Rozdział 32: Pierwszy raz

59 3 0
                                    

* Rozdział w całości 18+, można pominąć. Ważne treści są po „***" *

Peter nie dał mi nawet chwili bym poszła się przebrać. Po prostu pomógł mi zejść z biurka, by następnie objąć mnie w tali i poprowadzić prosto do wyjścia. Szłam z nim, nie zawracając sobie głowy takimi szczegółami jak maska, czy buty, które nawet nie wiedziałam kiedy zrzuciłam ze stóp.

Bardzo szybko znaleźliśmy się w czekającym na nas aucie, na tyłach klubu. Mogłabym nawet przysiąc, że schody pokonaliśmy niemal biegiem. Do auta wsiadłam pierwsza, gdy tylko chłopak otworzył mi drzwi, a on wskoczył do niego zaraz za mną, zamykając za sobą drzwi.

Zapisałam już pasy, gdy powstrzymała mnie jego dłoń. Uniosłam wzrok, na jego twarz i od razu dostrzegłam rozciągający się na jego wargach uśmiech. Psotne iskierki tańczyły mu w oczach, a ja już wiedziałam, że coś planuje.

Zaczął pochylać się w moją stronę, by już po chwili położyć wolną dłoń na moim udzie. Zupełnie nie rozumiałam co kombinuje, aż nie przełożył drugiej ręki na moje biodro. Szybkim ruchem przygarnął mnie do siebie, a ja mimowolnie usiadłam okrakiem na jego kolanach.

Oparłam dłonie, na jego ramionach, by nie stracić równowagi i co na pewno, skończyłoby się źle, nie uderzyć czołem o jego twarz. Spojrzałam mu w oczy nieco zawstydzona, bo przecież nie byliśmy tutaj sami, a szyba odgradzająca nas od kierowcy, nie była dźwiękoszczelna.

Przygryzłam wargę, za to Pan przeniósł na nią wzrok. Było to niemal równo z momentem, gdy jego prawa dłoń wsunęła się pod materiał sukienki, korzystając z rozcięcia na udzie. Jego dotyk ponownie sprawił, że przez całe ciało przeszedł mnie przyjemny impuls. Skóra w miejscu jego dotyku mrowiła, płonęła.

Jego usta nawet nie zarejestrowałam kiedy znalazły się na mojej szyi całując ja, a nawet lekko podgryzając. Walczyłam sama ze sobą, by nie wydać z siebie odgłosów świadczących o naszych czynach na tyle. Trzymał mnie za biodra, niemal w stalowym uścisku. Przysunął mnie bliżej siebie, tak że nasze torsy się ze sobą stykały. Prawą dłonią niemal mnie torturował muskając palcem skórę tuż pod gumą bielizny.

Te wszystkie warstwy między nami, zaczęły mnie krępować, chciałam się ich pozbyć, rozedrzeć je. Poczuć co się stanie, gdy już nic nie będzie między nami. By ogień, który trawił skórę w miejscu dotyku dłoni, przejął całe moje ciało.

Oddawałam się wszystkim jego pieszczotą na tylnym siedzeniu. Czasem cicho wzdychała, gdy znalazł punkt na mojej szyi, przez który ciężko było mi się opanować. Wbijałam palce w jego ramiona, nie potrafiąc poradzić sobie z kłębiącymi się we mnie doznaniami. Z resztą nie tylko ja nakręcałam się coraz bardziej. Przylegając tak do niego, czułam jak spodnie w kroku robią mu się coraz bardziej nabrzmiałe.

Nawet nie zarejestrowałam kiedy znaleźliśmy się pod nasza kamienica, która w tym momencie stała się naszym słodkim wybawieniem. Chciałam zejść z kolan chłopaka, chociaż czułam, że nogi mam niczym z waty. On na całe szczęście, miał inny plan.

Otworzył drzwi i wysiadł z samochodu razem ze mną, wcześniej zsuwając dłonie z bioder, na uda, by móc wygodnie mnie chwycić. Odruchowo oplotłam go dłońmi za szyją, by nie spaść.

Peter szedł pewnie przed siebie, bo wąskich schodach klatki. Będąc już na naszym piętrze oplotłam go nogami, by mógł puścić mnie jedną dłonią i otworzyć drzwi. Przez próg przeszliśmy już złączeni pocałunkiem, a gdy tylko wejście się za nami zamknęło, nie mieliśmy już żadnych oporów.

Nasze pocałunki były wygłodniałe, niemal zderzyliśmy się zębami. Byłam zachłanna już podczas drogi zdejmując z niego koszulę, co było trudne, gdy starałam się nie oderwać z niej guzików. Na szczęście mi się to udało jeszcze zanim przekroczyliśmy próg pokoju.

PAN Kraina SnówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz