Kiedy się obudziłem przytulałem się do Chana leżącego obok mnie i czytającego książkę. Natychmiast od niego odskoczyłem jak oparzony. Tamten popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
- Nie przeszkadza mi to. - powiedział.
Ja tylko spuściłem głowę.
- Jak się spało? - zapytał.
- Dobrze. - "Cudownie, jakbym był w niebie. A wiesz czemu? Bo mogłem się przytulić do ciebie."
- Świetnie. Wiesz, że jest już kolejny dzień? Przespałeś cały film, ale nie miałem serca cię budzić.
- To ja powinienem być już w szkole! - wykrzyknąłem.
- Spokojnie, dzisiaj możesz sobie odpuścić. Każdy na pewno zrozumie, w końcu wiesz jak szybko rozchodzą się informacje po szkole. Jisung i Jeongin już wiedzą, że cię nie będzie.
- A co Jisung na... no wiesz co?
- Trochę się śmiał, ale uciszył się gdy mu powiedziałem, że będę spać na podłodze. Nic nie widział. Tylko jak śpisz, a ja byłem wtedy w kuchni.
- Okej.
- Zaraz wracam. Idę zrobić śniadanie. Możesz się umyć w łazience, chyba wiesz gdzie jest, tam leży na półce pod lustrem taka niebieska szczoteczka do zębów, jest nowa, nikt z niej nie korzystał. Na wieszaku wisi taki jasnoniebieski ręcznik, też jest świeży, więc możesz z niego skorzystać. Pasty użyj mojej, a grzebienia nowego niestety nie mam, więc jak chcesz możesz skorzystać z mojego, a jeśli nie chcesz to nie musisz się czesać. I tak wyglądasz uroczo. - powiedział i wyszedł.
Siedziałem wmurowany w łóżko.
"On nazwał mnie uroczym".
Potarłem policzki jakby mając nadzieję, że uda mi się z nich zetrzeć czerwień po tym zdaniu i poszedłem do łazienki. Kiedy wyszedłem (oczywiście uczesany) udałem się do kuchni. Tam zjedliśmy na śniadanie pankejki.
- Może odwiozę cię do domu? No wiesz... żeby rodzice się nie martwili. - zaproponował.
- Tak, pewnie. Dzięki.
- Nie ma sprawy.
Wsiedliśmy do samochodu o po chwili już wysiadałem przed domem. Stałem przed drzwiami i machałem dopóki nie odjechał. Kiedy to zrobił nie poszedłem do domu. Nie zamierzałem tam na razie wracać. Odczekałem aż samochód wyjedzie z ulicy i ruszyłem w drogę. Ta zajęła mi około pół godziny spacerem. Po tym czasie stałem tuż przed wejściem do lasu. Wszedłem do niego i zacząłem spacerować pomiędzy drzewami coraz bardziej zagłębiając się w puszczę. Zatrzymałem się dopiero jak usłyszałem rżenie. Wiedziałem, że tutaj nie ma koni, także mogło to być tylko jedno. Ruszyłem biegiem w stronę odgłosu. Oczywiście jego źródłem był...
- Orion! - powiedziałem i pogłaskałem go po pysku. - A gdzie jest twój pan?
- Tutaj. - usłyszałem ten spokojny głos za sobą. - A co tu robisz?
Popatrzyłem się na niego. Przy sobie miał łuk.
- Ja... Emm... Ten... - zająknąłem się. Nie byłem przygotowany na to pytanie.
- No? Słucham.
- Nie miałem co ze sobą zrobić.
- A nie wyraziłem się jasno ostatnio? - tym razem była wyczuwalna nutka surowości.
- Tak, ale...
- Ale co? Tak na prawdę nie powinno mnie tu w ogóle być. Udało mu się tylko dlatego, że... a zresztą nie ważne.
CZYTASZ
My Second Magical Home || Hyunlix
Fiksi PenggemarCo jeśli jeden nieprzemyślany ruch może zmienić całe twoje życie? Felix jest zwykłym chłopakiem, którego rodzice nie kochają, bo powstał przez przypadek. Nie ma przyjaciół, tylko przez to, że jest zbyt optymistyczny jak na standardy uczniów jego szk...