Rozdział 3

25 6 3
                                    

Mila

W pierwszej chwili pomyślałam, że znalazłam się w jakimś klubie dyskusyjnym. Przy kilku okrągłych stolikach, w głębokich renesansowych fotelach w odcieniu bordo siedziało kilkunastu mężczyzn z garniturach. Popijali drinki z kwadratowych szklanek i głośno rozmawiali. Wyglądali jak bankowcy, może maklerzy. Przestałam się więc dziwić, dlaczego miałyśmy aż tak duży budżet na to zlecenie.

Miałyśmy ich zabawiać przez godzinę. Do naszego występu jednak na pewno będą już totalnie pijani.

Dostałyśmy pokój, w którym mogłyśmy się przygotować. Dominika jako pierwsza się ogarnęła i teraz pomagała Kaśce zrobić makijaż.

– Wyglądacie obłędnie, dziewczęta – powiedział Adam, wchodząc do naszego pokoju.

Za nim wszedł gruby mężczyzna w garniturze. Miałam wrażenie, że gdy tylko zobaczył nas w tych czerwonych sukienkach od razu zaczął się ślinić. Na jego widok w mojej głowie rozbrzmiał głośny alarm.

– To jest pan Witold Cyrański. – Mój przyjaciel przedstawił swojego towarzysza, a dziewczyny obdarzyły go wielkimi, sztucznymi uśmiechami. Widocznie nie tylko mnie się nie podobał ten typ. – Pan Witold jest naszym zleceniodawcą. Bardzo chciał was osobiście poznać przez występem.

Bo po nim już nie będzie nic kontaktował – pomyślałam, a na mojej twarzy zagościł drwiący uśmieszek.

– Miło nam pana poznać – odezwała się Agnieszka, która nigdy nie miała problemów z bezpośredniością. – Ogromnie się cieszymy, że możemy wystąpić dla pana i pańskich gości.

Cyrański nic nie odpowiedział, tylko bezczelnie zaczął się oblizywać. Adam widząc zniesmaczenie na mojej twarzy, złapał go za ramię i zaczął wyprowadzać.

– Dajmy się paniom w spokoju przygotować – powiedział mój przyjaciel. – Za niedługo je ponownie zobaczymy.

– Już nie mogę się doczekać – przyznał Witold i zacmokał. Po chwili zostawili nas same.

– Nie spodziewałam się takiego oblecha – jęknęła Kaśka. – Mam nadzieję, że naprawdę nasze zlecenie obejmuje tylko taniec.

– Wzięłaś kasę z góry? – spytała Agnieszka, patrząc na mnie podejrzliwie.

– Oczywiście – mruknęłam. – Nie jestem idiotką. Kasa jest podobno już u Adama i ma ją od razu po występie rozdzielić nam. Bez paniki. To tylko taniec.

Dziewczyny odetchnęły z ulgą, choć ja wciąż byłam spięta. Sygnał alarmowy wciąż rozbrzmiewał w mojej głowie. Nie byłam przekonana, czy ci mężczyźni nie będą nic kombinować. Kilkukrotnie już brałyśmy udział w zleceniach, gdzie oczekiwano od nas czegoś więcej niż „tylko" tańca. Czasem dziewczyny się zgadzały, jeśli gwarantowano im obopólną przyjemność. Ja zawsze trzymałam się tylko tańca. Nie upadłam jeszcze aż tak nisko, by zgarniać kasę za seks.

Piętnaście minut później wyszłyśmy z pokoju i ustawiłyśmy się w odpowiednim szyku: ja i Agnieszka z przodu, a dwa kroki za nami Edyta, Kaśka i Dominika. Główne światła zgasły, a gdy rozbrzmiały pierwsze dźwięki utworu, skierowano na nas lampy. Ja i Agnieszka zaczęłyśmy się poruszać, a po pierwszych dwóch taktach dołączyły do nas pozostałe dziewczyny. Wczuwałam się w rytm i kompletnie przestałam się przejmować, czy wychodzi nam to idealnie. Muzyka mnie wyciszała, pozwalała ułożyć sobie wszystko w głowie i zapomnieć o tym, co mnie otaczało. To był zupełnie inny świat. Oderwany od rzeczywistości, w którym pragnęłam się zatracić. Chyba było to we mnie zawsze, ale nie jestem pewna. Wielu rzeczy nie byłam. Jednak kiedy zaczynałam tańczyć, czułam się we właściwym miejscu i wszystkie wątpliwości znikały.

TancerkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz