Adam
Przewróciłem oczami, gdy po raz kolejny Cyrański wydarł się na tego swojego, pożal się Boże, adwokaczynę. To było do przewidzenia, że skoro aż tak ją ten gnojek wystraszył, to zrobi wszystko, aby mu się wymknąć. Miał trzymać łapy z daleka od niej.
Na samo wspomnienie tego, jak daleko się zagalopował, zaciskam szczękę. Pierwszy raz cieszyłem się z nalotu, bo inaczej sam musiałbym mu wpakować kulkę w łeb, a wtedy cały misternie tkany plan poszedłby w pizdu. Ona zapewne myśli, że ją zostawiłem samą... zdradziłem jej zaufanie. Nic bardziej mylnego. Stałem tuż za zasłoną i, kurwa, przysłuchiwałem się, jak ten gnojek sapał na widok jej ciała w tej ciasnej kiecce. Ja pierdolę... co ta kobieta ze mną zrobiła... Miałem być tylko jej opiekunem... A teraz byłem pewien, że zastrzelę każdego, kto położy na niej swoje łabska.
– Twardowski, kurwa, powiedz, jak to możliwe, że ta dziewucha ci się wyślizgnęła?!
Witold przerzucił się na mnie z szukaniem winnego za ucieczkę Mili z komendy. Nie rozumiem tylko, dlaczego, bo przecież spierdoliłem przed czarnymi jeszcze przed nim. Gdyby nie kazał mi wyjść ze swojego gabinetu na małe tête-à-tête z moją dziewczyną, to uciekłaby razem ze mną. Wtedy nie zostałaby zatrzymana przez grupę uderzeniową. On jednak wolał czekać aż czarni ją zgarnął, to teraz niech cierpi. Nie musiał wiedzieć, że ja dobrze wiem, gdzie ona jest.
Tyle, że będę musiał zmienić plan odzyskania jej, bo trafiła do Odolańskiego. Przekląłem w myślach. Że akurat on napatoczył się na komendzie w tym samym czasie co ona. Ktoś musiał go poinformować, bo przecież skończył służbę dwie godziny wcześniej i pojechał od razu do mieszkania. A to oznaczało, że ktoś jeszcze wie o jego powiązaniu z Milą. Czyli to jedna osoba więcej do wykluczenia.
Tak, dobrze wiedziałem, co ich łączyło. Przyglądałem się rozwojowi tego ich „związku" od samego początku. Nie spodziewałem się jednak, że Odolańskiemu aż tak zamąci w głowie ta dziewczyna. Z resztą co się dziwię, jak sam przez nią zgłupiałem.
Spojrzałem na tańczącą na rurze striptizerkę. Byliśmy w jednym z klubów nocnych wspólnika Cyrańskiego, odpowiedzialnego za sutenerstwo i stręczycielstwo, a ja opierałem się o futrynę wyjścia, jakbym musiał, szybko spierdalać, gdyby padło za dużo wkurwiających mnie słów. Wiedziałem dobrze, że „mój szef" ma jakiś dług u tego „przyjaciela" i tymi wszystkimi występami, przygotowywał Milę na sprzedaż. Ale dopóki ja nad nią czuwam, jej stopa nie postanie na żadnym podium z rurą, a jej nagie ciało nie zostanie wystawione na widok publiczny. Po moim, kurwa, trupie.
Tańcząca dziewczyna wykonała obrót dookoła rury i uśmiechnęła się do mnie zalotnie. Ubrana już była tylko w czarne stringi i siatkowy stanik, przez który wyraźnie było widać jej sporej wielkości piersi. Reszta jej odzieży leżała rozrzucona na podłodze. Miała włosy w takim samym kolorze co Mila i równie szczupłą, wysportowaną posturę. Odsłonięty brzuch pokazywał napięte mięśnie brzucha To chyba urok wszystkich tancerek. Muszą mieć dużo siły w rękach i nogach, a jednocześnie pełno gracji w ruchach.
– Widzę, jak na nią patrzysz – odezwał się Cyrański. Nawet nie wiem, kiedy pojawił się tak blisko mnie, a na jego twarzy wykwitł złośliwy uśmieszek. – Wiem, że mimo tylu lat, dziewczyna wciąż ci się nie oddała. Najwidoczniej zbyt słabo się starasz.
Towarzystwo dookoła ryknęło śmiechem, a ja po raz kolejny zacisnąłem szczęki. Przez te pięć lat obserwowałem, jak Mila łowiła facetów. Szybki numerek, zero emocji, po prostu pozbycie się napięcia. Widziałem też te momenty, gdy jej zbroja pękała, a ona tęskniła za czymś, czego nie była w stanie nazwać... O czym, dzięki mnie, nie pamiętała. Pieprzony, Odolański! Nie wiedziałem, ile miałem czasu, zanim moja dziewczyna odzyska pamięć, a co za tym idzie, będzie wiedziała, kim on dla niej był. Musiałem ją odzyskać, zanim to się stanie.
CZYTASZ
Tancerka
ChickLitMila ma wyrwę w sercu i pamięci. Ma także marzenie związane z tańcem, które za wszelką cenę pragnie spełniać. Jednak w jej życiu nie wszystko układa się w tym kierunku. Zmuszona do życia na własną rękę, nie raz musi oscylować na granicy prawa. Podcz...