zawsze miałam na kogo liczyć.
-Przychodziłem tutaj zawsze z Sharpey. Lubiła to miejsce, zawsze wrzucała mnie do wody. Później zaczęła tu przyprowadzać swoich nowych facetów- wskazał palcem na ruiny.
-Chodźmy tam.- wstałam i ruszyłam w kierunku starego budynku. Weszłam do środka rozglądając się po każdym pomieszczeniu.
-Spędzaliśmy tu każdą wolną chwilę.- oznajmił wchodząc po schodach na górę, a ja ruszyłam za nim.
Na piętrze nie było już sufitu, więc spokojnie mogliśmy oglądać zachód słońca.
-Obiecałem sobie, że nigdy się nie zakocham.- parsknął opierając się o ściane.
-Dlaczego? Przecież miłość jest dobra. Ja nigdy nie byłam zakochana.- spojrzałam się na niego ilustrując jego ciało wzrokiem.
'Pomijając fakt, że chyba pokochałam ciebie'- mówiłam do siebie w myślach, jednak nigdy nie odważe się tego powiedzieć na głos.
-Może dla ciebie i tak. Jednak złamałem tą obietnicę. Zrobiłem to, zakochałem się. Nie powinienem tego robić. Wybrałem złą osobę. To będzie mnie boleć bardziej niż śmierć Sharpey. Ta dziewczyna jest dla mnie tysiąc kroć ważniejsza, chociaż nigdy nie dałem jej tego do zrozumienia, bo dopiero wczoraj sam się zorientowałem, że ją kocham. Nie chcę płakać, nie mogę tego robić. Prawdziwi mężczyźni nie płaczą.
-Różnimy się od siebie Brad, gdyż ja uważam, że to właśnie prawdziwi mężczyźni płaczą. Dlaczego jej tego nie powiesz? Nic przecież wtedy złego się nie stanie, równie dobrze, gdy cię odrzuci możesz powiedzieć, że żartowałeś. W końcu wszyscy są przyzwyczajeni do tego, że nikogo nie traktujesz poważnie. Nie wiem dlaczego robisz z siebie takiego debila. Wolę prawdziwego Bradley'a.- oparłam się o ścianę obok chłopaka obserwując chmury. Stawały się coraz bardziej ciemniejsze. Poczułam kilka kropel deszczu na mojej skórze. Po chwili zaczęło padać jeszcze bardziej.
-Chodźmy się ukryć.- parsknął Bradley odchodząc kawałek.
-Nie, zostańmy.- złapałam go za rękę, żeby nie odchodził za daleko.
-Pamiętasz jak rozmawialiśmy o pocałunu w deszczu. Nasze chyba wspólne marzenie.- zaśmiał się słabo po czym podszedł do mnie bliżej.
-Boję się powiedzieć o moim uczuciu tej dziewczynie tylko dlatego, że, gdy to zrobię będzie bolało jeszcze bardziej.- mruknął opuszczając swoją głowę.
-Zaryzykuj.- oznajmiłam po czym chłopak podszedł jeszcze bliżej mnie złączając nasze wargi. Przymknęłan oczy, bo tego potrzebował. Na początku robił to delikatnie, jednak zwiększał tempo.
-Kocham Cię. Właśnie ciebie.- mruknął odchodząc.
-Bradley!- krzyknęłam biegnąc za nim.
Straciłam równowagę.
Upadłam.
CZYTASZ
Love Letter (B.S)- zakończone
FanfictionHope Smile, dwa słowa zupełnie jej obce. Nadzieja i uśmiech, coś co zupełnie jest jej przeciwnością. Dziewczyna dotychczas mieszka w nikomu nie znanym miasteczku, ale pewnego dnia wyprowadza się do Londynu, gdzie jej historia dopiero zaczyna się pis...