Rozdział 5

24 5 2
                                    

Mila

Było mi zimno.

Nie od końca jestem pewna, czy z powodu temperatury powietrza czy z nerwów, ale przeraźliwe drżałam. Byłam w tej krótkiej, czerwonej sukience z występu, bo nie udało mi się zabrać żadnych innych rzeczy, gdy mnie wyprowadzali. Nikt jednak się tym nie przejmował. Zostawili mnie samą i tyle. Siedziałam na twardym krześle i wpatrywałam się w brudny blat biurka.

Pomieszczenie było całe białe i można by pomyśleć, że to jakiś pokój w zakładzie psychiatrycznym. To by znaczyło, że moje szaleństwo wreszcie mnie dopadło. Tu powinnam skończyć.

Nagle drzwi się otworzyły, a do środka wszedł umundurowany policjant z laptopem pod pachą i dwoma kubkami w ręku. Nie kojarzyłam go z akcji. W sumie jak mogłabym kogoś kojarzyć, skoro wszyscy mieli na twarzach kominiarki? Naoglądałam się za dużo filmów sensacyjnych, by nie wiedzieć, że była to grupa szturmowa i za pewne dobrze zaplanowana akcja.

– No dobrze – odezwał się funkcjonariusz, siadając na krześle naprzeciwko mnie i podając mi jeden z kubków, który trzymał w ręku. Drugi kubek postawił niedaleko siebie i chwilę później na blacie położył również laptopa. Do moich nozdrzy dotarł zapach słabej kawy, a w żołądku aż mi się zakręciło, przez co poczułam mdłości. – Przykro mi, że musiała pani aż tyle czekać, ale zgodnie z pani życzeniem najpierw zajęliśmy się przesłuchaniem pozostałych dziewczyn.

– Wypuściliście je? – spytałam z nadzieją w głosie, podnosząc głowę i patrząc mężczyźnie prosto w oczy. Obiecałam, że nigdy nie wpadną przeze mnie w tarapaty. Zawiodłam je. Mogłam chociaż do ostatniej chwili walczyć, aby nie zostały w nic zamieszane. – One naprawdę nie miały z tym nic wspólnego. Tylko tańczyły. Ja jestem w stanie wam powiedzieć znacznie więcej.

Policjant przez chwilę milczał, ale wpatrywał się we mnie bardzo uważnie, jakby doszukiwał się kłamstwa w tym, co mówię. Tym razem mówiłam prawdę. Mogłam im powiedzieć naprawdę wiele. Jednak wciąż nie byłam pewna, czy na pewno to zrobię.

– Nie mieliśmy żadnych podstaw, aby zatrzymywać pani koleżanki – powiedział w końcu. – Z resztą tak samo jak pani twierdziły, że były tylko zatrudnione jako tancerki, więc nic nie wiedzą. Ponoć to pani zajmowała się werbowaniem tancerek, one miały tylko zrobić swoje i dostać za to wynagrodzenie.

Fuck...

Ja je chroniłam, załatwiałam duże pieniądze za występy, a one zrobiły ze mnie jakąś taneczną burdel mamę przed policją. Tyle w kwestii lojalności.

Byłam zdruzgotana. Musiałam obmyślić jakiś plan działania, ale mogło być to trudne w tym miejscu. Jakie były szansę, że gdy wezmę wszystko na siebie i pójdę siedzieć, macki Cyrańskiego mnie nie dotkną? Zapewne człowiek, który był w stanie umknąć przez policją w tak dobrze zorganizowanej akcji, jest w stanie dostać się do kogoś w areszcie czy więzieniu. Nie mogłam być tu bezpieczna. Ale czy w ogóle byłam już gdziekolwiek bezpieczna?

Powiedział, że i tak mnie znajdzie jak ucieknę. Czy jest szansa, że jak pójdę na układ z policją, to mnie ochronią?

– Możemy zacząć? – spytał funkcjonariusz, podnosząc ekran laptopa do góry i uruchamiając sprzęt. – Przypominam, że za składanie fałszywych zeznań grozi pani odpowiedzialność karna.

– Wiem – odpowiedziałam.

Co może być gorsze? Kara od prokuratury za zatajenie prawdy, czy od Cyrańskiego za zdradzenie policji wszystkiego? Wciąż nie byłam pewna. Nie byłam jakąś wierzącą w cuda i zrządzenia losu naiwniaczką, ale w tym momencie właśnie o to się w duchu modliłam. Aby zdarzyło się coś, co pomoże mi podjąć decyzję. Albo o pojawienie się kogoś, kto podejmie ją za mnie.

TancerkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz