Rozdział 4: Nowy klub

89 9 9
                                    

Wchodząc do hotelu skierowałam się od razu w stronę windy. Zdjęłam z siebie płaszcz i w czasie, w którym winda pokonywała kolejne piętra starałam się jakoś doprowadzić do ładu. Największym wyzwaniem było wytarcie z twarzy resztek rozmytego makijażu. Drzwi rozsunęły się w momencie, gdy kończyłam wycierać policzki od ciemnych śladów po tuszu.

Obróciłam się i pewnym krokiem skierował do sali balowej gdzie zaczęłam szukać wzrokiem moich rodziców. Jak się mogłam spodziewać stali oni w najbardziej obleganym miejscu, a głos ojca niósł się ponad tłum. Ucieszyłam się widząc, że z każdą chwilą gości w sali było coraz mniej. Spojrzałam przez okno na Big Bena i nie potrafiłam ukryć swojego zdziwienia, gdy dostrzegłam że dochodziła północ.

Przeszłam między gośćmi, by stanąć u boku ojca. Ten od razu objął mnie ręką, dając dłoń na moje ramię. Wiedziałam, że dla innych ten gest był niezauważalny, ale ja poczułam jego mocy uścisk. Wiedziałam co oznaczał. Nie podobało mu się to, jak długo mnie nie było, a uścisk ten miał oznaczać, że później spotkają mnie tego konsekwencje.

Stałam tak jeszcze chwilę bez ruchu, aż wieża zegarowa wybiła północ. Nadszedł czas pożegnania gości. Wszyscy jak na komendę zaczęli się rozchodzić za co byłam wdzięczna. Wraz z rodzicami wyszłam jako ostatnia, a nasz kierowca czekał na zajętym wcześniej miejscu.

- Długo cię nie było - powiedział ojciec będąc już z nami w aucie.

- Przepraszam, zeszło mi dłużej niż myślałam.

- Jeśli wpakowałam się w jakieś kłopoty lub postawiłaś nas w złym świetle to popamiętasz.

- Nic nie zrobiłam. Nie musisz się martwić ojcze, znam zasady.

Po moich słowach mężczyzna przytaknął, a kierowca ruszył w stronę naszego domu. Weszliśmy nawet się do siebie nie odzywając. Ja pognałam do swojego pokoju, w którym zamknęłam się na klucz, a rodzice do swojego. Wiedziałam jednak, że jak zwykle po tego typu przyjęciu nie mieli zamiaru spać.

Na szybko wykąpałam się i przebrałam w piżamę, umycie włosów zostawiając sobie na poranek przed szkołą. Zmyłam resztki makijażu, które na sobie miałam i nałożyłam wieczorną pielęgnację. Gasząc światła i kładąc się do łóżka słyszałam z przeciwległej sypialni należącej do ojca głośne jęki mojej matki, która niemal po każdym balu, na którym byliśmy, rozkłada przed nim nogi najszerzej jak się dało. Przygryzłam lekko wargę i zakrywając uszy poduszką starałam się zasnąć.

***

Poranny budzik nastawiony na godzinę piątą trzydzieści był moim utrapieniem. Niechętnie wstałam z łóżka, a oczy samoistnie mi się zamykały przez zbyt małą ilość snu. Niespełna pięć godzin snu to było zdecydowanie za mało, tym bardziej gdy co jakiś czas budziły mnie krzyki z sypialni na przeciw.

W łazience wzięłam chłodny prysznic, licząc że on postawi mnie jakoś na nogi. Nadal sztywne od dużej ilości lakieru włosy potraktowałam szamponem dwa razy, a następnie nałożyłam na nie odżywkę. W czasie jej wchłaniania na spokojnie wykonałam poranną pielęgnację twarzy.

Do kuchni zeszłam dopiero o szóstej trzydzieści gdy włosy zdążyły mi lekko przeschnąć. Moi dwaj zaspani bracia siedzieli już na swoim miejscach więc przechodząc obok nich roztrzepałam ich lekko lokowane blond włosy. Michael jak miał w zwyczaju zaśmiał się, szczęśliwy z mojej zaczepki. Jonas jednak jak to miał w swojej naturze zaczął marudzić, bym więcej mu tak nie robiła.

Usiadłam na swoim miejscu, a nasza gospodyni podała mi talerz z sadzonymi jajkami i kawałkiem boczku. Do tego zrobiła mi pyszną kawę, w moim ulubionym kubku. Spojrzałam na nią i podziękowałam uśmiechem, który kobieta odwzajemniła.

PAN Kraina SnówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz