Rozdział 19: Dzień jak co dzień

47 4 1
                                    

W poniedziałki klub, na całe szczęście dla mnie był bardzo mało oblegany. Jak tylko weszłam z Peterem do środka, zaprowadził mnie on do szatni gdzie miałam się przebrać, a sam poszedł rozdysponować kilku osobom zadania.

Przed drzwiami do szatni, czekał już na mnie jeden z barmanów, który miał mnie dzisiaj wstępnie przeszkolić. Jak tylko go zobaczyłam, wiedziałam, że skądś go kojarzę. Na tabliczce na jego piersi widniało imię Mateo, które jakoś nic mi nie mówiło. Szybko okazało się, że on również skądś mnie kojarzył i po krótkiej wymianie zdań, okazało się, że to był ten, który obsługiwał mnie w dzień otwarcia lokalu.

- Nie sądziłem, że tak ci się tu spodoba, że aż się zatrudnisz. - Powiedział do mnie z uśmiechem, podając mi przy tym kufle do wytarcia.

- Nie był to tak naprawdę mój plan - wyznałam. - Ale jak widać los potrafi płatać figle.

- To prawda, wiem coś o tym. Nikt nie dostaje tu pracy przypadkowo. Pan bierze pod swoje skrzydła tylko tych, którzy tego potrzebują i zasłużą sobie na jego względy.

- To znaczy? - Zapytałam zaskoczona.

- To znaczy, że w jakiś sposób musiał cię poznać, byłam w kiepskiej sytuacji i postanowił wyciągnąć do ciebie rękę. Wszyscy, którzy tu pracują mają u niego taki dług wdzięczności. Im bardziej darzy kogoś zaufaniem i szacunkiem, tym bliżej siebie go bierze. Jak już pewnie wiesz, są tu trzy piętra, a każde z nich to tak jakby jego etap dostępu.

- Więc my jesteśmy jakby na samym dole? - Zapytałam odkładając ostatnie naczynia i opierając się o blat.

- My tak, ty nie. Mamy cię tutaj tylko przeszkolić i wedle poleceń później idziesz na górę. Nad nami znajduje się drugi bar, dla klientów vip.

- Drugi bar? - Zmarszczyłam lekko brwi zaskoczona. W końcu kiedyś byłam w loży i nie widziałam żadnego baru.

- Tak, jest za zamkniętymi drzwiami, których pilnuje ochroniarz. Chodzą tam inni pracownicy Pana, czy też jego wspólnicy gdy mają ochotę się zabawić. Byłem tam tylko raz i ci powiem, że jest tam ciekawie. Chociaż nie puszczał bym tam do obsługi żadnej dziewczyny...

- Dlaczego?

- Bo tamte typki nie są zbyt przyjemne - to mówiąc przeczesał palcami swoje brązowe, lokowane włosy. - Są raczej z tych, których każda porządna dziewczyna wolała by unikać i nie spotkać w ciemnej uliczce.

Przytaknęłam jedynie na jego słowa, zbyt dokładnie rozumiejąc co ma na myśli. Przed oczami niemal od razu stanął mi obraz dwójki mężczyzn, która ledwie przedwczoraj zaatakowała mnie w jednej z uliczek. Przeszedł mnie dreszcz na samo wspomnienie, a strach, że ponownie miała bym się z nimi zmierzyć zacisnął mi żołądek. Wiedziałam, że dzisiejszej nocy będę musiała porozmawiać o tym z Peterem.

Teraz jednak musiałam wziąć kilka głębokich oddechów dla uspokojenia. Jak tylko ręce przestały mi drżeć wzięłam się dalej do pracy. Przygotowanie pierwszych drinków nie było takie straszne jak się początkowo spodziewałam. I chociaż ilość pozycji w karcie, jak i zapamiętanie wszystkich składników nadal lekko mnie przerażało, tak czułam też, że sobie poradzę.

***

Praca do północy zdecydowanie nie była tym, czego pragnęłam, jednak nie mogłam obecnie narzekać ze względu na swoją sytuację. Jak tylko zeszłam na dół przywitał mnie Peter, stawiający na miejscu naprzeciw siebie talerz z jednym tostem oraz kubek kawy. Od razu domyśliłam się, że jest to porcja dla mnie bo sobie nałożył dwa razy więcej.

Zajęłam miejsce najpierw upijając łyk, upragnionej kawy. Sam jej aromat skutecznie powstrzymywał ciężkie powieki przed opadnięciem. Chwyciłam w wolną dłoń swój nieduży posiłek i bez pośpiechu zjadłam go nie dużymi kęsami, czując na sobie wzrok mężczyzny.

PAN Kraina SnówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz