śmierć?

522 12 7
                                    

Wstałam ale nie poszłam do szkoły bo co po bym miała iść?
Teraz postanowiłam mieć wszystko gdzieś i nie przejmować się innymi
Ubrałam się , zjadłam śniadanie a następnie ruszyłam na metro aby pojechać do Hani która też nie poszła do szkoły a postanowiła mi pomóc z szukaniem prawdy
Gdy już byłam pod jej domem okazało się że jej nie było za to był ktoś inny
Weszłam powoli do jej domu , nie możliwe że byli by to jej rodzice bo są na innym kontynencie więc po co by mieli przyjeżdżać?
Mógł to być też Bartek bo czemu by nie miał odwiedzić jej własny chłopak?
Zabardzo panikuje przecież nie przyjechał by do niej ten chłopak
Po co by miał przyjechać..
W salonie nikogo nie było tak samo jak w innych pokojach , weszłam do łazienki bo tylko ona mi została i zobaczyłam coś czego się nie spodziewałam
Hania leżała w wannie pełnej krwi z telefonem w ręku i pistoletem
Na telefonie była jej konserwacja z jakimś nieznanym numerem
Hania: kim jesteś i czemu do mnie piszesz?
Nieznany: dobrze wiesz kim jestem Hanno
Hania: nie jestem w nastroju na żarty
Nieznany: to nie jest żart
Nieznany: przyjdź do parku o 21:30 i przynieś 10tys
Hania: po pierwsze nie przyjdę bo nawet nie chcesz mi powiedzieć kim jesteś a po drugie nawet nie mam przy sobie tylu pieniędzy
Nieznany: pieniądze albo śmierć wybieraj
Hania: KIM JESTEŚ
Hania: HALO ODPISUJ !!!
Hania: naprawdę nie mam nastroju na żarty
Hania: jesteś tam??
Nieznany: za pięć minut pod twoim domem i masz przynieść pieniądze albo cię zabije
Hania: błagam nie róbcie sobie z tego zabawy nie mam ochoty
Hania: nie wiem kim jesteś ale zgaduje że ktoś cię na mnie nasłał?
Hania: USUNĘ ZARAZ TWÓJ NUMER I BĘDZIE PO SPRAWIE
Nieznany: nie pozbędziesz się mnie tak łatwo
Nieznany: jestem pod twoim domem
Nieznany: wychodzisz albo wywalę ci te drzwi
Nieznany: nie ukrywaj się w łazience to słaba kryjówka
I tu zakończyła się ich konserwacja..
Szybko zadzwoniłam na pogotowie i na policję , próbując też reanimować Hanię
W między czasie zadzwoniłam do Bartka i jej rodziców którzy od razu po tej informacji wsiedli w samolot aby być jak najbardziej tutaj
Po Bartka niestety musiałam podjechać Hani samochodem bo on pojechał autobusem do szkoły bo zepsuło mu się auto
Podobno ktoś przebił mu oponę
Gdy już byliśmy w szpitalu ja mająca już wszystkiego dość pojechałam metrem do domu
Ale to co w nim zastałam nie wróżyło dobrze ...

z tyłu głowy - fartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz