Rozdział 28: Hak

43 3 1
                                    

Dzień w szkole mijał spokojnie, chociaż panująca na dworze temperatura sprawiała, że człowiek niemal się topił, a pot spływał ciurkiem po skroniach. Na całe szczęście oceny były już luźne, a oceny wystawione. Wszyscy żyli już końcem roku.

Spędzałam czas z Emmą, która niemal co przerwę dopytywała mnie, czy na pewno wszystko u mnie w porządku i czy nie chcę ponownie u niej przenocować. I gdy na początku jej troska o mnie, mnie ucieszyła, a nawet lekko wzruszyła, tak teraz niemal pod koniec zajęć, miałam tego dosyć.

Nie pomagało również spojrzenie Harrego, które niemal wypalało mi dziury w plecach. Zupełnie tak jakby chłopak myślał, że swoim nieustannym patrzeniem zmusi mnie do zmiany zdania. Jakby jego jedno spojrzenie, miało wymazać z mojej pamięci wszystko co mnie spotkało.

I pewnie jeszcze kilka tygodni temu, bym się poddała. Zupełnie tak jak wtedy, wybaczyła mu wszystko i udając idealną dziewczynę przymknęłabym oko na to co mi zrobił. Wróciłabym do niego, a historia na pewno zatoczyła by koła, a jedyne co by się zmieniło to moja sytuacja. Jednak teraz, mając świadomość, że tak naprawdę nic dla niego nie znaczyłam, nie zamierzałam ponownie mu się poddać.

Nie spodziewałam się tylko tego, że chłopak będzie na tyle zdesperowany by mnie śledzić. Czułam na sobie jego spojrzenie, słyszałam jak przyśpiesza gdy i ja to robiłam. I tak jak na początku nic sobie z tego nie robiłam, tak teraz czułam się nieco zdenerwowana. To zachowanie nie było normalne.

Wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon i czym prędzej wybrałam numer Petera i wysłałam mu pośpieszną wiadomość, licząc, że powie mi co robić. Byłam nazbyt świadoma, że w tej sytuacji nie mogę udać się do domu, bo było to zbyt niebezpieczne. Nikt nie mógł znać miejsca, w którym mieszkałam wraz z Panem.

Ja: Twój brat mnie śledzi. Co mam zrobić?

Robert: Kurs na Krainę Snów. Wejdź tyłem, Haka zostaw mi.

Odpowiedź przyszła niemal natychmiast więc nie zawahałam się ani chwili wchodząc w jedną z uliczek, pamiętając że jest to skrót między dwoma sąsiadującymi z sobą dzielnicami. Puściłam się niemal biegiem po znanych już sobie uliczkach, a ciężkie kroki chłopaka podążały za mną.

Starałam się go zgubić, kluczyłam między domami i ciasnymi przejściami tak by nie wiedział, w którą stronę chce się skierować. Miałam nadzieję, że nie znał tak dobrze Londynu, jak i ja teraz poznałam. Niestety nie miałam tyle szczęścia, bo chłopak bez problemu zrozumiał, w którą stronę zamierzam się skierować.

Wbiegłam na teren należący do klubu od tyłu i ku mojemu zdziwieniu od razu dojrzałam dwóch ochroniarzy, stojących jakby w gotowości. Widząc, że się zbliżam odsunęli się mi się z drogi, ukazując w ten sposób stojącego za nimi Petera, który jak zwykle miał na sobie ciemne okulary.

Podeszłam do niego oddychając szybko po biegu, a gdy stanęłam bliżej mogłabym przysiąc, że taksuje mnie wzrokiem jakby sprawdzając, czy jego rodzony brat mnie nie dopadł.

– Nadal cię śledzi? – Zapytał spokojnym tonem.

– W pewnym momencie go zgubiłam, chyba domyślił się w którą stronę zmierzał i odpuścił.

– I dobrze, wie że nie ma prawa wstępu na mój teren. Pożałowałby gdyby tylko postawił tu palec.

– Więc tu jestem bezpieczna, ale co dalej? W domu, szkole, na ulicy?

– Pomyślę o tym, na razie wejdźmy do środka i mam coś dla ciebie w biurze.

Po tych słowach chłopak otworzył mi drzwi lokalu bym mogła wejść jako pierwsza, on przekroczył próg zaraz za mną, a ochroniarze pozostali na zewnątrz w gotowości. Bez ociągania się weszłam na najwyższe piętro, znając już rozkład niektórych pomieszczeń, chociaż niektóre drzwi nadal były dla mnie wielka tajemnicą.

PAN Kraina SnówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz