Rozdział 25: Emma

67 5 2
                                    

Szybki ruch w słuchawce dał mi jasno do zrozumienia, że wypowiedziane przeze mnie słowa poruszyły moją rozmówczynię, zmuszając ją do nagłego wstania. Domyśliłam się, że musiała włączyć tryb głośnomówiący, bo odgłosy zmieniły się, na pośpieszne bieganie.

- Wendy, gdzie jesteś? Co się dzieje? - Zapytała lekko spanikowana jakby z drugiej strony pomieszczenia.

- Wplątałam się w niezłe gówno, nie wiem co robić. - Wzięłam głębszy oddech, a po moich policzkach zaczęły płynąc tak długo wstrzymywane łzy. - Nie mogę wrócić do mieszkania i tam zostać. A przynajmniej nie dzisiaj.

- Weź głęboki wdech, powiedz mi gdzie jesteś. Zaraz po ciebie przyjadę, zadzwonię po taksówkę - mówiła z przejęciem Emma.

Posłuchałam jej rady i wolną dłonią ocierając policzki nabrałam głębokiego wdechu. Przytrzymałam nieco powietrze następnie wolno je wypuszczając. Powtórzyłam to kilka razy, by chociaż trochę się uspokoić. Umysł nie przytłoczony taką ilością wrażeń, zaczął łączyć najważniejsze rzeczy. Nie miałam nic przy sobie i musiałabym iść do mieszkania Petera chociaż po jakieś ubranie na zmianę. Nie potrafiłam jednak się na to zebrać, a nie mogłam zdradzić przecież jego adresu.

- Nic ze sobą nie mam. Muszę iść po swoje rzeczy, możemy się spotkać gdzieś,

- Wendy, nie wyobrażam sobie byś w takim stanie gdzieś szła. Jest późno, powiedz mi gdzie jesteś i zaraz po ciebie będę. Pożyczę ci jakieś rzeczy.

Przygryzłam lekko wargę i rozejrzałam się wokół, by móc jej zdradzić swoją lokalizację. Jak na złość jednak nie potrafiłam znaleźć nic charakterystycznego, ani nawet nazwy ulicy. Wiedziałam jednak, jakie najbliższe miejsce, będzie łatwe do znalezienia przez taksówkarza.

- Przyjedź pod Krainę Snów - poprosiłam.

- Jesteś w tym klubie? - Zapytała zaskoczona.

- Nie, obok niego. Będę czekać przed wejściem.

- Będę najszybciej jak mogę, na szczęście mam niedaleko. Uważaj na siebie We, to niebezpieczna dzielnica.

- Wiem - wyszeptałam, zdając sobie sprawę, że dziewczyna może nie wiedzieć nawet jak bardzo niebezpieczna. - Ale nic mi nie będzie.

Po tych słowach rozłączyłam się i wrzuciłam telefon z powrotem do torby. Potrzebowałam chwili by zebrać w sobie wystarczająco siły, aby wstać. Podtrzymując się ściany wytarłam ostatnie płynące po moich policzkach łzy. Starałam się wyglądać w miarę pewnie, gdy wychodziłam z uliczki, na wprost klubu. Ochroniarz w drzwiach spojrzał na mnie na początku niepewnie, a później ze zmartwieniem robiąc krok w moją stronę. Pokiwałam w jego stronę przecząco głową, by zrozumiał, że chce by zostawił mnie w spokoju. Na całe szczęścia posłuchał mnie, a ja przysiadłam na krawężniku, oczekując taksówki zapowiedzianej przez Emmę.

Nie musiałam długo czekać, bo taksówka podjechała już po kilku minutach, oślepiając mnie na moment swoimi światłami. Musiałam zasłonić oczy dłonią, by dostrzec jak drzwi na tyle się otwierają i wychodzi z nich szczupła postać. Dziewczyna niemal biegiem pokonała dzielącą nas odległość by przykucnął przede mną i złapał moją twarz w swoje zimne dłonie.

- Wszystko dobrze We? - zapytała z troską.

- Jest lepiej - wyznałam.

- Chodź, zabiorę cię do domu, weźmiesz ciepłą kąpiel i zrobię ci herbatę.

Przytaknęłam, chociaż na język pchało mi się pytanie, o co im wszystkim chodzi z tą herbatą. Mimo, że przecież byliśmy w Anglii gdzie piło się ją niemal nałogowo, do mnie jakoś ona nie przemawiała, wolałam kawę. Z westchnieniem więc zaczęłam wstawać z krawężnika, a Emma od razu puściła moją twarz by chwycić mnie za przedramiona i mi pomóc.

PAN Kraina SnówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz