Rozdział 20: Wolność smakuje czekoladą

58 3 0
                                    

Kolejne dni mijały spokojnie, na mojej drodze już ani razu nie pojawił się Harry, a w harmonogram dnia wkradła się rutyna. Codziennie rano Peter czekał na mnie ze śniadaniem, dorzucając do mojej porcji jeden plasterek szynki więcej czy też kilka pomidorków koktajlowych. W szkole towarzyszyła mi na przerwach Emma, z którą teraz polubiłam się bardziej niż w ciągu tych kilku miesięcy wcześniej.

Nastał piątek i schodząc na śniadanie zaczęłam się nieco denerwować. Koniec tygodnia oznaczał spory ruch w klubie, a moje przeszkolenie chociaż szło dobrze, nie przygotowało mnie na piątkowy armagedon. Pracą zaczęłam denerwować się bardziej niż szkołą, dlatego też śniadanie jadłam z o wiele mniejszą ochotą niż normalnie, co wzbudziło w Peterze podejrzliwość.

- Co się dzieje? - Zapytał widząc ile męczę swojego jednego tosta.

- Denerwuje się - wyznałam szczerze.

- Czym? Masz jakieś egzaminy czy coś?

- Nie, to nie chodzi o szkołę. Dzisiaj piątek, trochę boję się ruchu w klubie.

- A, o to chodzi. Nie masz się czym denerwować, masz dzisiaj i jutro wolne.

- Co? - Zapytałam zaskoczona. - Jak to mam wolne?

- Nie jesteś gotowa jeszcze na taki ruch, dlatego dzisiaj i jutro masz wolne. W przyszłym tygodniu tak samo, a później zobaczymy jak ci idzie. Chociaż dzisiaj robię nowy grafik więc chyba przerzucę cię już na wyższe piętro - stwierdził popijając resztę swojej kawy. - I dzisiaj prześle ci wypłatę.

- Wypłatę? - Zapytałam znowu zaskoczona. - Myślałam, że dostanę ją w przyszłym miesiącu.

- Wolę wysłać tygodniówki, jest z tym mniej zachodu niż z późniejszym bawieniem się w liczenie nadgodzin czy innych rzeczy. Oczywiście wypłacę ci trochę mniej odtrącając już kwotę mieszkania tutaj.

- Jasne, rozumiem. W końcu tak miało być.

- Dokładnie. A teraz jedz do końca bo cię nie wypuszczę. I jakie masz plany na pierwszy dzień wolności?

Czując ulgę, że ominie mnie najbardziej ruchliwy dzień w klubie chętnie wgryzłam się z powrotem w swój tost i zaczęłam zastanawiać nad jego pytaniem. Nigdy w sumie nie miałam dnia całkowicie wolnego dla siebie więc teraz mając taką okazję, nawet nie wiedziałam co mogłabym robić.

- Chyba dzisiaj po prostu odpocznę, wyśpię się, pouczę się trochę i może coś posprzątam. - Stwierdziłam nadal się nad tym zastanawiając.

Spojrzałam na Petera, któremu wyraźnie nie spodobała się ostatnia czynność, którą wymieniłam. Zauważyłam już, że nie lubił już gdy dotykałam jego rzeczy, jeśli mi na to nie pozwolił. Dlatego też on zajmował się sprzątaniem, a w domu panował idealny porządek. Mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, że był w jakimś stopniu pedantem i nie przeszkadzało mi to w sumie, bo sama również lubiłam porządek.

- Zwiedzałaś kiedyś Londyn? - Zapytał nagle.

- To znaczy? Wiesz, mimo wszystko chodziłam jego ulicami więc chyba zwiedzałam.

- Nie chodzi mi o chodzenie ulicami, a typowe zwiedzanie starych miejsc, wkurzanie gwardzistów przy pałacu, zobaczenie widoku z diabelskiego młyna i inne rzeczy, które robią tu turyści.

- A, to nie. Nigdy nie miałam czasu by robić takie rzeczy, nawet nie widziałam takiej potrzeby.

- No to czas, byś nadrobiła stracony czas. Nic jutro nie planuj i pozwól mi zostać swoim przewodnikiem. Pokaże ci Londyn, którego jeszcze nie znałaś.

- Chętnie skorzystam - powiedziałam z uśmiechem.

Tymi słowami praktycznie pożegnałam się z Peterem, bo wrzuciłam do ust ostatniego małego pomidorka, który został mi na talerzu, a zegar wybił godzinę, o której musiałam wychodzić. Wstałam więc ze swojego miejsca i zgarniając torbę z potrzebnymi do szkoły rzeczami ruszyłam do wyjścia.

PAN Kraina SnówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz