Rozdział 10: Ufasz mi?

70 5 3
                                    

Z moich ust wydobył się drżący oddech, gdy zdałam sobie sprawę, że to on. Kolejny wdech był inni od poprzedniego. Po raz pierwszy od półtora tygodnia mogłam oddychać. Pierś nie bolała mnie przy wdechu, a z moich ramion zniknął niewidzialny ciężar. Czułam się jakbym od dawna była pod powierzchnią i dopiero teraz wynurzyła się by nabrać tchu.

Peter zdecydowanie musiał odczuć we mnie tą zmianę, bo przyciągnął mnie mocniej do swojego torsu, nie zdejmując dłoni z bioder. Nadal kierował moimi ruchami w rytm puszczanej piosenki, a ja bez oporu mu się poddawałam.

- Laleczko, kto ci to zrobił? - Ponowił swoje pytanie wprost do mojego ucha. - Kto cię tak skrzywdził?

Przygryzłam wargę wahając się nad odpowiedzią. Nie wiedziałam ile mogłabym mu wyjawić, nie ściągając na siebie czyjegoś gniewu. Zaczęłam się też zastanawiać, czy naprawdę obchodzi go co się ze mną dzieje. Mógł przecież tak jak reszta wykorzystać mnie tylko dla nazwiska. Chłopak jednak milczał wyraźnie oczekując na moją odpowiedź.

- Właściciel klucza, mojej złotej klatki. - Odpowiedziałam mu w końcu nie wiedząc, czy zrozumie o co mi chodzi.

Peter bez problemu rozgryzł moje słowa. Czułam po tym, jak napięły się jego mięśnie, że doskonale zdawał sobie sprawę, o kim mówiłam. Próbowałam iść tokiem jego myśli i domyśliłam się, że musiał pomyśleć o moim ojcu. Bo w końcu skąd mógł wiedzieć, że teraz to jego brat miał nade mną władzę.

- Wiem, że to twój klub - zaczęłam spokojnie. - Ale powinieneś mnie zostawić, nie przyszłam tu dziś sama...

- Kto jest tu z tobą laleczko? I dlaczego pozwolił ci być w takim stanie samej na środku parkietu?

Zastanowiłam się ile mogę mu powiedzieć. Bo czy powiedzenie wprost, że jego brat pieprzy moją przyjaciółkę, gdy mamy się zaręczyć, nie będzie przegięciem? Niepewnie obróciłam do Petera przodem chcąc na niego spojrzeć. Nie spodziewałam się jednak tego, że nasze twarze znajdą się tak blisko siebie.

Jego blond włosy były w nieładzie, wpatrywałam się w jego błękitne oczy, które teraz przyglądały się mojej twarzy. Dostrzegłam, że marszczy brwi gdy spojrzał mi w oczy. Wyraźnie nie podobało mu się coś, co we mnie teraz widział.

Przełknęłam nerwowo ślinę, czując jak jedna z jego dłoni przenosi się na moją talie, druga natomiast zniknęła z mojego ciała. Dotknął on mojego policzka gładząc kciukiem wzdłuż kości. Wsunął mały palec pod moją brodę, zmuszając bym uniosła ją wyżej. Oparł swoje czoło o moje, a jego zapach przytłumił moje zmysły.

- Wendy, mówiłem ci, że w razie co te drzwi są dla ciebie otwarte. Kto ci to zrobił? Kto zabrał blask z twoich oczu? Gdy ode mnie wychodziłaś, ta spódniczka była na ciebie idealna, a teraz czuje luz gdy cię dotykam. Powiedz mi kto to zrobił, a ukarze go za każdą krzywdę, jaka cię spotkała.

- Nie fatyguj się - powiedziałam cicho, przymykając oczy. - Ja po prostu się pogodziłam z tym co mnie czeka. Nie ma już sensu walczyć... nie ma o co.

- Laleczko - wyszeptał, jakby nie wiedząc co jeszcze ma powiedzieć.

Nagłe pociągnięcie wyrwało mnie z jego objęcia, a moje ramię przeszedł nagły ból. Spojrzałam w dół i dostrzegłam na nim mocno zaciśnięte palce znajomej, męskiej dłoni. Oddech ugrzązł mi w gardle, a strach przeszył całe ciało. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleje, gdy mój wzrok spoczął ma rozgniewanej twarzy Harrego.

Chłopak mocniej zacisnął dłoń na moim ramieniu przyciągając do siebie. Zacisnęłam zęby by nie okazać jak bardzo mnie to bolało. W końcu znalazłam się naprzeciw niego i złapał mnie za drugie ramię po czym lekko potrząsnął. Dostrzegłam jego mocno zmierzwione włosy, rozpięte kilka guzików koszuli i lekko nabrzmiałe usta. Wyraźny znak, że nie siedział spokojnie w loży czekając na mój powrót.

PAN Kraina SnówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz