Zdecydowanie mój sen był lepszy, tak jak mówił Jungkook. Po jego cichym zabójcy zasnęłam jak dziecko.
Obudziłam się czując, jak coś łaskocze mnie po nosie.
Po pierwsze nie znosiłam, gdy ktoś mnie budzi.
Po drugie ten intensywny i znajomy zapach poznam wszędzie.
Otworzyłam w ekspresowym tempie oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej, odwróciłam się w stronę osoby leżącej na moim łóżku.- Dzień dobry - odezwał się.
- Co tu robisz? Jak tu wszedłeś? Skąd wiedziałeś gdzie przyjść? - pytania wylatywały z moich ust jak z procy.
- Może najpierw jakieś " Dzień dobry"?
- Nie jest dobry, bo ciebie widzę - zarzuciłam na swoją klatkę kołdrę.
- Nie zakrywaj się, bo zachowujesz się jakbym nie wiedział co masz pod ubraniem.
- Nie prosiłam o komentarz. Co tu robisz? - ponowiłam pytanie.
- Szukam sposobu by się zemścić - odpowiedział poważnie.
- Spierdalaj - zrzuciłam go wściekła z łóżka.
Ruszyłam do drzwi w celu pokazania mu wyjścia, ale zostałam pociągnięta za kostkę, co skutkowało zderzeniem się mojego ciała z ziemią.
Mój oddech przyspieszył, gdy zobaczyłam twarz Jimina nad sobą. Czułam jak bardzo nasze ciała są blisko siebie i gdyby nie mój zdrowy rozsądek, to pewnie by mi się to podobało.
- Nigdy, ale to nigdy nie rób tego - powiedział z irytacją.
- Bo co?
-Bo źle się to dla ciebie skończy.
- Żartujesz? - wybuchłam głośnym śmiechem - To ty jesteś na moim terytorium.
- Ale to ja rozdaje karty.
- Coś jeszcze? - zapytałam obojętnie.
- Tak - zbliżył swoją twarz do mojej, a moje serce przyspieszyło.
- Gadaj i wypieprzaj.
- Nienawidzę cię.
Powiedział z jadem w głosie, ale to nie na tym się skupiłam. Skupiłam się na jego ustach, które podczas jego wypowiedzi muskały moje.
Czas się dla mnie zatrzymał.
Z jednej strony chciałam by ta chwila trwała wiecznie, bo tęskniłam za Jimina pulchnymi ustami. Z drugiej strony nagle dotarło do mnie co powiedział.
Już chciałam odepchnąć chłopaka od siebie, ale ktoś mnie wyprzedził.
- Precz od niej zwyrolu!
Krzyknął Jungkook, który swoim kopem w tyłek Jimina docisnął go do mnie.
Był zbyt blisko.
Tęskniłam za tą bliskością.
- Yaa! Ty głupcze.
Jimin podniósł się ze mnie i poprawił bluzę.
- Tylko chciałem wrócić po portfel, bo wczoraj zostawiłem - uśmiechnął się pięknie.
- Więc co tu robi on? - podniosłam się, wskazałam na Jimina, który przysłuchiwał się nam.
- On ma imię Jagiya - wtrącił się Jimin.
- Zamilcz! Wyjdź, zniknij! Zrób cokolwiek bym cię nie musiała oglądać - powiedziałam zła.
- Mój widok cię denerwuje? - zmierzał do drzwi - W takim razie zadbam, byś musiała mnie oglądać codziennie.
Wzięłam i złapałam w dłoń co było pod ręką, a okazało się to być klapkiem i rzuciłam w stronę drzwi. Jimin stanął w miejscu, odwrócił się w naszą stronę powoli.
- O chuj - Jungkook się odezwał.
- Miałaś czelność rzucić we mnie klapkiem? - Jimin patrzył na mnie z cwanym uśmiechem.
- Oślepłeś? Dobrze widziałeś co zrobiłam.
- Wyjdź - spojrzał na Jungkooka - Zabierz co musisz i czekaj na mnie przy aucie.
Młodszy wykonał polecenie starszego, tylko ucałował mnie w czoło i zniknął za drzwiami.
Stałam w szoku, analizując wszystko. Wkurzył się.
Widziałam to po jego minie, nigdy nie tłumił w sobie złości. Przełknęłam ślinę i stałam jak taka idiotka, czekając co ma nadejść.- Chyba padło mi na oczy, bo przez chwilę myślałem, że to żart - zbliżał się powoli w moją stronę - Od kiedy zrobiłaś się taka bojowa?
- Czy to ważne? Wyjdź i nie pokazuj mi się na oczy.
- Powiedziałem Ci, że zadbam byś musiała mnie oglądać codziennie - złapał za moje ramiona i cofnął.
Poczułam jak moje plecy dotykają zimnej ściany, przez co pojawiła się gęsia skórka na moim ciele.
Niech cię szlag Jeon Jungkook za to że zostawiłeś mnie samą z nim!
- Nie pozbędziesz się mnie, nie teraz kiedy wiem, że będziesz w Seulu.
- Dlaczego? - powiedziałam cicho.
- Będę codziennie ci powtarzał jak bardzo cię nienawidzę - złapał za moją brodę i uniósł, tak bym patrzyła na niego - Będę Ci przypominał codziennie o tym co zrobiłaś.
- Myślisz, że to coś będzie dla mnie znaczyć?
- A nie? - uniósł brew - Zachowałaś się jak głupia nastolatka i rzuciłaś mnie przez SMS-a. Nie miałaś odwagi spojrzeć mi w oczy i tego powiedzieć.
- I co? Mów sobie co chcesz, zrób sobie co chcesz. Nic dla mnie nie znaczysz. Liczyłam, że zrozumiesz to po takim czasie.
- Drażnisz mnie i to bardzo. Od momentu gdy cię zobaczyłem na tym cholernym piwie. Drażnisz mnie i twoja obecność wokół mnie. Brzydzę się tobą.
- To co tu jeszcze robisz?
- Szukam sposobu by się zemścić, poza tym nie odebrałem swojej wygranej. Nie zjawiłaś się, nie dojechałaś w umówione miejsce, bo zrezygnowałaś. Co za tym idzie przegrałaś.
Otworzyłam usta w szoku, a Jimin przejechał kciukiem po moich ustach.
- Zdziwiona? - zaśmiał się - Pamiętam, pamiętam też to, że jesteś słowna. Więc jeśli będę miał ochotę, to po prostu spłacisz nasz zakład i ci dam spokój.
- Zwariowałeś - próbowałam go odepchnąć, ale był jak skała. Nie dało się go ruszyć.
- Nie. Nie lubię, gdy ktoś jest mi coś dłużny. Chcesz czy nie, to przyjdę i zrobię z tobą co będę chciał. Będę miał na to cały dzień. Przegrany robi wszystko dla wygranego.
- Cóż, więc będę wyjątkiem. Nie mam zamiaru nic dla ciebie robić, możesz już iść. Skończyłam z tobą rozmawiać.
- Ja nie skończyłem, ale pójdę żeby Jungkook na mnie nie czekał. Kto wie, może jeszcze wszystko powie twojemu bratu, a nie chcę stracić przez ciebie najlepszego przyjaciela.
- Świetnie. Idź już i mnie zostaw w spokoju.
- Do zobaczenia Jagiya - zerknął na moje usta i stał w miejscu.
Zaschło mi w gardle, bo mogłam domyśleć się co mu chodzi po głowie. Próbował mnie zmanipulować, bym to ja zrobiła to co myśli.
Kusząca propozycja.
- Spieprzaj Park Jimin! - odepchnęłam go.
Zerknął na mnie po raz ostatni i wyszedł z mieszkania. Wypuściłam głośny oddech i złapałam się za klatkę.
Pieprzony Park Jimin!
~~~~~~~
♡
CZYTASZ
SERENDIPITY / PARK JIMIN
FanfictionJust let me love you.. On- Widzi w niej cały świat. Jest w stanie zaryzykować wszystko dla niej. Ona - Widzi w nim cały świat. Jego szczęście jest jej szczęściem.