Rozmawiałam z Nat trochę o mojej przeszłości, jednak nie grzebiąc za daleko. Nadal nie byłam gotowa opowiedzieć jej o jednym z wydarzeń w ośrodku adopcyjnym.
-Natalie..- mruknęłam starając zwrócić na siebie uwagę. Bałam się, że jeżeli spytam o to co chcę to zostanę wyśmiana, bądź stracę przyjaciółkę.
Przeszłość jest dla wszystkich drażliwym tematem, który powinno się poruszać tylko w wyjątkowych okazjach. A tej nocy zdawało mi się, że taka jest. Moja współlokatorka ma do mnie zaufanie, ja zresztą do niej też i nie chcę go stracić kłócąc się o byle błahostkę.
Nie jestem typem dziewczyny, która jest siebie pewna i uważa, że zawsze ma rację. Jestem po prostu jedyna w swoim rodzaju. Zresztą każda kobieta powinna się tak czuć. Wyjątkowo.
Dziewczyna spojrzała się na mnie pytająco oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.
-Przepraszam, że pytam ale coś się stało z waszym ojcem?- dziewczyna spięła wszystkie mięśnie, delikatnie zaciskając swoje maleńkie dłonie. Nie powinnam tego robić. Ciekawość jednak nie dała za wygraną. Nie, może to nie jest ciekawość. Po prostu martwię się o nią i przyznam też, że trochę Bradley'a.
-Nic się nie stało. Masz prawo wiedzieć, w końcu ja już wiem o tobie wszystko- zerknęła na mnie -chodzi o to, że nasz ojciec zaginął. Nikt nie wie co się z nim dokładnie stało i po dwóch latach wszyscy przyzwyczaili się do jego nieobecności. Cała rodzina uważa go za zmarłego, oprócz mnie. Jestem pewna, że gdzieś na tym świecie właśnie siedzi i myśli co by było gdyby, a my nie robimy nic żeby go odnaleźć. Nie zamierzam się poddać i choćbym nawet miała ryzykować własnym życiem to i tak go znajdę- spojrzała się na mnie dobierając kolejne słowa -Bradley jest tak naprawdę najsłabszy z nas, bo go najbardziej kochał, dlatego uważa, że on nie żyje. Nie potrafi myśleć o tym, że żyje i cierpi.- Natalie zaczęła płakać, więc tym razem to ja ją wtuliłam w siebie. Głaskałam ją po plecach jak małe dziecko.
-Mo..mogłabyś pójść po Bradley'a?- dziewczyna wystraszyła się czytając jakąś wiadomość w komórce. Nie zrozumiałam o co jej chodzi, ale tym razem wolałam o to nie pytać i siedzieć cicho.
-Ale ja nie wiem gdzie on mieszka.- opuściłam bezradnie ręcę. Nawet nie chciałam do niego iść, bo pamiętam, że mieszka ze swoimi kumplami.
-Masz. Proszę.- moja współlokatorka cała się trzęsła podając mi mapę z zaznaczonym jego domem.
Kiwnęłam głową i po chwili już mnie nie było w pokoju. Wyszłam na dwór czując jak zimne, nocne powietrze muska moją rozpaloną skórę. Nie wiedziałam o co chodzi i po co miałabym iść niby po Simsona. Dlaczego Nat cała się trzęsła? Nienawidzę zagadek. Jednak jest to niestety nieodłączna część mojego życia. Dopóki nie dowiem się kim są moi rodzice, to się tego nie pozbęde.×××××××
Ponieważ jedna osoba chciała dziś rozdział, to wstawiam ale króciutki, bo jestem wyczerpana.
Nie sprawdzany
CZYTASZ
Love Letter (B.S)- zakończone
FanfictionHope Smile, dwa słowa zupełnie jej obce. Nadzieja i uśmiech, coś co zupełnie jest jej przeciwnością. Dziewczyna dotychczas mieszka w nikomu nie znanym miasteczku, ale pewnego dnia wyprowadza się do Londynu, gdzie jej historia dopiero zaczyna się pis...