Rozdział 9: Kto ci to zrobił?

81 5 6
                                    

Nie wróciłam na przerwę, tak naprawdę podczas jej trwania nie wyszłam nawet z kabiny, starając się uspokoić. Czułam, że telefon co jakiś czas daje o sobie znać, jednak nie byłam w stanie nawet na niego zerknąć.

Gdy tylko zaczęła się lekcja, a ja wiedziałam, że nikt nie zobaczy mnie w takim stanie, udało mi się dopiero podnieść z podłogi. Na drżących jeszcze nogach podeszłam do umywalki gdzie opłukałam usta i twarz, rozmazując resztę znajdującego się na niej makijażu. Z torebki wyciągnęłam małą kosmetyczkę, w której w specjalnie wzięłam kosmetyki do szkoły i ponownie zaczęłam się malować.

Po kilku warstwach korektora i podkładu, siniak na twarzy zniknął bezpowrotnie, tak samo jak cienie pod oczami, które miałam po nieprzespanej nocy. poprawiłam włosy i patrząc w swoje odbicie przywołałam na twarzy lekki uśmiech. Mentalnie założyłam na siebie maskę, by nikt nie był w stanie dojrzeć, że coś jest nie w porządku.

Odczekałam chwile do końca lekcji i dopiero wtedy poszłam na łącznik, gdzie jak zwykle miały przyjść osoby, z mojej paczki. Harry przywitał się ze mną krótkim pocałunkiem, na który moje wnętrzności zacisnęły się w ciasny supeł. Matylda i Emma przywitały się ze mną normalnie jak zawsze, nie mając o niczym pojęcia. Sophie za to zmierzyła mnie spojrzeniem od góry do dołu, wyrażając w nim swoja czystą nienawiść. Nie zrobiła jednak ona na mnie wrażenia, bo chyba nikt nie mógł mnie nienawidzić bardziej, niż ja samej siebie.

***

Lekcje mijały w spokoju, jednak czas zaczynał mi się dziwnie zlewać. W szkole żyłam od dzwonka do dzwonka. Niby spędzałam czas w towarzystwie na przerwach, ale za nim nie wiedziałam o czym rozmawialiśmy, mimo, że sama się udzielam.

Po szkole kierowca jak zwykle woził mnie na zajęcia dodatkowe, podczas którego kursu jadłam niedużą sałatkę, która dostawałam w ramach obiadu. Zajęcia pozaszkolne mijały mi nadzwyczaj szybko, jednak nie byłam w stanie przypomnieć sobie co na nich robiłam.

Po powrocie do domu czas zlewał się w jedno. Miałam tylko kilka stałych momentów, które robiłam co do minuty każdego dnia. Jedną z takich rzeczy było codzienne ważenie się. Z każdym dniem, liczba na małym ekranie malała, jednak nie czułam radości z tego powodu... Tak naprawdę niczego nie czułam. Czułam się pusta, bez emocji, a każdy dotyk na moim ciele palił.

Najgorsze jednak były noce, gdy nie mogłam spać. Leżałam patrząc pusto przed siebie w sufit. Nie czułam nic poza zmęczeniem, a sen nie chciał przyjść. Myślałam o wszystkich chwilach danego dnia, które udało mi się zapamiętać. I nie wiedziałam czemu, czułam że moim rodzicom podobało się to jaka byłam. Podobało im się, że w końcu byłam taka jaką sobie wymarzyli. To właśnie teraz, czując się w środku martwa, byłam dla nich idealna.

Nawet nie wiedziałam kiedy w ten sposób minął pierwszy tydzień, podczas którego na diecie mojej matki schudłam dwa i pół kilo. Jednak to nie zmieniło tego co dostawałam do jedzenia. Co najwyżej zaczęłam dostawać kolacje, której przez ten tydzień mi odmawiano.

Nadeszła środa, za cztery dni miałam się zaręczyć. Wiedziała już o tym chyba cała szkoła i idąc korytarzem, co rusz słyszałam gratulacje. Ludzie rozmawiali, i raz po raz dolatywały mnie słowa, jak to oni mi zazdroszczą... Zazdrościli mi idealnego życia i chłopaka, a prawda była taka, że były to tylko pozory,

- We, co ty na to? - Zapytał mnie nagle Harry wyrywając skutecznie z zadumy.

- Przepraszam, nie słuchałam. O czym mówiłeś?

- Że skoro z soboty na niedziele, jest ta impreza twoich rodziców, na której zostaniesz moją narzeczoną, to nie mam kiedy zrobić urodzin. - Stwierdził spokojnie. - A słyszałem, że dzisiaj w tym klubie, do którego chciałaś kiedyś iść jest jakaś duża impreza, więc żebyśmy tam poszli. Co ty na to?

PAN Kraina SnówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz