Rozdział 5: Zdrada

91 6 14
                                    

Piątek to dzień, którego każdy uczeń niemal od zawsze nie może się doczekać. I jest tak chyba, w każdym znanym mi kraju. Piątek kojarzy się z wolnością i odpoczynkiem. U nas plus był o tyle duży, że lekcje kończyły się naprawdę wcześnie. Wiedziałam, że gdy tylko wybije dwunasta trzydzieści większość damskiej części szkoły wybiegnie z budynku jak oparzona. A dlaczego? Tylko po to by móc szykować się na organizowaną w nowo otwartym klubie imprezę.

Przechodząc dzisiejszego dnia korytarzem, co chwilę słyszałam z ust mijanych osób słowo "Impreza". Występowało ono niemal tak często jak przezwisko "Pan", którym chyba każdy uczeń był zainteresowany. Nawet męska część szkoły była zaintrygowana pojawieniem się tajemniczej postaci w naszych rejonach.

Z jednej strony pragnęłam być jak te wszystkie dziewczyny, móc wrócić do domu i przebrać się w najbardziej wyzywające ubrania jakie mam, tylko po to by zaznać chwili wolności. Wiedziałam jednak, że w moim wypadku to nie przejdzie. Nie byłam jak one, nie mogłam być jak one.

Przechodząc obok jednej z panoramicznych szyb spojrzałam na swoje odbicie. Ciemne, dopasowane jeansy optycznie wydłużyły mi nogi, dobrze w ten sposób eksponując jeden z moich nielicznych walorów. Poza tym, trochę opinający, jasno brązowy sweter sprawiał, że przypominałam bardziej kujonkę niż szkolną gwiazdę, którą moi rodzice najpewniej chcieli bym była. Włosy w nieładzie przez żyjące swoim życiem loki również nie były zbyt pomocne. Ale w końcu co mogłam poradzić na swój wygląd, gdy każdy decydował za mnie? Za mocny makijaż był zły, jego brak jeszcze gorszy. Miałam pokazywać swoje walory, ale nie zbyt mocno bo przecież córce burmistrza nie wypadało. Bo w końcu nie wiem co bym na siebie założyła i co z sobą zrobiła, zawsze było coś nie tak.

Przymknęłam oczy wyobrażając sobie siebie w krótkiej spódniczce i na szpilkach. Idącą tak jak moje rówieśniczki po równych płytkach dyskoteki. Wyobrażałam sobie wersję siebie, którą chciałam być - wolną. Musiałam wrócić jednak do rzeczywistości. Poprawiłam torebkę, która próbowała zsunąć mi się z ramienia i poszłam na ostatnią w tym dniu lekcje.

Tak jak myślałam, gdy tylko ostatni w tym tygodniu dzwonek rozbrzmiał, część osób poderwała się niczym rażona prądem. Gdyby mogli to wręcz biegli by do drzwi. Mi się za to nie spieszyło.

Wyszłam na szkolny parking jako jedna z ostatnich osób, gdzie czarny samochód jak zwykle na mnie czekał. Wsiadłam do środka, a kierowca od razu podał mi plastikowe opakowanie z czymś co miało być moim dzisiejszym obiad. Czując już lekki głód otworzyłam pudełko i niezbyt miło się zaskoczyłam widząc w nim sałatkę, kilka ogórków i parę malutkich koktajlowych pomidorków.

- Dlaczego dostałam sałatkę? Coś się stało z obiadem? - Zapytałam zaskoczona.

- Przykro mi panienko Wendy, to szefowa wydała mi polecenie by to panience podać. Cytując jej słowa "Wendy postanowiła przejść na dietę, bo przytyła kilka kilogramów. Kup jej proszę sałatkę". - Odpowiedział mi uprzejmym tonem kierowca.

Patrzyłam na niego z lekkim niedowierzaniem. Spuściłam wzrok ponownie na sałatkę, chcąc nie chcąc zmuszając się do jej zjedzenia. Czy naprawdę, aż tyle przytyłam? Mimowolnie spojrzałam na swoje nadgarstki i uda. Nie dostrzegałam w sobie żadnej zmiany i chociaż już dawno nie stawałam na wadze, to czułam, że to nie mogła być prawda, bo przecież nadal mieściłam się w swoje ubrania bez problemu.

Kłótnia z kierowcą nie miała jednak żadnego sensu. On był jedynie powiernikiem, niewinną osoba, na której nie powinnam wytrząsać swoich emocji. Odłożyłam pusty już pojemnik i gryząc się w język, by nie powiedzieć czegoś niemiłego, spojrzałam przez okno, na mijany przez nas Londyn.

Kierowca odwiózł mnie pod dom mojej prywatnej nauczycielki francuskiego, czyli osoby, u której miałam spędzić kolejne dwie godziny. Weszłam po kilku stopniach jej werandy i nadusiłam na dzwonek do drzwi. W pomieszczeniu rozległa się przyjemna dla ucha melodyjka, obwieszczając moje przybycie.

PAN Kraina SnówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz