Rozdział 16

12 2 2
                                    

Mikołaj

Wybrałem numer do Dawida i cierpliwie czekałem, aż odbierze.

– Słyszałem, że was namierzyli – powiedział mój partner bez żadnego powitania. – Udało ci się znaleźć nową kryjówkę?

– Tak jakby – odpowiedziałem.

Wolałem nie wspominać mu, gdzie się ukrywamy. Nie chodziło tu o kwestie zaufania, ponieważ wiedziałem, że Dawid nigdy by mnie nie zdradził. Bardziej zależało mi na tym, żeby jego nie narażać.

Poznaliśmy się, gdy kończyłem pierwszy semestr Akademii Policyjnej. Był wtedy na piątym semestrze i oblał kolokwium z problematyki uzależnień. Dogadał się, że napisze je ponownie w czasie, gdy jego wykładowca miał ćwiczenia z nami. Siedział przede mną, więc dokładnie widziałem, jakie brednie wypisywał na tej swojej kartce. Ze względu na to że mój brat w tamtym czasie już siedział w grupie antynarkotykowej byłej lepiej zorientowany w kwestii uzależnień niż mój starszy kolega. Można powiedzieć, że napisałem za niego całe to kolokwium i dzięki temu bardzo szybko staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Był przy mnie w trakcie pogrzebu Arka i wyciągał mnie z doła, gdy zacząłem mieć wątpliwości co do wyboru kariery zawodowej. Choć skończył szkołę dwa lata przede mną, nie dał sobie wkręcić nikogo do pomocy, bo wszystkim mówił, że czeka, aż jego partner ją skończy. Jak już zaczęliśmy współpracę, to staliśmy się nierozłączni. Nawet byłem jego drużbą podczas ślubu, mimo że rozpaczałem już po stracie Majki. Nie potrafiłbym go zawieść w takim dniu, mimo własnego złamanego serca.

– Ale nie po to dzwonię. Udało ci się znaleźć coś na tego Twardowskiego?

Położyłem się na łóżku i gapiłem się w sufit, czekając na to, co powie mój kumpel. Maja nie musiała wiedzieć, że zacząłem sprawdzać tego jej Adama, gdy tylko znaleźliśmy się w studiu Anety. Coś mi nie dawało spokoju w związku z tym facetem. W normalnych okolicznościach pewnie bym uznał, że jestem zwyczajnie zazdrosny o typka, bo ewidentnie łączy go jakaś więź z moją tancereczką. Jednak to nie były normalne okoliczności i wolałem upewnić się pięć razy, czy facet nie jest jakoś bliżej związany z Cyrańskim i czy nie zagraża Mai. W końcu jej bezpieczeństwo było dla mnie priorytetem.

– To dość ciekawa sytuacja... – zaczął Dawid, a ja już wiedziałem, że nie spodoba mi się to, co powie. – Gość nie istnieje.

– Jak to: nie istnieje? Chciałeś chyba powiedzieć, że nie ma go w naszej bazie danych.

– To, że nie ma go w naszej bazie, to pikuś. Poprosiłem o pomoc znajomego hakera. Nie ma go w całym internecie. Nigdy nigdzie nie było żadnej wzmianki o Adamie Twardowskim. Więc miałem na myśli to, co powiedziałem. Gość nie istnieje.

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Przecież Maja twierdziła, że przyjaźniła się z nim od pięciu lat. Że to on był przy niej przez cały ten czas. On dostarczał jej leki, które miały pomóc na migreny, a były tylko eksperymentalnym narkotykiem.

Zawsze można było zwalić na nieumiejętne szukanie przez tego hakera, ale Dawid nie pierwszy raz korzystał z jego usług. I nigdy wcześniej nie zawiódł.

– Czyli tak naprawdę wiemy tylko tyle, że na pewno nie było go na komendzie w nocy, gdy pojawiła się tam Majka – wydukałem. – Inaczej nasi ludzie by coś zamieścili w bazie.

Nie wiem, czy byłem zadowolony z takiego biegu wydarzeń. Oznaczało to, że mężczyzna, który był bezpośrednio zaangażowany w trucie mojej dziewczyny, chodził cały czas po ulicach naszego miasta i w każdej chwili mógł zacząć jej szukać. Nie wiedziałem, jak bardzo jemu na niej zależy. Nie wiedziałem, jak bardzo bliscy sobie byli. Nie wiedziałem, czy to Twardowski próbuje Majkę zlokalizować, czy Cyrański. Tak wiele niewiadomych... A jedyne, o czym marzyłem, to zaszyć się, gdzieś nad jakimś jeziorem i wrócić do wydarzeń sprzed pięciu laty, gdy byliśmy z moją tancereczką szczęśliwie w sobie zakochani.

TancerkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz