Mila/Maja
Promienie słońca próbowały przecisnąć się przez nie do końca szczelnie zasunięte rolety. W pokoju było jasno, ale i tak nie byłam w stanie określić godziny. Ani tego ile spałam. Głowa pobolewała tępo, jak to zawsze mi się zdarzało po silniejszym ataku. Musiałam wziąć leki, wypić z pół litra wody i coś zjeść. Najlepiej właśnie w takiej kolejności.
Jak przez mgłę pamiętałam wydarzenia z wczorajszego wieczora i nocy. Jednak to, co przebijało się na pierwszy plan za każdym razem, gdy próbowałam uporządkować swoje myśli, to uczucia, które pojawiły się we mnie, gdy tylko komisarz Mikołaj Odolański wszedł do pokoju przesłuchań.
Skoro miał tak wysoki stopień musiał już trochę pracować w policji. Żaden gliniarz z doświadczeniem nie zachowywałby się tak jak on w stosunku do zwykłego świadka. Wszystkie uczucia, jakie miałam wobec niego, miny, które robił, gdy powiedziałam mu o wypadku i o tym, że nic nie pamiętam, agresja, jaka w niego wstąpiła, gdy ten drugi funkcjonariusz próbował mnie wyprowadzić... wszystko wskazywało na to, że nie jestem dla niego zwykłym świadkiem. Musieliśmy się znać. Z resztą jego parsknięcie, że nie wpadłam na to, że ktoś może mnie szukać, mogło oznaczać, że to właśnie on mnie szukał. Ale dlaczego? Kim on był?
Patrząc na stopień mojej amnezji, nie dostanę odpowiedzi na te pytania, jeśli ich nie zadam. Chcąc nie chcąc podniosłam się z tego wygodnego łóżka i wyszłam z niewielkiej sypialni na wąski korytarz. Po obu stronach miałam drzwi, ale podążyłam przed siebie do, jak dobrze pamiętałam, salonu z aneksem kuchennym.
Przy długim blacie rozdzielającym kuchnię od części wypoczynkowej, wpatrując się w ekran laptopa, siedział Mikołaj z dużym kubkiem. Miał wilgotne włosy, więc podejrzewam, że nie tak dawno brał prysznic. Prezentował się niezwykle przystojnie w zwykłym białym t-shircie z krótkim rękawem i dżinsach. Na jego widok moje serce fiknęło koziołka i zalała mnie fala gorąca. Kolejny raz zadałam sobie pytanie: dlaczego on tak na mnie działa?
Jakby wyczuwając moje pojawienie się, mężczyzna podniósł głowę znad sprzętu i obrzucił mnie łagodnym spojrzeniem. Na jego spiętej twarzy pojawił się uśmiech.
– Cześć – powiedziałam, starając się opanować rozszalałe serce.
– Cześć – odpowiedział. – Już się bałem, że zapadłaś w śpiączkę. To normalne, że przy migrenie przesypiasz ciągiem dwanaście godzin?
Aż tak długo? Nigdy mi się to nie zdarzyło. Zawsze miałam bardzo duży problem z zapadnięciem w głębszy sen, bo każdy szmer mnie wybudzał.
– Żartujesz – jęknęłam. – Powiedz, że żartujesz.
Mikołaj pokręcił głową.
– Ale mam nadzieję, że się wyspałaś – zaśmiał się.
Właściwie to tak. I mimo wszystkich wczorajszych nerwów, czułam się naprawdę spokojna i przede wszystkim... bezpieczna. Co było w tym mężczyźnie takiego, że zapewniał mi wszystko, czego od pięciu lat nie odczuwałam?
– A ty coś spałeś? – spytałam z troską w głosie, bo naprawdę się o niego martwiłam. Nawet nie wiem, czemu. Przecież kompletnie go nie znałam.
– Jakieś trzy godziny – odpowiedział. – Dominik przyszedł nas popilnować, abym się zregenerował.
– Dominik?
Od razu się spięłam. To, że ufałam Mikołajowi, że oznaczało, że ufałam innym mężczyznom. Zwłaszcza, gdy nieświadoma niczego spałam tak niedaleko niego.
CZYTASZ
Tancerka
ChickLitMila ma wyrwę w sercu i pamięci. Ma także marzenie związane z tańcem, które za wszelką cenę pragnie spełniać. Jednak w jej życiu nie wszystko układa się w tym kierunku. Zmuszona do życia na własną rękę, nie raz musi oscylować na granicy prawa. Podcz...