VIII

235 11 6
                                    

- No ruszać te leniwe dupy! -krzyczałem,bo miałem wrażenie,że każdy się nie śpieszył

Widziałem w oddali tą su..Harumi,która próbowała się dowiedzieć, co się dzieje

-Mogę lecieć z tobą? - szturchneła mnie, a ja tylko przewróciłem oczami

-A wiesz do czego w ogóle jedziemy?

- Nie,bo nikt nie może mi łaskawie powiedzieć, a właśnie gdzie Lloyd?

-Wezwał pomoc,bo klasztor Garmadona się na niego zawalił,a teraz nie mamy z nim kontaktu- wydawała się przejąć moimi słowami,ale jej to nigdy nie można ufać

- To na co wy jeszcze czekacie?! Na chłopaka zawalił się budynek,a wy dalej tu stoicie?! - zaczęła biec do wyjścia,a mnie zamurowało. Serio się tym przejmuje? Czy ta kłótnia z nim była zbędna? Zane mówił mi,że jest na mnie zły z powodu tego nadgarstka..nie dziwie się

Po chwilowym zamarciu zacząłem biec za nią.

-Stój! Polecimy bedzie szybciej niż byś miała tam biec - mój głos dalej był oschły wobec jej osoby,ale mieliśmy jeden cel. Uratować go z tych prawdopodobnych gruzów

Zgodziła się i już po chwili byliśmy w drodze. W między czasie dałem reszcie znać,że już poleciałem i by się pospieszyli

-Dlaczego w ogóle tam poleciał?- teraz nagle gęba jej się nie zamykała, a kiedyś to milczała jak kaczuszka pod wodą

-Pokłóciliśmy się- i zaczynało do mnie docierać,że to trochę moja wina

-O co?

- A możesz się zamknąć?

- Już nie można zapytać? Zgaduje,że powiedział wam o pocałunku...

-O czym!? - Jak to pocałunku?

-N-nie powiedział?

-Wyobraź sobie,że nie!- bo prawie spaliłem mu rękę..

- to się stało nagle. Przyszedł, by ze mną porozmawiać, ponieważ usłyszał jak płakałam po kłótni z tobą i jakoś tak wyszło..-

Ostatnio coś się z wszystkimi kłóce

- Yhym. Dobra nie mam ochoty wdrażać się w szczegóły. - i zastała cisza. Leciałem szybko, miałem wyrzuty sumienia. Gdybyśmy się nie pokłócili pewnie,by tam nie poleciał i nie byłby teraz w niebezpieczeństwie

Po 5 minutach byliśmy na miejscu. Wszystko było zawalone,a w mojej głowie zagościła przerażająca myśl

- Lloyd! Lloyd jesteś tam!? - zaczęliśmy z Harumi wołać go,ale nikt nie odpowiadał.

Po chwili pojawili się inni i zaczęliśmy rozkopowywać gruzy klasztoru

-Cholera nigdzie go nie ma! - zacząłem się rozglądać po wszystkich

Jay wpadał w panikę,że nie ma jego ciała. Nya się wściekała...nie wiem na co, Cole używał swojej mocy,by usuwać większe kawałki ścian,Zane skanował wszystko i Harumi..rękoma rozkopywała wszystko przy tym płacząc. Gdzie jest ciało Lloyda?

- Nie mógł się rozpłynąć w powietrze! - usłyszałem rozpaczony głoś białowłosej

- Bo nie rozpłynął. Ktoś go stąd wziął- Zane pokazał nam jakieś małe białe coś

-Czyli ktoś go uratował- widziałem jak moja siostra uspokajała Harumi

-Tylko,czy miał dobre intencje? - uwaga wszystkich spadła na mnie

- Skoro go uratował to chyba tak?

- Pomyślcie, okej klasztor ma swoje lata,ale tak poprostu,by się nie rozpadł. A to? To są ślady uderzenia w niego - pokazałem na jeden z odłamków ściany

-Kai ma rację,a to mi przypomina...łuskę?

-Łuskę? Jak u węża? - Zane Przytaknął Jay'owi

-Ale kto z wężonów ma białe łuski?

Wszyscy zaczęliśmy się zastanawiać aż w końcu nas olśniło

-Pythor!





Ostatnie co pamiętam,to białą postać, a potem nastąpiła Ciemność...

-Jesteś w zagrożeniu Lloyd

- Kto to mówi? gdzie ja jestem?

- Jesteś w swojej głowie. Straciłeś przytomność,a teraz ktoś prowadzi cię w środek mroku

- Skąd to wszystko wiesz? Dlaczego mam Ci wierzyć? - Nic nie rozumiałem

-Ponieważ jestem głosem, ponieważ jestem tobą- że czym kurde jest?

- Czym przepraszam bardzo jeste..

-Nie czas na pytania. Musisz się obudzić

-Co? - zrobiłem się senny i nagle ujrzałem..zemstone?

-C-co jest? Kto mnie niesie?!

Próbowałem zobaczyć,ale nie dałem rady,a osoba,która mnie niosła chyba nie jest typem rozmówcy

- Halo?! Chyba mam prawo wiedzieć?!

- Cicho bądź sstary kumplu

- Pythor ?! Ty mnie uratowałeś z klasztoru?

- Gdybyś nie był mi potrzebny, zostawiłbym cie tam na śmierć,ale jesstes kluczeem

-To ty rozwaliłeś klasztor- bardziej powiedziałem niż zapytałem

-A no bo kto inny? Harumi się sspisała

Co? Jak to się spisała?

- O czym ty mówisz?! No mów!

-Nie gorączkuj się. Twoja dama ssama nie wiedziała,że nam pomaga. Już wiemy,że nass zdradziła,ale nieświadomie tylko nasunęła nam ciebie

-Po co wam ja? Jak myślisz,że wam pomogę to..

- Nie oczekujemy od ciebie pomocy. Ssami ssobie ją weźmiemy. Zapewne wiesz,że kryształowy Król..

- Masz na myśli mrocznego władcę?

-Zwał jak zwał. Teraz jest kryształowym królem,wracając wyciągniemy z ciebie resztki sił,by mógł tu przybyć,a tym sposobem tylko go wzmocnisz. Będziesz nie tylko "portalem", ale i będziesz dawał mu swoją moc.

- Przecież to mnie zabije!

- Nikt o to nie dba. Nawet nikt nie będzie płakał

-Ninja nie pozwolą wam na to...

- A kto może wiedzieć gdzie jest nasza kryjówka? Powiedz kto może pokonać ciebie?

-Co? Co masz na myśli?

- Powiedzmy,że kryształowy Król nie tylko będzie chciał od ciebie twoją moc,ale i ciebie samego. Przejmie twój umysł i będziesz mu całkowicie posłuszny. Taka marionetka- zaczął się śmiać,a we mnie się gotowało. Ja nie jestem niczyją zabawką!

- Nie ujdzie wam to na sucho!

- Oh Lloyd. Nie ty będziesz już o tym decydować

Poczułem jak zbiera się we mnie zła energia. Zniszczyłem to czym mnie związano i odrazu go zaatakowałem

-Co tak agressywnie,nie podoba Ci ssie nasz plan? -czemu on sie tak szczerzy?!

- Nie bardziej niż twój krzywy ryj- zaatakowałem go,a on się nie udolnie broni

-Nikt cię nie naczuł,że oni się nie drażni?!

- A ciebie Sstarzec Wu nie nauczył, by patrzeć za ssiebie? - Chciałem się za siebie obrócić,ale dostałem czymś i natychmiast zrobiło mi się słabo

- Krysszatłowy Król w krótce powsstanie!

Zemdlałem

powrót mroku - Ninjago  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz